Sine podkówki, oko pandy
Kto w pośpiechu myśli o nakładaniu korektora pod lub dokoła oczu? Niewiele z nas. A to błąd. Korektor jest ważniejszy niż podkład i z powodzeniem można go użyć zamiast nakładania fluidu na całą twarz. Powód? Jeśli pomalujesz resztę twarzy: skórę, rzęsy, brwi, usta czy policzki, a pod okiem pozostanie widoczny siniec - nadal będziesz wyglądać na zmęczoną lub starszą niż w rzeczywistości. Czy da się coś z tym fantem zrobić?
Jasne, że tak! Dobierz w perfumerii korektor w odcieniu zbliżonym lub o pół tonu jaśniejszym niż twój podkład (tudzież twoja skóra). Warto zainwestować w taki z gąbeczką lub pędzelkiem. Każdy makijażysta nakłada korektor po pierwsze: na podkład (a nie pod niego), a po drugie: rozprowadza go palcami, pomimo genialnych gąbeczek czy pędzelków, żeby wokół oczu czy nosa nie pozostały widoczne jaśniejsze ślady produktu.
Skoro już jesteśmy przy nosie, to gorąco polecam wykonać cały makijaż w pośpiechu samym korektorem. W jaki sposób? Tak zwaną techniką „na Indianina”. Narysować prostą linię na środku czoła i dwie odchodzące od niej linie - na boki. Następnie pionową linię na środku (przez całą długość nosa) i promieniście odchodzące od nosa w kierunku kości policzkowych trzy linie. A na podbródku poprzecznie namalować jedną linię. I wszystkie rozetrzeć. Kierunek: od góry w dół, od środka - na zewnątrz. Uzyskasz: rozświetlenie, zatuszowanie czerwieni (naczynek) wokół nosa, na czole i podbródku i sińców pod oczami. I świeżość. A o to w makijażu przecież chodzi!