Quito - zabytkowa perła Ekwadoru

Zbudowana na inkaskich ruinach stolica Ekwadoru położona jest u podnóży andyjskich szczytów na wysokości 2850m n.p.m. Jest to pierwsze miasto na Ziemi, które wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.

Quito - zabytkowa perła Ekwadoru
Źródło zdjęć: © Tomasz Bogusz

06.09.2011 | aktual.: 11.09.2018 14:04

To właśnie tutaj zachowała się największa ilość kolonialnych zabytków, jakie pozostały w całej Ameryce Południowej.

To oddalone od równika o zaledwie 40km miasto zamieszkiwane było niegdyś przez Indian z plemienia Cara. Za panowania Huayna Capaca stało się dużym ośrodkiem kulturalnym i administracyjnym państwa. Niestety na indiańskie ziemie wkroczyli hiszpańscy konkwistadorzy. Uciekająca przed najeźdźcą ludność doszczętnie zniszczyła miasto pozostawiając jedynie ruiny. Na spalonych fundamentach miasta powstało nowe Quito, wybudowane przez Hiszpanów w 1534 roku.
Jest niedzielne popołudnie. Na starówce pełno mieszkańców spacerujących, odpoczywających na ławeczkach przy fontannie, zajadających się łakociami. Na Plaza Santo Domingo zgromadził się ogromny tłum. Przeciskam się, żeby zobaczyć co się dzieje. A tam grupa komików daje właśnie przedstawienie. Kolorowo ubrani i wymalowani rozśmieszają mieszkańców krótkimi skeczami. Publiczność umiera ze śmiechu, ja niestety z moją znajomością hiszpańskiego nie jestem w stanie załapać sensu. Chwilkę spoglądam na poszczególnych ludzi z tłumu i udaję się na Calle Garcia Moreno, gdzie mieści się kościół La Compania, uznawany za najpiękniejszą świątynię po tej stronie świata.

Przed wejściem witają mnie kręte, barokowe kolumny. Podnoszę głowę do góry i widzę zielonozłote, wielkie kopuły. W środku ołtarz główny oraz dziesięć bocznych, toną w złocie i purpurze. Stojące pod ścianami konfesjonały i zawieszone ambony wyrzeźbione są w drewnie. I oczywiście przepiękne freski wykonane przez indiańskich rzemieślników.

W Basilica del Voto Nacional wspinam się po kilkudziesięciu schodach na sam szczyt gotyckiej wieży. Najpierw wąskimi, murowanymi schodami, potem metalowymi, a na koniec drewnianą drabiną. I już jestem na górze. Bazylika została zbudowana w 1926 roku. Szpiczaste wieże i olbrzymie witraże dodają temu miejscu powagi i troszeczkę neogotyckiej grozy.

W kościele San Francisco, który zbudowano w XVI wieku, podziwiam piękne rzeźbienia na barokowym ołtarzu. Tuż obok udaję się do przyklasztornego muzeum, w którym znajduję majestatyczne, święte zabytki klasztorne. W kościele Santo Domingo podziwiam umiejętne wymieszanie baroku i neogotyku.

A jak to wszystko wygląda z góry? Żeby zaspokoić swoją ciekawość wjechałam kolejką TeleferiQo na wysokość 4100 m n.p.m. Tutaj, na zboczu aktywnego Wulkanu Pichincha, znajduje się punkt widokowy. Tylko z tego miejsca można zobaczyć całą panoramę miasta, która trzeba przyznać, że robi ogromne wrażenie. Na odważnych czeka również szczyt wulkanu, który można zdobyć po 3 godzinach pieszej wycieczki. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ na wysokości 4600m n.p.m. nie trudno o chorobę wysokościową, której ja oczywiście doświadczyłam.

Magdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.
(mjb/sr)

Zobacz także
Komentarze (0)