Czy dobrze jest planować seks?
Dobrze: wpisujemy w kalendarz wizytę u fryzjera, trening na siłowni, kawę z przyjaciółką, ale czy mamy też planować seks? Brzmi co najmniej dziwnie. Jednak niektórzy twierdzą, że nie ma innego wyjścia…
07.11.2012 | aktual.: 05.06.2018 15:58
Praca, zajęcia fitness, obiad, prasowanie, wyjście do kina z koleżankami - nasz tygodniowy plan dnia jest zwykle tak wypełniony, że ciężko jest tam cokolwiek wcisnąć. A jeszcze przyjemnie byłoby znaleźć czas na wieczór tylko we dwoje i kilka razy w tygodniu poszaleć w sypialni. Co zrobić, żeby na wszystko mieć czas? "Planować!" - twierdzą niektórzy. Dobrze: wpisujemy w kalendarz wizytę u fryzjera, trening na siłowni, kawę z przyjaciółką, ale czy mamy też planować seks? Brzmi co najmniej dziwnie. Jednak niektórzy twierdzą, że nie ma innego wyjścia…
- Zarówno ja, jak i Bartek, jesteśmy bardzo zajęci, ale lubimy to. Chyba dlatego tak dobrze się ze sobą czujemy, bo każde z nas poza pracą, którą lubi, ma jeszcze pasję. Poświęcamy temu dość dużo czasu i rzeczywiście nie mamy go zbyt dużo dla siebie – mówi 28-letnia Lucyna. – Wieczorem zazwyczaj widzimy się dopiero ok. 21, a w weekendy wreszcie mamy czas na hobby: ja jeżdżę konno, a Bartka kręci motoryzacja. Zazwyczaj mamy dla siebie tylko jeden dzień i to też niecały – wyjaśnia Lucyna i pokazuje mi wypełniony po brzegi kalendarz. – Planujemy sobie ten dzień, który chcemy spędzić razem i umawiamy się, że np.: zostajemy w łóżku. Może to nie jest tak, że stricte umawiamy się na seks, ale obydwoje wiemy o co chodzi – śmieje się Lucyna. Czy w dzisiejszych czasach to jedyne wyjście, by mieć udane życie seksualne? Musimy się na to umawiać? Planować?
- Jeżeli chodzi wyłącznie o randkowanie, to to jest dużo prostsze do zrobienia niż w sytuacji, kiedy dwoje ludzi mieszka ze sobą. Wtedy nawet nie trzeba mówić, że chodzi o seks, ale jedno z nas zaprasza drugie do siebie i to jest jakby zrozumiałe. Wtedy planujemy randkę, więc poniekąd też planujemy seks. Oczywiście, sprawy mogą się różnie potoczyć, ale jest spora szansa na to, że tak się właśnie skończy nasz wieczór – wyjaśnia seksuolog, Arkadiusz Bilejczyk. - W sytuacji, gdy jesteśmy w stałym związku i razem mieszkamy, jest to dużo trudniejsze. Od seksu wymaga się spontaniczności: wiele osób mówi, że wtedy jest on lepszy, bardziej udany. Dlaczego? Dlatego, że w sytuacji, kiedy planujemy seks, może pojawić się presja: „Boli mnie głowa, jestem zmęczona, no ale przecież nie mogę mu tego powiedzieć, bo ustaliliśmy, że dziś będziemy się kochać” – mówi seksuolog.
Wolimy, by seks był spontaniczny, ale w praktyce okazuje się, że gdy wybieramy taki wariant, lądujemy w sypialni z partnerem zbyt rzadko. Co robić? Seksuolog twierdzi, że są sposoby na to, by seks zaplanować, ale jednocześnie nie odebrać mu całego uroku.
Można obrócić to w grę
- W sytuacji, kiedy ustalamy, że jest to element erotycznej zabawy: mamy scenariusz, umawiamy się, że dziś wieczorem odgrywamy taką i taką scenę, to może być bardzo podniecające. Wiemy, że coś się wydarzy, czekamy na to, już sama myśl o wieczorze staje się podniecająca, stopniowy sami się nakręcamy – mówi. Dlatego można się zastanowić, czy jest coś, czego dawno nie robiliśmy, albo zawsze chcieliśmy, ale do tej pory nie było okazji i podrzucić partnerowi niegrzeczny pomysł na wieczór…
Czasem nie ma innego wyjścia
Takie typowe siadanie z kalendarzem i planowanie upojnej nocy, rzeczywiście nie brzmi zachęcająco. Niektóre pary jednak bez takiego rozwiązania, mogłyby zapomnieć o seksie.
- Są pary, w których życiu po prostu brakuje przestrzeni na seks. Praca, zajęcia fitness, squash z kolegami, wyjazd na konie, weekend na żaglach i najzwyczajniej w świecie nie ma czasu na seks. Wówczas warto jest usiąść i zaplanować, kiedy mamy czas tylko dla siebie. Może to brzmi komicznie, ale czasem naprawdę nie ma innej możliwości – mówi Arkadiusz Bilejczyk. - Wieczorem jest się już zmęczonym, czasem ma się ochotę wyjść ze znajomymi na drinka i naprawdę zaczyna brakować tego czasu dla siebie. Dlatego warto zastanowić się i tak zaplanować wszystkie inne aktywności, by zostawić sobie przestrzeń na intymność, taki czas tylko dla nas. Znam takie pary, które rzeczywiście musiały usiąść na kanapie, wyciągnąć kalendarze i dyskutować na zasadzie: „Jutro możesz?”, „Nie, jutro mam pilates”, „A o której wrócisz? O 23.00? To trochę za późno będziemy zmęczeni. A w czwartek?”. To może brzmi komicznie, ale czasem naprawdę nie ma innego wyjścia, jeśli nie chcemy się od siebie za mocno oddalić.
Niektórzy to lubią
- Są osoby, którym takie podejście do sprawy odpowiada, ponieważ nie lubią być zaskakiwane. Tutaj mają coś pewnego, niezmiennego, wiedzą czego się spodziewać, mogą się przygotować do tego. Jednak są to rzadkie przypadki, bo większość z nas woli spontaniczny rozwój sytuacji. Planowanie seksu może być kłopotliwe: dwie strony umawiają się, ale nigdy nie wiadomo, jaki akurat będą mieć nastrój, jak będą się czuć, czy nic nikogo nie będzie bolało, czy nic nie odciągnie uwagi. Jest to tak delikatna sprawa, że trudno przewidzieć, czy akurat w tym momencie będziemy mieć na to ochotę, a jeśli nie będziemy mieć, to z kolei partner może to źle odebrać i może mu być przykro. Czasem wręcz może pojawić się złość i agresja, a w przypadku spraw intymnych to wyjątkowo niepożądana reakcja – wyjaśnia Arkadiusz Bilejczyk.
Czasem może jednak warto zrezygnować z czegoś, co zaplanowaliśmy w najbliższym tygodniu, żeby jednak znaleźć chwilę na intymność. Nie chodzi o planowanie seksu, a chwili dla siebie, bo chyba każdy z nas przynajmniej raz usłyszał: „Rozstaliśmy się dlatego, że w pewnym momencie zaczęliśmy poświęcać sobie zbyt mało czasu”…