Ukryta misja Ivanki Trump. Jest kimś więcej niż pierwszą damą
Amerykańskie media zachodzą w głowę - jaką rolę w Białym Domu pełni właściwie Ivanka Trump? Niezwykła aktywność córki prezydenta w ciągu ostatniego miesiąca dobitnie pokazuje, kto jest najważniejszą kobietą w tej rodzinie. Ona sama wciąż zarzeka się, że zostawia piastowanie roli pierwszej damy swojej macosze Melanii. Wypowiedzi sugerujące, że to ona będzie grać pierwsze skrzypce uznaje za niestosowne. W dodatku występuje z Trump Organization i rezygnuje z prowadzenia własnej marki odzieżowej. Po co? Być może to przemyślana strategia.
Z jednej strony mamy Melanię Trump, która podjęła zaskakującą decyzję o pozostaniu w Nowym Jorku z synem Barronem. To pierwszy przypadek w historii, kiedy pierwsza dama nie wprowadziła się wraz z mężem do Białego Domu. Zamiast tego, tłumacząc się obowiązkiem szkolnym syna, dojeżdża do Waszyngtonu tylko na weekendy oraz ważniejsze oficjalne uroczystości, które i tak traktuje dość wybiórczo. Przez pierwsze dni w ogóle nie pokazywała się u boku męża, czym wywołała spekulacje na temat kryzysu w małżeństwie. „US Magazine”, „New York Magazine” rozpisywały się, powołując się na anonimowe źródła, że Melania ledwo znosi bycie pierwszą damą i przechodzi załamanie ze względu na fakt, że musi prowadzić życie, którego nigdy nie chciała. Jedyne, na co ją stać, to zachowywanie pozorów. Od czasu do czasu.
Z drugiej strony na scenę wchodzi Ivanka, która wraz z mężem i trójką dzieci, nie zwlekając, przeprowadza się do stolicy USA. Krok ten poprzedza rezygnacją z prowadzenia własnej marki odzieżowej i wystąpieniem z Trump Organization, w której udzielała się przez całą kampanię prezydencką. I mimo że doradcą prezydenta został jej mąż, Jared Kushner, Ivanka wcale nie zamieniła się w niepracującą gospodynię domową. Wręcz przeciwnie. Jest najlepszym PR-owcem i marketingowcem, jakiego Donald Trump mógł sobie wymarzyć.
- Dla Amerykanów to nowość - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Sebastian Drobczyński, specjalista ds. marketingu politycznego. - Nagle okazuje się, że małżonka, która powinna pełnić rolę pierwszej damy, nie robi tego, a zastępuje ją córka, która ma do tego określoną funkcję: promocji ojca i zbijania kapitału politycznego. To może być świetny ruch marketingowy i obyczajowy.
Państwo Kushnerowie mieszkają od miesiąca w Blair House, XIX-wiecznej rezydencji należącej do Białego Domu i wchodzącej w skład tzw. „Prezydenckich Domów Gościnnych”, nazywanych często najbardziej ekskluzywnym hotelem na świecie. Mimo luksusów, w które opływa posiadłość, na swoim facebookowym profilu Ivanka woli chwalić się jednak wizytami w Białym Domu. Możemy więc podziwiać jej młodszego synka Thedore’a raczkującego po dywanie w jednym z salonów, towarzyszącego mamie podczas rozmowy telefonicznej w holu, czteroletniego Josepha przytykającego nos do szyby w oknie Gabinetu Owalnego, dzieci spoglądające na ogrody położone od południowej strony. Każda fotografia opatrzona jest odpowiednim hasztagiem, aby nikt nie miał wątpliwości, gdzie została wykonana. Ivanka nie kryje zachwytu Białym Domem. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że taką dumą związaną z przebywaniem w tym miejscu pałała ostatnio Jackie Kennedy.
„To takie surrealistyczne przeżycie. Po raz pierwszy z moją rodziną w Air Force One” - pisze Ivanka pod jednym ze zdjęć.
Na profilach Ivanki na Facebooku i Twitterze (ponad 5 milionów fanów) nie brakuje również doniesień na temat poczynań prezydenta: Transmisja na żywo z zaprzysiężenia, podpisywanie pierwszych dokumentów, spacer z wnukami w parku, spotkanie z doradcami. „Realdonaldtrump” - dopisuje Ivanka za każdym razem i choć to odniesienie do jego konta na Twitterze, trudno nie zauważyć podtekstu. Pierwsza córka z pewnością chce pokazać swojego ojca w jak najlepszym świetle i zbliżyć go do ludzi.
- Wszystkim krytykom powiedziałabym: dajcie mu czas, żeby udowodnił, że się mylicie - mówi w wywiadzie dla ABC z końca stycznia. - Dajcie mu szansę.
Zapytana w tym samym wywiadzie o plany związane z przeprowadzką do Waszyngtonu odpowiada: - Podróżowanie po kraju i słuchanie ludzi. Będę zajmować się dziećmi, posyłać je do szkoły.
Ale powiedzieć, że Ivanka bawi się teraz w panią domu, to spore niedopatrzenie. Na początku lutego towarzyszyła ojcu w wizycie w bazie Air Force One, brała udział w spotkaniu z Benjaminem Netanyahu i Justinem Trudeau. I choć zarzekała się, że nie ma zamiaru prezentować swoich poglądów, jej ostatni post wywołał spore poruszenie:
„Ameryka to kraj zbudowany na zasadach tolerancji i szacunku do wszystkich wyznań. Musimy chronić nasze świątynie i centra religijne” - zaapelowała po tym, jak w miniony weekend Centra Społeczności Żydowskiej otrzymały serię pogróżek o atakach bombowych. Czym jest ta wypowiedź, jeśli nie próbą załagodzenia posunięć Trumpa, który zamknął granice USA dla wielu muzułmanów? Ivanka nie ustaje również w ocieplaniu wizerunku ojca w środowiskach feministycznych.
- Całe jego życie świadczy o tym, że to wielki obrońca kobiet - mówi w telewizji ABC, a kilka dni później zamieszcza słynne już zdjęcie z ojcem i Justinem Trudeau, które podpisuje: „Wspaniała dyskusja dwóch światowych liderów o miejscu kobiet”. Główne miejsce przypada oczywiście Ivance.
Sebastian Drobczyński stwierdza, że działania pierwszej córki wyróżniają się nawet na tle poczynań ostatnich pierwszych dam, które pełniły funkcję raczej reprezentacyjną. - Taki obrót spraw w ogóle mnie nie dziwi, to jest Trump - mówi Drobczyński. - Całkiem możliwe, że to on uznał, że czas otworzyć nowy rozdział w historii, wyjść do młodych i dlatego odtąd córka będzie pełniła ważniejszą rolę niż pierwsza dama. Musimy jeszcze poczekać i poobserwować, jaką przybierze to formę. Czy będzie to rzeczywiście głos młodego pokolenia?
Drobczyński podkreśla, że pozwolenie Ivance na aktywność może być przemyślanym i skutecznym zabiegiem marketingowym, który pozwoli zyskać Trumpowi na obywatelach. - Jest tylko jedna pierwsza dama i Melania będzie świetnie pełniła tę rolę - mówi Ivanka Trump. Najwyraźniej jest zadowolona z własnej misji.