GwiazdyNawyki z dzieciństwa - czy je jeszcze masz?

Nawyki z dzieciństwa - czy je jeszcze masz?

Wzorce, nawyki, reakcje wykształcone w dzieciństwie, utrwalane i trenowane latami, przenoszone są, najczęściej nieświadomie, w dorosłe życie. Rozproszeni w wielu czynnościach na raz, myślach krążących wokół codzienności, często nie zdajemy sobie sprawy, z jakich powodów postępujemy w pewien sposób, i że to, co robimy, nam nie służy.

Nawyki z dzieciństwa - czy je jeszcze masz?
Źródło zdjęć: © 123RF

07.02.2013 | aktual.: 12.02.2013 11:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wzorce, nawyki, reakcje wykształcone w dzieciństwie, utrwalane i trenowane latami, przenoszone są, najczęściej nieświadomie, w dorosłe życie. Rozproszeni w wielu czynnościach na raz, myślach krążących wokół codzienności, często nie zdajemy sobie sprawy, z jakich powodów postępujemy w pewien sposób, i że to, co robimy, nam nie służy.

Większość osób w Polsce była i wciąż jeszcze jest wychowywana w systemie kar i nagród, stosowanym zarówno w domu rodzinnym, w szkole, jak też mającym swoje odzwierciedlenie w dorosłym życiu zawodowym. Aby osiągnąć motywację do działania, tych samych wzmocnień oczekujemy również w naszych związkach, te same metody stosujemy wobec naszych partnerów czy dzieci, podwładnych w miejscu pracy itd.

Najczęściej nie zastanawiamy się nad tym, co nam daje taki styl budowania relacji z ludźmi i motywowania ich do zmian, dlaczego go stosujemy, jak to wpływa na inne osoby, jak oddziałuje na nas. Warto czasem wrócić do źródeł tego, skąd wzięły się w nas takie a nie inne wzorce, zobaczyć, czy to nam odpowiada, czy chcemy postępować inaczej, wybrać inne, własne modele działania, służące zrozumieniu i współpracy, dające lepszy komfort życia.

Przyjrzyjmy się jednemu ze schematów, stosowanych w wielu jeszcze rodzinach. Rodzice, którzy „za karę” nie przytulają swojego dziecka czy nie odzywają się do niego, wychodzą z założenia, że jeśli nie otrzyma wzmocnienia w formie bliskości z nimi, poprawi się, zmieni nieakceptowane zachowanie, zaprzestanie podobnych praktyk w przyszłości. Rzeczywiście dziecko pod wpływem takiej kary przez jakiś czas zachowuje się zgodnie z życzeniem rodziców, najczęściej jednak nie trwa to zbyt długo. Po jakimś czasie przyzwyczaja się do tego, że „karę” można przetrzymać, a potem wszystko i tak wraca do normy, więc częściej pozwala sobie na przekraczanie granic i postępowanie wbrew autorytetom.

W ten sposób kara w formie odrzucania staje się nawykiem - zarówno dla rodziców, jak i dla dziecka, blokując przepływ energii kontaktu i miłości w całym systemie rodzinnym. Na ogół potem nie zdajemy sobie sprawy, że nadal powielamy ten sam schemat w dorosłym życiu – wciąż blokujemy miłość, chcąc kogoś ukarać, gdy nasze oczekiwana, cele, marzenia nie spełniają się.

W relacjach w rodzinie nawyki odtwarzają się automatycznie - wymierzamy kary, do których byliśmy przyzwyczajeni w dzieciństwie. Reagujemy odruchowo, uruchamiając ten sam wzorzec - próbujemy zrealizować własne potrzeby, pragnąc zmotywować bliską osobę do zmian, odmawiając jej kontaktu.

Gdy jakieś zachowanie partnera jest przez nas nieakceptowane, przestajemy odzywać się i nie podejmujemy próby rozmowy, jak to robili nasi rodzice. Odtrącamy, unikamy bliskości, reagujemy buntem i wycofaniem się na jakąkolwiek próbę kontaktu, przytulenia czy rozmowy. Czekamy w milczeniu, z niepokojem i gonitwą myśli, kiedy on/ona zrozumie, że ma się poprawić.

Najsmutniejsze jest to, że nie osiągamy zamierzonego celu, gdyż wzorzec stosowania kary nie działa. Cierpimy sami, gdyż nie możemy dostać w ten sposób empatii z drugiej strony. Ujawniają się podobne mechanizmy, które wywoływały ból emocjonalny z braku ciepła i bliskości rodziców w dzieciństwie. Zamiast umożliwiać kontakt i przepływ energii miłości, tworzymy blokady w sobie, i oddzielamy się murem od bliskości, za którą tęsknimy.

Partner pod wpływem lęku, obaw o zerwanie więzi, może chwilowo zachować się wprawdzie zgodnie z naszym życzeniem, ale gdy nie będzie do końca rozumiał naszych potrzeb i celu wymierzenia mu takiej dotkliwej kary, pozostanie w nim żal i poczucie krzywdy. Odtworzą się te same reakcje emocjonalne, które odczuwał jako dziecko, nie rozumiejąc z jakiego powodu tak często bywał odtrącany i pozbawiany miłości. Albo będzie się podporządkowywał, albo odejdzie, gdyż brak zaspokojenia podstawowej ważnej ludzkiej potrzeby – miłości, będzie dla niego zbyt trudny do zniesienia.

Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, że podobne automatyzmy zachowań, ciągi identycznych reakcji, odtwarzamy również w innych relacjach społecznych, w sytuacjach, gdy inni ludzie nie spełniają naszych oczekiwań – w pracy, w kontaktach sąsiedzkich itd.

Nasze subiektywne negatywne nastawienie wobec osoby, z którą spotykamy się w trudnej sytuacji konfliktowej, staje się punktem wyjścia do uruchomienia nawyku wymierzania kary. Przy czym - nieświadomi własnej emocjonalnej reakcji i naszych potrzeb - działamy tak, jakby nasza interpretacja i styl działania były jedynymi możliwymi i słusznymi.

Co zrobić, aby przerwać ten „system naczyń połączonych”? Przede wszystkim zamiast skupiać się na upominaniu i karceniu innych, warto zacząć od wglądu w siebie – przyjrzenia się temu, co robię i z jakich powodów działam tak a nie inaczej. Następnie – zastanowienie się, czego chcę i jakimi sposobami mogę to osiągnąć. Dużą pomocą jest też słuchanie – na ogół nasz rozmówca próbuje nam powiedzieć, że siłowe metody wpływu i ten sposób motywowania go do zmian nie działają, ale skupieni na sobie i własnej racji, nie jesteśmy otwarci na wysłuchanie z empatią ważnej dla nas informacji zwrotnej.

Alicja Krata – mediator; trener, superwizor; Prezes Zarządu Fundacji MEDIARE: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi coaching oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb), kobieta.wp.pl

Więcej na temat psychologii:

Komentarze (3)