GwiazdyAlicja Bachleda Curuś: Moja miłość do kraju bywa ślepa

Alicja Bachleda Curuś: Moja miłość do kraju bywa ślepa

Alicja Bachleda Curuś: Moja miłość do kraju bywa ślepa
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- Ja nigdy od niczego nie uciekałam. W porównaniu ze znajomymi widzę, jak bardzo jestem związana ze swoim krajem. Wciąż czuję się Polką w stu procentach. Nie jestem Amerykanką, nie obywatelką świata. Czasem to też przeszkadza, bo w Stanach tęsknię za Polską, w Polsce brak mi amerykańskiej przestrzeni. Wiem, że sentymenty przeszkadzają być tu i teraz - uważa Bachleda-Curuś.

Aktorka otwarcie opowiada też o tym, że często postrzega się Polaków stereotypowo.

- Zdaję sobie sprawę, że moja miłość do kraju bywa ślepa. Nie miałam jednak problemu, żeby przyznawać się do naszych narodowych win. W świecie winy są uwypuklane, a zapomina się o zasługach. Myślę na przykład o polskim antysemityzmie. Ja się z nim nie spotkałam. Przeciwnie, kilka osób z mojej rodziny zginęło za pomaganie sąsiadom żydowskiego pochodzenia. Taka prawda też istnieje. Również powinniśmy o niej mówić - przyznaje.

Czy czuje, że różni się od amerykańskich matek?

- Te, które poznałam, są tak ambitne, jeśli chodzi o swoje macierzyństwo, że naprawdę trudno im dorównać. Wkładają mnóstwo wysiłku i czasu, żeby ich dzieci się nie nudziły. A wszystko to robią bardzo emocjonalnie - mówi. - Małe dzieci w Stanach są wychowywane bezstresowo, na luzie. Fajnie, ale nie do końca. Trudno wpoić dzieciom szacunek do starszych. Do każdego mówi się "ty", mama i tata są raczej kumplami niż autorytetem. U nas tak nie jest. Uczę więc syna, że musi odpowiednio zachowywać się w stosunku do dorosłych - dodaje aktorka.

1 / 4

Alicja Bachleda Curuś

Obraz
© ONS.pl

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- Ja nigdy od niczego nie uciekałam. W porównaniu ze znajomymi widzę, jak bardzo jestem związana ze swoim krajem. Wciąż czuję się Polką w stu procentach. Nie jestem Amerykanką, nie obywatelką świata. Czasem to też przeszkadza, bo w Stanach tęsknię za Polską, w Polsce brak mi amerykańskiej przestrzeni. Wiem, że sentymenty przeszkadzają być tu i teraz - uważa Bachleda-Curuś.

Aktorka otwarcie opowiada też o tym, że często postrzega się Polaków stereotypowo.

- Zdaję sobie sprawę, że moja miłość do kraju bywa ślepa. Nie miałam jednak problemu, żeby przyznawać się do naszych narodowych win. W świecie winy są uwypuklane, a zapomina się o zasługach. Myślę na przykład o polskim antysemityzmie. Ja się z nim nie spotkałam. Przeciwnie, kilka osób z mojej rodziny zginęło za pomaganie sąsiadom żydowskiego pochodzenia. Taka prawda też istnieje. Również powinniśmy o niej mówić - przyznaje.

Czy czuje, że różni się od amerykańskich matek?

- Te, które poznałam, są tak ambitne, jeśli chodzi o swoje macierzyństwo, że naprawdę trudno im dorównać. Wkładają mnóstwo wysiłku i czasu, żeby ich dzieci się nie nudziły. A wszystko to robią bardzo emocjonalnie - mówi. - Małe dzieci w Stanach są wychowywane bezstresowo, na luzie. Fajnie, ale nie do końca. Trudno wpoić dzieciom szacunek do starszych. Do każdego mówi się "ty", mama i tata są raczej kumplami niż autorytetem. U nas tak nie jest. Uczę więc syna, że musi odpowiednio zachowywać się w stosunku do dorosłych - dodaje aktorka.

2 / 4

Alicja Bachleda Curuś

Obraz
© ONS.pl

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- Ja nigdy od niczego nie uciekałam. W porównaniu ze znajomymi widzę, jak bardzo jestem związana ze swoim krajem. Wciąż czuję się Polką w stu procentach. Nie jestem Amerykanką, nie obywatelką świata. Czasem to też przeszkadza, bo w Stanach tęsknię za Polską, w Polsce brak mi amerykańskiej przestrzeni. Wiem, że sentymenty przeszkadzają być tu i teraz - uważa Bachleda-Curuś.

Aktorka otwarcie opowiada też o tym, że często postrzega się Polaków stereotypowo.

