UrodaIle kosztuje uroda?

Ile kosztuje uroda?

Ile kosztuje uroda?
Źródło zdjęć: © infografika.wp.pl
03.09.2013 10:39, aktualizacja: 04.09.2013 11:33

Szampon za sześć złotych, a może ten za sto dwadzieścia, polecany przez fryzjera. Depilacja w domu – maszynką za dwa złote, czy może laserowe usuwanie włosów w gabinecie? Tusz do rzęs za dziesięć złotych, a może sztuczne rzęsy z sierści norek? Uroda ma swoją cenę, ale mimo to trudno stwierdzić, ile trzeba wydać, żeby wyglądać dobrze.

Szampon za sześć złotych, a może ten za sto dwadzieścia, polecany przez fryzjera. Depilacja w domu – maszynką za dwa złote, czy może laserowe usuwanie włosów w gabinecie? Tusz do rzęs za dziesięć złotych, a może sztuczne rzęsy z sierści norek? Uroda ma swoją cenę, ale mimo to trudno stwierdzić, ile trzeba wydać, żeby wyglądać dobrze.

Na jednym z forów internetowych poświęconych zdrowiu i urodzie przewija się pytanie: „Ile trzeba wydać, żeby dobrze wyglądać?”. Pytanie nie jest najlepiej skonstruowane, bo co to właściwie znaczy „dobrze wyglądać” i jak szeroka jest kategoria wydatków? Mądrej głowie dość dwie słowie: panie, które odpowiedziały na to pytanie, nie miały wątpliwości i chętnie przedstawiały swój budżet na urodę. Im więcej respondentek formowej ankiety przybywało, tym szersza robiła się kategoria „urodowa”. Okazuje się, że w tym, aby „dobrze wyglądać”, pomaga nam nie tylko kosmetyczka, fryzjer, masażysta, specjalistka od pielęgnacji paznokci, ale także trener na siłowni i dermatolog, nie mówiąc już o wydatkach na produkty pielęgnacyjne. A wszystko ma swoją, nierzadko dość wysoką, cenę.

Co pewien czas firmy badawcze na zlecenie koncernów kosmetycznych przeprowadzają pomiary, ile pieniędzy wydają kobiety na produkty służące do pielęgnacji urody. Wyniki tych badań dobrze odzwierciedlają nastroje społeczne i pokazują np., jak bardzo kryzys ekonomiczny wpływa na nasze wydatki. Rok temu Dom Badawczy Maison oraz agencja Garden of Words, specjalizująca się w komunikacji marketingowej i działaniach PR-owych uwzględniających kobiece kody komunikacji, przeprowadziły badanie „Polki same o sobie”, którego wynika, że na kosmetyki do makijażu Polki wydają miesięcznie średnio 42 złote, a na kosmetyki pielęgnacyjne około 59 złotych.

Z badań przeprowadzonych przez Nowe Kosmetyki wynika, że co czwarta z nas miesięcznie wydaje od 20 do 50 zł. Kolejne 24 proc. kobiet na kosmetyki wydaje 50 do 100 zł, co piąta Polka przyznaje się do wydatków rzędu 100 - 150 zł miesięcznie, a 5 proc. kobiet przeznacza na urodę więcej niż 500 zł miesięcznie. W porównaniu z Amerykankami, które na kosmetyki przeznaczają rocznie 7 miliardów dolarów jesteśmy bardzo oszczędne. Zwykle ta oszczędność podyktowana jest nie wyższą koniecznością, albo postanowieniem trwania w modnym minimalizmie, ale po prostu bardzo przyziemnym brakiem funduszy na szaleństwa drogeryjne.

„Mogłabym wydać każde pieniądze na kosmetyki. Od kilku lat wrzucam do koszyka w supermarkecie, to, co najbardziej potrzebne: dezodorant, krem nawilżający, szampon i odżywkę w dużych butlach, wody toaletowe dostaje w prezencie”, opisuje internautka Mila_la scenariusz zakupowy, który zna większość kobiet w Polsce. Megi_86 pisze: „Nie chodzę do kosmetyczki, paznokcie robię sama, włosy farbuję henną, końcówki podcina mi koleżanka. Nie szczycę się tym, że jestem taka zaradna, po prostu żyjemy z jednej mężowej pensji w czwórkę.”

Na drugim końcu szali, komentarz z forum kafeteria.pl. „Najwięcej wydałam około 1000 złotych miesięcznie, ale akurat skończyło mi się wiele produktów, była promocja na moje ulubione perfumy. Poza tym jestem alergikiem, więc, gdy kupię byle badziew z hiperu, to potem muszę wydać całą pensję na leki odczulające i wizyty u dermatologa”. Niektóre panie piszą, że po latach udało im się wypracować konsensus: wiedzą, ile mogą wydać w miesiącu, nie zaniedbują zabiegów kosmetycznych, polują na przeceny i oferty promocyjne. Większość z nich potwierdza, że dbanie o siebie, to z jednej strony przyjemność, ale drugiej ciężka kosztowna praca na ugorze – za zaniedbania płaci się frycowe.

