Areszt domowy?
Od tej pory Brenda unika kontaktu z ludźmi. – Przez lata wszyscy wyzywali mnie – wyznaje. – Patrzyli na mnie jak na dziwaka. Nie widzieli osoby, tylko wielką masę tłuszczu. Tak jakbym nie miała uczuć. Wielokrotnie chciałam wykrzyczeć im, że nadal jestem żyjącą osobą, a nie eksponatem. Każdy ma jakieś słabości, ale moje uzależnienie widać jak na dłoni.
Nic więc dziwnego, że kobieta postanowiła nie opuszczać domu. – Spędzam dni surfując po internecie, oglądając telewizję i oczywiście jedząc – mówi.