8‑latek ożenił się z 61‑latką!
Niektóre tradycje ludzi z egzotycznych krajów na zawsze pozostaną dla nas absurdalne. Mimo postępu cywilizacyjnego, wciąż słyszy się o małych dziewczynkach wydawanych za mąż za kilkadziesiąt lat starszych mężczyzn.
11.03.2013 | aktual.: 11.03.2013 17:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niektóre tradycje ludzi z egzotycznych krajów na zawsze pozostaną dla nas absurdalne. Mimo postępu cywilizacyjnego, wciąż słyszy się o małych dziewczynkach wydawanych za mąż za kilkadziesiąt lat starszych mężczyzn. Ostatnio w RPA miała miejsce odwrotna sytuacja. Świat obiegły szokujące zdjęcia 8-latka, który stanął na ślubnym kobiercu z kobietą starszą o 53 lata!
Co ciekawe, Sanele Masilela, czyli pan (bardzo) młody, sam powziął inicjatywę, żeby się ożenić. Jak sam mówi, poprosił go o to we śnie jego zmarły dziadek. Sam nigdy nie miał prawdziwego wesela i marzył o tym, żeby zobaczyć to wydarzenie. Rodzina bardzo przejęła się tą wróżbą i postanowiła spełnić wolę zmarłego.
Młodzieniec sam wybrał sobie żonę. Oświadczył się 61-letniej Helen Shabangu. Co ciekawe, kobieta ma piątkę dzieci, w dodatku od 30 lat jest mężatką. Cała jej rodzina uczestniczyła w ceremonii.
Rodzina zaznacza, że ślub miał charakter symboliczny i nie podpisano żadnych oficjalnych papierów. Wszystko miało na celu zadowolenie przodków. Nie przeszkodziło to matce chłopca w zapłaceniu ok. 2350 zł za pannę młodą i wydaniu kolejnych 4700 zł na wesele. Całą uroczystość udało się zorganizować w niecałe 2 miesiące.
Sanele na uroczystość założył gustowny srebrny garnitur. Panna młoda była ubrana na biało. Para wymieniła obrączki w obecności 100 gości. „Państwo młodzi” nawet się pocałowali.
46-letnia matka chłopca, Patience Masilela, opowiada: - To pierwszy taki przypadek w naszej rodzinie. Sanele dostał imię po swoim dziadku, który nigdy nie miał wesela z panną młodą ubraną na biało. Po śmierci poprosił więc wnuka, żeby się ożenił. Syn sam wybrał Helen.
Rodzina zaznacza, że dzięki ślubowi przodkowie czują się szczęśliwi. Gdyby tego nie zrobiono, na domowników mogłoby spaść nieszczęście. – Sanele był bardzo szczęśliwy, że mógł wziąć ślub. Czuł się podekscytowany. Nie zrobiliśmy niczego złego – dodaje matka chłopca.
Sanele i Helen nie podpisali aktu małżeństwa. Nie będą też musieli razem mieszkać. Po ślubie wrócili do swoich codziennych obowiązków. Chłopiec zaznacza zresztą, że w przyszłości chciałby ożenić się z osobą w swoim wieku.
- Powiedziałem mamie, że chcę się ożenić, ponieważ naprawdę chciałem – zaznacza Sanele. – Cieszę się ze ślubu. Jednak teraz czas, żebym wrócił do szkoły i dużo się uczył.
Sama Helen, choć mogłaby być babcią swojego „męża”, cieszy się z uroczystości. Na ślubie były obecne wszystkie jej dzieci, obecnie w wieku od 37 do 27 lat. – Jestem mężatką i mam piątkę dzieci, ale musiałam wypełnić wolę przodków – mówi. – To ważny rytuał.
Również prawdziwy mąż kobiety, z którym jest związana od 30 lat, nie miał nic przeciwko uroczystości. – Ja i dzieci jesteśmy szczęśliwi – twierdzi 65-letni Alfred. – Nie mamy z tym problemu. Dziwi nas jednak, że tak wiele osób jest w szoku.
(sr/mtr), kobieta.wp.pl