Jakiś czas temu za najbardziej stylową kobietę uznano księżnę Kate Middleton: media zachwycają się nie tylko stylem Kate, ale też jej wdziękiem, urodą i świeżością. W angielskich czasopismach roi się od przepisów, co robić, aby mieć takie paznokcie jak Kate, jej kolor skóry i blask włosów. Jak obliczył dziennik „Daily Mail” księżna Kate Middleton wydaje na pielęgnację twarzy i włosów około 22 tysiące funtów rocznie, czyli ponad 114 tysięcy złotych. Najwięcej z tej pokaźniej sumy pochłaniają wizyty u fryzjera (13800 funtów), manicurzystki i pedicurzystki (ok. 3000 funtów) i drogie kremy do twarzy (2600 funtów).

Nasza celebrytka, Kasia Tusk promuje u siebie na blogu zarówno tanie kosmetyki rodzimych firm, ekologiczny olej z kokosa, jak i wysokopółkowe ekstrawagancje od Chanel. „Kasia wie, że żeby w przyszłości nadal zachwycać urodą, trzeba o niej pomyśleć już teraz, a to oznacza zainwestować w dobre kosmetyki. Krem pod oczy za 150 zł czy serum za 335 to tylko część budżetu przeznaczonego na urodę. Do tego dochodzi jeszcze odżywka do rzęs za 290 zł i absolutnie niezbędne drobiazgi w cenie ok. 50zł. Całość wynosi ponad 800 zł”, podlicza urodowe wydatki Tuskówny Plejada.pl, choć wiadomo, że za część produktów, które Kasia pokazuje na swoim blogu, premierówna nie zapłaciła.

Rok temu „Wysokie Obcasy” opublikowały tekst – kompendium rachunkowe, ile dokładnie kosztuje bycie kobietą. Nawet najtańsze „widełki” to koszt, który trzeba ponieść w imię szeroko rozumianego dbania o siebie. Artykuł, który był kalkulacją, ile najmniej i najwięcej może wydać na siebie Polka, biorąc pod uwagę aktualne cenniki u fryzjerów, kosmetyczek, a także ceny w drogeriach i aptekach, wywołał sporą polemikę. „Takie zestawienia nie mają sensu, bo, albo wpędzają w poczucie winy, że się wydaje za mało, albo za dużo”, pisał Anonim.

Inne komentarze zarzucały zestawieniu WO niekompletność – np. brak wyceny za dentystę, dermatologa, a także brak cenników zabiegów chirurgii estetycznej (Polki w gabinecie chirurga plastycznego zostawiają średnio 10 tys. złotych za pojedynczy zabieg). Wniosek zestawienia „urodowego cennika” zaproponowanego przez magazyn był taki, że potrzeby kobiet (nawet te najbardziej podstawowe) to studnia bez dna, dbanie o siebie kosztuje, a zamienniki wysokopółkowych produktów nie zawsze dają wymarzone efekty. „Potem jakiś pan stylista wypowiada się w telewizji, że nie może patrzeć na polską ulice i Polki, które są kiepsko pomalowane, mają odrosty i brak świeżego pedicure”, żali się internautka Incepcyjna.

Inne panie składają samokrytykę: zdają sobie sprawę, że wydają dużo gotówki na produkty i usługi, które poprawiają urodę (a co za tym idzie samopoczucie), ale nie potrafią się pozbyć poczucia winy, że mogłyby inaczej spożytkować 200 lub 400 złotych, zapłaconych fryzjerowi za „delikatne refleksy i subtelne cieniowanie”. – Większość dziewczyn codziennie bije się z myślami i staje przed dylematami: kupić droższy krem, czy może książkę ulubionego autora. Iść na masaż i do kosmetyczki, czy na koncert. Zapłacić na kurs doszkalający czy może karnet na siłownię – mówi Iza Stebnicka, trzydziestoletnia sekretarka – Do tego dziewczyny, które są mamami, nawet nie zastanawiają się, czy kupić dziecku spodnie, czy nową prostownicę do włosów dla siebie.

„Polki zawsze przywiązywały dużą wagę do swego wyglądu, zdrowia. Chciały się dobrze czuć i wyglądać równie dobrze jak ich koleżanki zza żelaznej kurtyny. Niedobór dóbr wyzwalał pewna kreatywność”, tłumaczyła ostatnio Irena Eris, właścicielka Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris na gali Bizneswoman Roku Sukces Pisany Szminką. Dziś, kiedy sklepy kosmetyczne w Polsce nie różnią się od tych na Zachodzie, nie brak wyborem jest problemem, ale czasem jego nadmiar i konieczność znalezienia funduszy dla zaspokojenia potrzeb.

Aleksandra Pielechaty (mtr/alp), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (77)
Zobacz także