Blisko ludziAnna Dereszowska: Badam się, bo mam dla kogo żyć

Anna Dereszowska: Badam się, bo mam dla kogo żyć

- Kiedy jesteśmy zdrowi, wydaje nam się, że nic nam nie grozi. Dopiero w momencie, kiedy zachorujemy, zdajemy sobie sprawę z tego, że inne rzeczy nie są niczego warte. Życie jest piękne - mówi Anna Dereszowska

Anna Dereszowska: Badam się, bo mam dla kogo żyć
Źródło zdjęć: © AKPA

17.12.2015 | aktual.: 18.12.2015 08:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Kiedy jesteśmy zdrowi, wydaje nam się, że nic nam nie grozi. Dopiero w momencie, kiedy zachorujemy, zdajemy sobie sprawę z tego, że inne rzeczy nie są niczego warte. Życie jest piękne, więc najważniejsze jest nasze zdrowie - stwierdza aktorka Anna Dereszowska. Rozmawia Ilona Adamska. - Kilka miesięcy temu wystartowała kolejna kampania „Kwiatu Kobiecości” - tym razem pod hasłem „Diagnostyka jajnika”. Dlaczego zdecydowałaś się na udział w tym projekcie?

- Zdecydowałam się na udział w tej kampanii z bardzo osobistych powodów. Dwadzieścia pięć lat temu moja mama zmarła na raka jajnika. Jest to dla mnie bardzo osobisty temat. Nowotwór jajnika jest skrytym zabójcą. Przez długi czas nie daje objawów, a jeżeli daje, to są niejednoznaczne, trudno je zdefiniować. Kobiety często leczą się na wzdęcia oraz różne przypadłości jelitowe. Kiedy udadzą się do lekarza, on również ma problem z diagnozą. Kuracja nie przynosi efektów i okazuje się, że coś jest nie tak. Nowotwór zostaje wykryty wtedy, kiedy jest już za późno.

Moja mama cieszyła się, że wyszczuplała. Niewiele kobiet cierpi na niedobór wagi. Nawet szczupłe kobiety pragną zrzucić kilka kilogramów. Kiedy moja mama dowiedziała się, że jest chora, nowotwór był już w zaawansowanym stadium i dał liczne przerzuty. Mama lekarka i tata ginekolog byli bezsilni w tej sytuacji. Warto mówić o profilaktyce.

* - Według najnowszych danych rak piersi jest najczęściej diagnozowanym u kobiet typem raka. O raku jajnika mówi się zdecydowanie rzadziej, a jak pokazują statystyki w Polsce zapada na niego rocznie ok. 3400 kobiet, a umiera 2500. Jak powinna wyglądać profilaktyka raka jajnika?*

- Trzeba być czujnym i nie dać się zwieść. Nawet specjaliści, którzy bardzo dobrze znają się na USG, twierdzą, że zdiagnozowanie nowotworu jajnika we wczesnym stadium jest niezwykle trudne. Jeżeli mamy podejrzenia tej choroby, warto zrobić sobie badanie krwi wykrywające poziom markerów nowotworowych. Kobieta po czterdziestce, która jest w grupie ryzyka, powinna robić sobie nie tylko cytologię.

Jeżeli ktoś w jej rodzinie chorował na nowotwór, raz w roku powinna robić sobie USG transwaginalne. Należy zrobić wywiad w rodzinie, dowiedzieć się, czy ktoś miał problem ze sprawami kobiecymi i uzyskać dokumentację medyczną. Warto zrobić sobie test na mutację genu. Robiłam to badanie i okazało się, że nie mam mutacji. Jednak badam się, bo mam dla kogo żyć.

- Jak doszło do waszej współpracy z „Kwiatem Kobiecości”?

- Współpraca rozpoczęła się parę lat temu. Działamy razem prawie od początku, czyli od momentu, kiedy Ida Karpińska rozpoczęła akcję przeciwko nowotworowi szyjki macicy. Bardzo chętnie zaangażowałam się w ten projekt. Jestem szczęśliwa, ponieważ wnioski są budujące. Coraz więcej kobiet się bada. Przestałyśmy panicznie bać się i wstydzić cytologii. Mówi się o tym otwarcie nawet w mniejszych miastach. Kobiety mieszkające w dużych miastach były świadome tego, że trzeba się badać.

Natomiast w mniejszych miejscowościach i na wsiach często nadal słyszymy hasła: Co ma być, to będzie” i „Lepiej nie wiedzieć”. To jedne z najgłupszych haseł i myśli przewodnich, jakie można sobie wyobrazić. Życie jest piękne! Mamy dla kogo żyć! Należy się badać, zwłaszcza pod kątem raka szyjki macicy, który jest wyjątkowo złośliwą odmianą nowotworu. Jeżeli zostanie wykryty wcześnie, może zostać wyleczony nawet w stu procentach. Takie badanie to nasz obowiązek.

