kora

Kora, czyli Olga Sipowicz, zmarła 28 lipca 2018 roku. Wokalistka Maanamu jako dziecko mieszkała w placówce prowadzonej przez siostry prezentki w Jordanowie, gdzie padła ofiarą przemocy oraz molestowania seksualnego. - Były dla nas w patologiczny sposób okrutne - opowiadała artystka.

Jako małżeństwo przeżyli razem 13 lat. Jako para – dwa lata dłużej. Jako zespół – ponad trzy dekady. Bo Maanam to byli oni. Kora i Marek Jackowski.

W lipcu minie pięć lat od śmierci Kory. Ostatnio pojawiły się informacje o planowanej ekranizacji biografii artystki. Wokół produkcji pojawiły się jednak kontrowersje, a teraz starszy syn wokalistki Mateusz Jackowski zarzuca ojczymowi działanie w tej sprawie za plecami reszty rodziny.

Nie miała problemów z tym, by wprost mówić o tym, przez co przeszła. Nigdy nie kryła się ze swoimi romansami czy życiowymi decyzjami. - Nauczyła mnie szacunku, tolerancji, otwartości i walki o swoje, swoje prawa - mówi Mateusz Jackowski, syn wokalistki.

– Kora czuła się w matczynej miłości nieutulona. Koło sierocińca stała figurka Matki Boskiej, do której Kora przybiegała, kiedy tęsknota za matką stawała się nie do zniesienia. Myślę, że to wtedy zaczęła się jej fascynacja Madonnami – opowiada WP Beata Biały, autorka opublikowanej przez wydawnictwo Rebis biografii wokalistki Maanamu "Słońca bez końca".

- Kora trafiła do Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie, kiedy jej mama zachorowała na gruźlicę. Miała wtedy cztery latka. I tak, jak sama napisała w swojej autobiografii, przeżyła tam pięć, naprawdę strasznych lat - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Beata Biały, autorka książki "Słońca bez końca. Biografia Kory". Artystka wielokrotnie opowiadała, co spotkało ją w DPS-ie prowadzonym przez siostry zakonne. Niestety, nie uchroniło to innych dzieci.

Olga Sipowicz, znana szerzej pod pseudonimem Kora, miała dwóch synów - Mateusza i Szymona. Jaką była matką? Mateusz Jackowski podkreśla, że on i jego brat przede wszystkim przyjaźnili się z wokalistką. "Kiedyś przyszła ubrana totalnie po punkowsku" - wspomina mężczyzna.

Kora była nie tylko wybitną i charyzmatyczną artystką. Przez lata wiodła bogate życie towarzyskie. Miała ogromne grono fanów, wspaniałych przyjaciół i burzliwe związki. Jej pierwszy mąż, Marek Jackowski, dopiero po 10 latach dowiedział się, że wychowuje nie swoje dziecko.

Kora Jackowska-Sipowicz odeszła w lipcu 2018 r. po kilku latach nierównej walki z nowotworem. Pozostały piękne wspomnienia i rzeczy. Jedną z nich jest wyjątkowy prezent, którym obdarowała przyjaciół.

Kora była charyzmatyczną wokalistką, która na stałe zapisała się w historii polskiego rocka. Zmarła 28 lipca 2018 roku po pięcioletniej, nierównej walce z chorobą nowotworową. Pamięć o artystce pielęgnują nie tylko jej fani. Wnuk Kory, Leon Jazon, odtworzył jedno z jej kultowych zdjęć.

Karolina Korwin-Piotrowska na swoim profilu na Instagramie udostępniła archiwalne zdjęcie okładki magazynu "Przekrój", przedstawiające Korę ze swoim 2-letnim wówczas synem.

Kora była legendą jeszcze za życia. Charyzmatyczna piosenkarka nie tylko zachwycała talentem muzycznym, ale również odwagą i postawą życiową, która opierała się na zasadzie poszanowania każdego człowieka.

Kamil Sipowicz ogłosił, że znów jest zakochany i planuje wspólną przyszłość z tajemniczą Sylwią. Niewiele wiadomo o ukochanej filozofa. Teraz powiedziała kilka słów tym, którzy interesują się jej związkiem.

Anna Kubczak, starsza siostra Kory, przyznała, że ich pobyt w domu dziecka prowadzonym przez zakonnice fatalnie odbił się na ich relacjach. ""Nie mogłyśmy się bawić, rozmawiać, nie mogłam jej przytulać. To było bardzo traumatyczne" - stwierdziła podczas premiery książki z zapiskami artystki.

Kamil Sipowicz zdradził szczegóły swojej relacji z Korą. Przyznał, że romans szybko przerodził się w płomienną miłość. Spędzili razem ponad 40 lat, przekonani o wyjątkowości łączącego ich uczucia.

Kora była jedną z najbardziej znanych i docenianych polskich artystek. Gdy przegrała walkę z nowotworem w 2017 roku, na jednej z warszawskich kamienic powstał mural poświęcony jej twórczości.

Dorota Gardias udostępniła na swoim koncie na Instagramie zdjęcie, na którym pozuje obok maralu przedstawiającego podobiznę zmarłej rok temu Kory. "Jest mi bliska, zawsze tak było" – pisze.

"Przez ostatni tydzień Kora już się nie komunikowała. Człowiek nawet nie wie, czy ta osoba, kiedy jest już nieświadoma, cierpi czy nie cierpi. Nie można tego wyczuć" – mówi Kamil Sipowicz w rozmowie z magazynem "Viva".

Niebawem przypada pierwsza rocznica śmierci Kory. Dowodów uwielbienia dla artystki przez ostatni rok było mnóstwo. Tematyczne imprezy, mural na Żoliborzu, czuwanie na Błoniach w Krakowie czy wreszcie grób na Powązkach Wojskowych, na który fani nieustannie znoszą kwiaty, znicze i drobiazgi. Czas na wystawę.

Kora, a właściwie Olga Sipowicz, była jedną z największych polskich artystek. Przez wiele lat współtworzyła scenę muzyczną w naszym kraju. Teraz pałeczkę po niej może przejąć jej wnuk, który w pierwszym udzielonym wywiadzie przyznał, że tak jak babcia, lubi śpiewać.