Czy mówić o błędach jednej nocy?
Chwila zapomnienia, przypadkowe zbliżenie, a następnego dnia wyrzuty sumienia i wątpliwości. Powiedzieć o zdradzie partnerowi, a może nie mówić? To trudne pytanie – zwłaszcza jeśli wiemy na pewno, że był to tylko jednorazowy wyskok.
05.09.2011 | aktual.: 09.09.2011 16:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chwila zapomnienia, przypadkowe zbliżenie, a następnego dnia wyrzuty sumienia i wątpliwości. Powiedzieć o zdradzie partnerowi, a może nie mówić? To trudne pytanie – zwłaszcza jeśli wiemy na pewno, że był to tylko jednorazowy wyskok.
– I tak prędzej czy później wszystko się wyda – mówi Ania, studentka. – Świat jest mały, mniejszy niż byśmy chcieli. W ciągu pięciu lat związku mieliśmy dwa poważne kryzysy spowodowane właśnie jednorazowymi wyskokami. Z doświadczenia wiem, że łatwiej jest coś odbudować, jeśli, mimo nieuczciwości, ktoś jest szczery – opowiada. Podobnego zdania jest Ludwik. – Kiedy powie się o zdradzie, łatwiej jest żyć samemu ze sobą. No i łatwiej jest nie popełnić błędu drugi raz. Poza tym, takie rzeczy zazwyczaj wychodzą na jaw.
Nie jest to jednak takie oczywiste. – Jeśli to była jedna noc, po co komuś robić przykrość? – pyta z kolei Magda. A takich pytań jest więcej. Co jest ważniejsze: szczerość czy samopoczucie partnera? Jeśli wyskok jest jednorazowy, po co niszczyć coś naprawdę ważnego? Czy przyznając się do zdrady nie obciążamy za bardzo ukochanej osoby? Czy umiemy przewidzieć jak poczuje się i zachowa nasza druga połówka? Czy jesteśmy w stanie zdobyć się na szczerość, nawet za cenę zniszczenia spokoju partnera i całego związku? Co jest naszą główną motywacją – troska o ukochaną osobę czy nasza wygoda i egoizm?
Konkretne pytania, niepewne odpowiedzi
Ponieważ jedną z najczęstszych przyczyn rozwodów jest zdrada, kłopot jest poważny. Obojętnie, jak się zachowamy, musimy liczyć się ze wszystkimi, nawet najgorszymi, konsekwencjami.
Część z nich da się przewidzieć. Wyznając prawdę, zazwyczaj poczujemy się lepiej. Nasze sumienie uspokoi się, wyrzucimy z siebie problem, nie narazimy się na wpadki w przyszłości. Nasze lepsze samopoczucie nie pójdzie jednak w parze z szampańskim humorem partnera lub partnerki. Może nam to jednak wybaczyć, gdy dzięki wyznaniu łatwiej będzie odbudować utracone zaufanie. Wiedza o zdradzie przyniesiona przez „życzliwych” na pewno nie pomoże nam w wypracowaniu na nowo wszystkiego, co straciliśmy.
Trzeba zdawać sobie sprawę, że wiedza o naszym skoku w bok może zniszczyć wszystko, na co pracowaliśmy przez długi czas: zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, dobre samopoczucie, a w konsekwencji nawet… miłość. Wyznanie prawdy o jednorazowej zdradzie może też obarczyć partnera poczuciem winy, a przecież to nie on jest winien chwili zapomnienia.
Dlatego właśnie wiele osób, które opowiadają się za tym, by raczej nie mówić o błędach jednej nocy (chyba że przypuszczamy, że wszystko szybko się wyda lub że nie będziemy potrafili zachowywać się normalnie), robi to bardziej z troski o partnera. Zwłaszcza że potężne wyrzuty sumienia mogą być naprawdę bolesną pokutą, trwającą niejednokrotnie całe życie.
Czy to egoizm?
– Jeśli to faktycznie błąd jednej nocy, to lepiej o niczym nie wspominać – mówi Ewa. – Jeśli to naprawdę nic nie znaczyło, to po co pogrążać to, na czym naprawdę nam zależy? – pyta. I dodaje, że mówienie o czymś takim jest egoistyczne, bo właściwie wszystkie motywacje dla mówienia o jednorazowej zdradzie takie są. Pojawia się tu troska o to, żeby nie wydało się później, troska o brak awantur, o swój własny spokój psychiczny…
Niemniej, nie każdy się z tym zgodzi. Niektórzy po prostu są szczerzy i naprawdę wierzą w słowa przysięgi małżeńskiej, w których ślubują „miłość, wierność i uczciwość”. Nauczeni uczciwości wiedzą, że kłamstwo ma krótkie nogi. Dlatego jedna z zapytanych o zdanie osób, Przemek, ma dla wszystkich idealną radę. – Nie mówić – odpowiada. – Ale najlepiej to po prostu nie zdradzać.
(bb)