Wicemarszałek Nowicka dostała pieniądze od Planned Parenthood, amerykańskiej organizacji aborcyjnej
Wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka to znana działaczka praw kobiet. Prawicowi przeciwnicy od kilku lat zarzucają, że jej organizacja Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny skupiała się na promocji aborcji i antykoncepcji. Teraz twierdzą, że korzystała z pieniędzy od Planned Parenthood, skompromitowanej organizacji walczącej na rzecz aborcji w USA i oskarżanej o handel ludzkimi płodami.
Wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka to znana działaczka praw kobiet. Prawicowi przeciwnicy od kilku lat zarzucają, że jej organizacja Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny skupiała się na promocji aborcji i antykoncepcji. Teraz twierdzą, że korzystała z pieniędzy od Planned Parenthood, skompromitowanej organizacji walczącej na rzecz aborcji w USA i oskarżanej o handel ludzkimi płodami.
Telewizja Republika wraca do historii sprzed czterech lat i oskarża obecną wicemarszałek Sejmu o to, że korzystała z pieniędzy od skompromitowanej organizacji walczącej na rzecz aborcji w USA. Nowicka miała podobno wziąć od nich pół miliona dotacji. Sama wicemarszałek w rozmowach z mediami zaprzecza związkom z organizacją i nie odbiera kolejnych telefonów. Mimo prób nie udało nam się skontaktować z Wandą Nowicką, aby uzyskać jej komentarz.
Amerykańska Planned Parenthood (PPFA) wykonuje zabiegi przerywania ciąży w USA i jest największą organizacją walczącą o tzw. "prawa reprodukcyjne", a więc przede wszystkim wolny dostęp do aborcji i antykoncepcji. Ale ostatnio po śledztwie portalu lifenews.com oskarżona została o handlowanie organami płodów. Miała je sprzedawać w cenach od 30 do 100 dolarów. Skandal jest głośny na całym świecie.
Sama organizacja zaprzecza. Twierdzi, że słowa, które padły podczas nagrywanych rozmów, zostały wyjęte z kontekstu. Że tak naprawdę dotyczyły cen dostarczenia tkanek, a nie ich rzekomo handlowej ceny.
Według Telewizji Republika od 1992 roku Wanda Nowicka zaangażowana jest w działalność Federacji, w skład której wchodzi Towarzystwo Rozwoju Rodziny. W latach 2001-2008 Towarzystwo miało otrzymać od Planned Parenthood ok. 430 tysięcy dolarów.
Sprawa stała się głośna, gdy w 2009 dziennikarka i działaczka katolicka Joanna Najfeld zarzuciła jej w jednej z telewizji, że "jest na liście płac przemysłu providerów aborcji i antykoncepcji”. Wicemarszałek skierowała do sądu sprawę o zniesławienie. Sąd pozew oddalił. Jak uzasadnił ten wyrok? Federacja - jak ustalono - w latach 2004-2009 r. miała dostać od jednej z firm dotacje w wysokości prawie 100 tysięcy złotych, a od organizacji pozarządowej, która produkuje i rozpowszechnia narzędzia używane przy zabiegach przerywania ciąży łącznie niemal 180 tysięcy.
W wyroku można przeczytać, że pieniądze te były przeznaczane na działalność Federacji, także na wynagrodzenia osób zatrudnionych w organizacji, w tym samej Nowickiej. Zatem w stwierdzeniu publicystki, że Nowicka jest na ''liście płac koncernu'' farmaceutycznego sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości. Określenie "na liście płac" w tym przypadku uznano za dopuszczalne określenie publicystyczne. "Argument o pozostawaniu na liście płac jest zwrotem publicystycznym, retorycznym a nie stwierdzającym określony fakt" - napisano w uzasadnieniu.
"Oświadczam, że nie ma nic nagannego - co niektórzy sugerują - w fakcie, że Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny pozyskuje środki na realizację celów statutowych od legalnych instytucji, organizacji, fundacji czy z sektora prywatnego. Ja również mogłabym spytać panią Najfeld i jej kampanię, bo na pewno ktoś ją finansuje. Mogłabym powiedzieć, że pani Najfeld została wynajęta przez organizacje kościelne, koncern ojca Rydzyka i międzynarodowe sieci fanatyków religijnych, działających na szkodę kobiet, w celu pozbawienia kobiet ciężarnych ich prawa do życia" - napisała, tuż po wyroku, w oświadczeniu Wanda Nowicka.
(gabi)/WP Kobieta