Dorastała w cieniu komunizmu. O śmierci ojca Holland dowiedziała się z gazet
28 listopada 2025 roku Agnieszka Holland kończy 77 lat. Dorastała w cieniu komunizmu i trudnych relacji rodzinnych. W młodości straciła ojca i od najmłodszych lat poznawała świat sztuki i kultury, co mocno wpłynęło na jej późniejsze życie.
Twórczość Agnieszki Holland łączy kino artystyczne z poruszaniem ważnych tematów społecznych i historycznych. Miłość do sztuki i kultury zaszczepił w niej ojciec, Henryk Holland, znany działacz komunistyczny i dziennikarz. Regularnie zabierał ją do kina, teatru i na koncerty, otwierając córce świat sztuki i intelektualnych inspiracji. Tragiczna śmierć ojca, gdy Agnieszka miała zaledwie 13 lat, pozostawiła w jej życiu trwały ślad.
Wspomnienie o ojcu
– Myślę, że miał bogatą osobowość, złożony intelekt. Wydaje mi się, że szeroko patrzył na życie, na jego różne aspekty. Nie dało się go zbyt prosto określić, wtłoczyć w sztywne ramy. Ojciec zaczął komunizować szalenie wcześnie, właściwie niemalże jako dziecko – powiedziała Agnieszka Holland w rozmowie z Krystyną Naszkowską. Jej wspomnienia pokazują, jak głęboki wpływ ojciec miał na poglądy, twórczość i wybory artystyczne w dorosłym życiu. – Moje inicjacje kulturalne nastąpiły dzięki ojcu. Zabierał mnie do teatru, do kina, na koncerty – dodała.
Kasia Adamik o sytuacji kina w Polsce. "Jest coraz trudniej"
Trudne relacje rodzinne
Rodzice Agnieszki Holland poznali się po wojnie, studiując na Uniwersytecie Warszawskim. – (Mama - przyp. red.) była bardzo ładną kobietą, taką promienną - pszenną, niebieskooką blondynką. Wiem, że cieszyła się dużym powodzeniem, szczególnie wśród żydowskich komunistów, ale nie tylko. Konwicki mi kiedyś powiedział: "wszyscy kochaliśmy się w pani mamie". Stała się komunistką pod wpływem ojca – opowiadała dalej reżyserka. Jednak ich małżeństwo nie było szczęśliwe, a dwa lata przed śmiercią ojca doszło do ich rozstania. Później matka związała się z publicystą Stanisławem Brodzkim, podczas gdy ojciec pozostał samotny.
Tragiczna śmierć ojca
Henryk Holland zginął 19 grudnia 1961 roku, wyskakując z własnego mieszkania podczas rewizji Służby Bezpieczeństwa. Agnieszka Holland dowiedziała się o tym z gazety, którą przyniosła jej koleżanka z kolonii zimowej.
– Kiedy zginął, matka nic mi nie mówiąc, wysłała mnie na kolonie zimowe. Poprosiła też wychowawczynię, bym nie miała kontaktu z prasą. No i dowiedziałam się o śmierci ojca z gazety właśnie - kupiła ją koleżanka, z którą dzieliłam sypialnię. Zresztą był tylko jeden nekrolog ojca, władze zgodziły się tylko na ten jeden. I akurat był w tej gazecie, którą przyniosła koleżanka. Czytała ją i nagle zawołała: "Ty, Agnieszka, czy to nie jakiś twój praszczur?". Wtedy to zobaczyłam - wyjawiła Agnieszka Holland. – dodała reżyserka.
Ojciec popełnił samobójstwo, a dramatyczne wydarzenia z młodości ukształtowały jej późniejsze życie i wrażliwość artystyczną.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!