Czy tabele kaloryczne na opakowaniach produktów kłamią?
Informacje, dotyczące zawartości kalorycznej produktów, umieszczone na opakowaniach, mogą wprowadzać w błąd, twierdzą eksperci. Od lat wiadomo, że podawana wartość energetyczna to jedynie przybliżone dane, jednak w niektórych przypadkach rzeczywista ilość przyswajanych przez organizm kalorii może odbiegać od tej widniejącej na etykiecie aż o 50 procent.
05.02.2013 | aktual.: 05.02.2013 13:55
Informacje dotyczące zawartości kalorycznej produktów, umieszczone na opakowaniach, mogą wprowadzać w błąd - twierdzą eksperci. Od lat wiadomo, że podawana wartość energetyczna to jedynie przybliżone dane, jednak w niektórych przypadkach rzeczywista liczba przyswajanych przez organizm kalorii może odbiegać od tej widniejącej na etykiecie aż o 50 procent.
System obliczania kaloryczności opiera się na równaniu matematycznym, opracowanym ponad sto lat temu przez amerykańskiego chemika – Wilbura Atwatera. Na podstawie przeprowadzonych przez siebie eksperymentów stwierdził, że białka i węglowodany zawierają średnio 4 kalorie na 1 gram, a tłuszcze – 9 kalorii. Producenci do tej pory stosują te uproszczone rachunki, podając wartość energetyczną żywności.
Tymczasem ostatnie badania pokazują, że to, ile kalorii rzeczywiście przyswajamy, zależy od wielu czynników, związanych zarówno z systemem produkcji, jak i na przykład z dokładnością, z jaką przeżuwamy pokarm.
Współcześni naukowcy twierdzą, że część kalorii może pozostać „zablokowana” podczas trawienia i wówczas organizm jej nie zużywa. Jednocześnie, pewną ich ilość pożytkuje w trakcie metabolizmu. Wcześniej te czynniki nie były w ogóle brane pod uwagę.
Amerykańscy badacze nawołują do zmiany systemu obliczania wartości energetycznej produktów. – Jeśli zamierzamy umieszczać na etykiecie informacje, miło by było, gdyby były dokładne – mówi David Baer, psycholog z Centrum Badań nad Żywieniem Człowieka w Beltsville. Rok temu, w eksperymencie przeprowadzonym wraz ze swoim zespołem, udowodnił, że migdały mają o 20 procent mniej kalorii niż do tej pory szacowano. Naukowcy chcą teraz przetestować kolejne produkty.
Ich zdaniem, formuła matematyczna, wymyślona przez Atwatera i stosowana przez producentów żywności, podaje wartość energetyczną jedynie w dużym przybliżeniu. Pewne rodzaje produktów, na przykład te bogate w błonnik, nie są trawione tak dobrze, jak inne, co oznacza, że ilość kalorii, które z nich czerpiemy, jest niższa, niż przewiduje równanie.
W 1970 r. naukowcy zrobili pierwszy krok w stronę poprawienia rzetelności informacji, podawanych na temat wartości energetycznej produktów. Zmodyfikowali zasady ustalone przez Atwatera w odniesieniu do owoców, warzyw i roślin strączkowych. Eksperci twierdzą, że pora na kolejne zmiany. Naukowcy z Harvard University's FAS Center for Systems Biology dowiedli, że stopień przetworzenia żywności wpływa na jej rzeczywistą wartość kaloryczną. Zdaniem kierującej badaniem dr Rachel Carmody, ugnieciona marchewka dostarcza więcej kalorii niż surowa, gdyż proces przeróbki sprawia, że organizm musi się mniej wysilić, by ją strawić. W przypadku przetworzonych produktów, w obliczaniu kalorii często sprawdza się ustalona przez Atwatera reguła. System Atwatera nie uwzględnia także różnic strukturalnych w różnych rodzajach produktów, które sprawiają, że pewna ilość zawartych w nich kalorii jest „niedostępna” dla organizmu. Badanie wartości energetycznej migdałów pokazało, że część składającego się na nie tłuszczu nie jest
trawiona, co oznacza, że tę liczbę kalorii należy odjąć od podawanej wcześniej wartości. System opracowany przez Atwatera wskazuje, że porcja migdałów zawiera 170 kalorii, naukowcy z Centrum Badań nad Żywieniem Człowieka w Beltsville twierdzą natomiast, że tylko około 130.
Obliczenia, dokonywane na podstawie formuły Atwatera, nie biorą pod uwagę także faktu, że podczas trawienia organizm wytwarza energię. Jej ilość zależy od rodzaju spożywanej żywności. W przypadku białek, wydatkujemy około 20-30 procent zawartych w danym produkcie kalorii, znacznie mniej spalamy natomiast, jedząc tłuszcze (od 0 do 3 procent).
Mimo że specjaliści ds. żywienia nawołują do uaktualnienia systemu Atwatera, część naukowców twierdzi, że nieścisłości w wyliczeniach wartości energetycznej nie mają wielkiego znaczenia. - Myślę, że w większości przypadków dotychczasowe metody się sprawdzają – mówi Malden Nesheim, emerytowany profesor z Uniwersytetu Cornell w Nowym Jorku, współautor książki „Czemu kalorie mają znaczenie”. Jego zdaniem, niedokładność w ocenie wartości energetycznej niektórych produktów nie powinna w znacznym stopniu wpłynąć na przyswajaną w trakcie dnia całkowitą liczbę kalorii.
Rzecznicy wprowadzenia zmian do obliczeń Atwatera podkreślają jednak, że osoby, podchodzące świadomie do swojej diety, zasługują na rzetelne informacje, które umożliwią im dokonywanie słusznych wyborów żywieniowych.
Izabela O'Sullivan (io/pho, kobieta.wp.pl) Na podst. Myhealthnewsdaily.com