- Współczesne kobiety poświęcają cały czas rodzinie i pracy, zapominają o sobie, a przede wszystkim o własnym zdrowiu. Czy tego typu kampania edukacyjna ma sens?

- Mam taką nadzieję. Bardzo dużą wagę przywiązuję do uaktywniania rodzin. Ważne jest to, aby mężczyźni nam o tym przypominali. Żyjemy w bardzo szybkim tempie i mamy mnóstwo spraw na głowie. Udowadniamy całemu światu, że możemy zrobić jeszcze więcej, możemy być lepsze na wielu polach i realizować się jako matki, kochanki, żony, pracownice, menedżerki oraz doskonałe gospodynie domowe.

To wszystko jest w zasadzie niemożliwe, ale każda z nas musi samodzielnie dojść do tego wniosku. Brakuje nam czasu na sprawy, które są najbardziej istotne. Ktoś musi nam o nich przypomnieć - nasi ukochani panowie lub dorastające dzieci. My też możemy przypominać o tym naszym najbliższym, chociażby mamom czy córkom. Warto sprezentować im nawet bez powodu wizytę u dobrego specjalisty. Wtedy mama czy córka będą pod dobrą opieką i będą miały świadomość, że są zdrowe.

- Na co będziesz chciała zwrócić uwagę w czasie akcji edukacyjnej „Kwiatu Kobiecości”?

- Najważniejsze jest to, że akcja przynosi efekty. Iga jako pierwsza podjęła się tego niełatwego tematu. Lekarze odradzali jej to, twierdząc, że temat jest zbyt trudny i niewdzięczny. Iga jest jednak odważną, fantastyczną kobietą, która wie, jak ważną robotę wykonała Angelina Jolie. Aktorka wszczęła dyskusję na temat tego, czy lepiej jest badać się i leczyć, czy zapobiegać chorobie w momencie, gdy kobieta zakończyła okres prokreacyjny.

Kiedy nie chcemy mieć już więcej dzieci, powinnyśmy zastanowić się nad korzyściami wynikającymi z wycięcia narządów kobiecych. Wówczas mamy pewność, że ten nowotwór nie zaatakuje. Warto poświęcić się dzieciom, które już posiadamy. Angelina Jolie ma gromadkę fantastycznych dzieci. Matka aktorki zmarła na raka. Angelina Jolie przeżyła wówczas potworny cios. Jej strach przed chorobą był paraliżujący. Myślę, że podjęła bardzo słuszną decyzję, chociaż jest ona kontrowersyjna.

- Jak dbasz o zdrowie?

- Przede wszystkim się badam. Jakiś czas temu na jajniku pojawiła się niepokojąca zmiana. W związku z tym, że jestem w grupie podwyższonego ryzyka, zostałam skierowana na zabieg laparoskopii. Zmiana była mała. Lekarz zostawiłby ją, gdyby nie wywiad rodzinny. Wolał dmuchać na zimne, trzymać rękę na pulsie i ją wyciąć. Obecnie cieszę się dobrym zdrowiem. Warto wybrać sobie konkretny termin w roku, kiedy będziemy się badać. Może to być badanie na przykład z okazji naszych urodzin. Zdrowie jest najważniejsze. Kiedy jesteśmy zdrowi, wydaje się nam, że nic nam nie grozi. Myślimy, że są sprawy ważniejsze niż cytologia. Dopiero w momencie, kiedy zachorujemy, zdajemy sobie sprawę z tego, że inne rzeczy nie są niczego warte.

- Czy aby utrzymać swoje ciało w idealnej kondycji i spoglądać na wagę bez stresu, stosujesz jakieś wymyślne diety?

- Nie stosuję diety, nie lubię tego. Jestem hedonistką. Uwielbiam smakować życie na różne sposoby. Przepadam za dobrym jedzeniem i uwielbiam wyśmienite wino, którego smakiem obecnie nie mogę się rozkoszować. Lubię uprawiać spot, biegam, jeżdżę na rowerze, pływam i jeżdżę na nartach.

- Kiedy wrzuciłam na Facebooka informację, że mam dziś z tobą wywiad, to nie panowie lecz panie w większości pisały komentarze: „Piękna”, „Uwielbiam ją!”, „Korba kręci!”. To chyba miłe, że kobiety nie patrzą na ciebie z zazdrością, ale raczej z ogromną sympatią i uwielbieniem?

- Myślę, że jest to zasługa Andrzeja, który powierzył mi rolę Korby. Ta postać jest strasznie lubiana. Chyba udało mi się sprostać temu zadaniu, ponieważ wciąż jestem z nią utożsamiana. Posiadamy dużo wspólnych cech takich jak na przykład upór. Podobnie jak ona udowadniam światu, że dam radę. Kobietom podoba się moja odwaga w podejmowaniu decyzji. Nie ściemniam, otwarcie mówię o chodzeniu na terapię. Nie kreuję się na kogoś, kim nie jestem. Panie to doceniają.

Rozmawiała Ilona Adamska/(ia)/(kg)

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (8)