Piękny sabotaż czyli rzeczy, które rujnują twój makijaż
Codziennie poświęcamy sporo czasu na poranny makijaż. W końcu nie każda z nas ma cerę Kendall Jenner i brwi Emmy Watson, więc o poranku stajemy przed lustrem i pieczołowicie (lub w pośpiechu) poprawiamy to i owo. Efekt z reguły jest zadowalający, ale nie olśniewający. Dlaczego? Bo nieświadomie popełniamy sporo błędów, które sprawiają, że nasz makijaż nie wygląda tak dobrze, jak mógłby wyglądać.
Codziennie poświęcamy sporo czasu na poranny makijaż. W końcu nie każda z nas ma cerę Kendall Jenner i brwi Emmy Watson, więc o poranku stajemy przed lustrem i pieczołowicie (lub w pośpiechu) poprawiamy to i owo. Efekt z reguły jest zadowalający, ale nie olśniewający. Dlaczego? Bo nieświadomie popełniamy sporo błędów, które sprawiają, że nasz makijaż nie wygląda tak dobrze, jak mógłby wyglądać.
Możliwe, że jesteś mistrzynią malowania kresek lub do perfekcji opanowałaś technikę cieniowania ust. Ale o poranku twój makijaż nie zawsze wygląda idealnie. Powodów takiej sytuacji może być kilka. Pierwszy i najważniejszy to pośpiech. Gdy nie masz za dużo czasu, starasz się przyspieszyć nakładanie makijażu. Bywa, że chcąc zaoszczędzić kilka minut popełniasz błędy, które sprawiają, że musisz zaczynać cały proces od początku, no chyba że odważysz się wyjść z domu w makijażu a’la Joker.
WYJDŹ Z ŁAZIENKI!
To przewinienie, które popełnia każda z nas. Wyskakujemy spod gorącego prysznica, szybko się ubieramy i w zaparowanej łazience zaczynamy nakładać podkład. Równie dobrze mogłybyśmy to robić w puszczy amazońskiej. Ciepłe, wilgotne powietrze sprawia, że makijaż niemal natychmiast "spływa" z twarzy, cienie się warzą, a mascara schnie dłużej i odbija się na powiekach. Aby tego uniknąć uchyl okna w mieszkaniu, a drzwi do łazienki otwórz na oścież, aby szybciej zlikwidować nagromadzoną parę. A najlepiej - maluj się w sypialni czy przedpokoju, jak najdalej od źródła ciepła. Pamiętaj też o odpowiedniej kolejności: najpierw wysusz włosy, dopiero potem rób makijaż. Gorące powietrze z suszarki + makijaż = katastrofa. To równanie równie ważne, jeśli nie ważniejsze, co wszystkie wzory jakie wbijano ci do głowy podczas lekcji fizyki.
Aleksandra Kisiel/ Kobieta WP