- Zdaję sobie sprawę, że moja miłość do kraju bywa ślepa. Nie miałam jednak problemu, żeby przyznawać się do naszych narodowych win. W świecie winy są uwypuklane, a zapomina się o zasługach. Myślę na przykład o polskim antysemityzmie. Ja się z nim nie spotkałam. Przeciwnie, kilka osób z mojej rodziny zginęło za pomaganie sąsiadom żydowskiego pochodzenia. Taka prawda też istnieje. Również powinniśmy o niej mówić - przyznaje.

Czy czuje, że różni się od amerykańskich matek?

- Te, które poznałam, są tak ambitne, jeśli chodzi o swoje macierzyństwo, że naprawdę trudno im dorównać. Wkładają mnóstwo wysiłku i czasu, żeby ich dzieci się nie nudziły. A wszystko to robią bardzo emocjonalnie - mówi. - Małe dzieci w Stanach są wychowywane bezstresowo, na luzie. Fajnie, ale nie do końca. Trudno wpoić dzieciom szacunek do starszych. Do każdego mówi się "ty", mama i tata są raczej kumplami niż autorytetem. U nas tak nie jest. Uczę więc syna, że musi odpowiednio zachowywać się w stosunku do dorosłych - dodaje aktorka.

3 / 4

Alicja Bachleda Curuś

Obraz
© ONS.pl

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- Ja nigdy od niczego nie uciekałam. W porównaniu ze znajomymi widzę, jak bardzo jestem związana ze swoim krajem. Wciąż czuję się Polką w stu procentach. Nie jestem Amerykanką, nie obywatelką świata. Czasem to też przeszkadza, bo w Stanach tęsknię za Polską, w Polsce brak mi amerykańskiej przestrzeni. Wiem, że sentymenty przeszkadzają być tu i teraz - uważa Bachleda-Curuś.

Aktorka otwarcie opowiada też o tym, że często postrzega się Polaków stereotypowo.

- Zdaję sobie sprawę, że moja miłość do kraju bywa ślepa. Nie miałam jednak problemu, żeby przyznawać się do naszych narodowych win. W świecie winy są uwypuklane, a zapomina się o zasługach. Myślę na przykład o polskim antysemityzmie. Ja się z nim nie spotkałam. Przeciwnie, kilka osób z mojej rodziny zginęło za pomaganie sąsiadom żydowskiego pochodzenia. Taka prawda też istnieje. Również powinniśmy o niej mówić - przyznaje.

Czy czuje, że różni się od amerykańskich matek?

- Te, które poznałam, są tak ambitne, jeśli chodzi o swoje macierzyństwo, że naprawdę trudno im dorównać. Wkładają mnóstwo wysiłku i czasu, żeby ich dzieci się nie nudziły. A wszystko to robią bardzo emocjonalnie - mówi. - Małe dzieci w Stanach są wychowywane bezstresowo, na luzie. Fajnie, ale nie do końca. Trudno wpoić dzieciom szacunek do starszych. Do każdego mówi się "ty", mama i tata są raczej kumplami niż autorytetem. U nas tak nie jest. Uczę więc syna, że musi odpowiednio zachowywać się w stosunku do dorosłych - dodaje aktorka.

4 / 4

Alicja Bachleda Curuś

Obraz
© ONS.pl

Od lat żyje w Stanach Zjednoczonych, ale nie czuje się "obywatelką świata". Urodziła się w Meksyku, przez lata mieszkała w Krakowie, za którym zawsze tęskni, gdy wyjeżdża do Los Angeles. Jak przyznaje, żyje na dwóch półkulach świata. O tym, jak czuje się Polka w Ameryce, opowiedziała w ostatnim wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- Ja nigdy od niczego nie uciekałam. W porównaniu ze znajomymi widzę, jak bardzo jestem związana ze swoim krajem. Wciąż czuję się Polką w stu procentach. Nie jestem Amerykanką, nie obywatelką świata. Czasem to też przeszkadza, bo w Stanach tęsknię za Polską, w Polsce brak mi amerykańskiej przestrzeni. Wiem, że sentymenty przeszkadzają być tu i teraz - uważa Bachleda-Curuś.

Aktorka otwarcie opowiada też o tym, że często postrzega się Polaków stereotypowo.

- Zdaję sobie sprawę, że moja miłość do kraju bywa ślepa. Nie miałam jednak problemu, żeby przyznawać się do naszych narodowych win. W świecie winy są uwypuklane, a zapomina się o zasługach. Myślę na przykład o polskim antysemityzmie. Ja się z nim nie spotkałam. Przeciwnie, kilka osób z mojej rodziny zginęło za pomaganie sąsiadom żydowskiego pochodzenia. Taka prawda też istnieje. Również powinniśmy o niej mówić - przyznaje.

Czy czuje, że różni się od amerykańskich matek?

- Te, które poznałam, są tak ambitne, jeśli chodzi o swoje macierzyństwo, że naprawdę trudno im dorównać. Wkładają mnóstwo wysiłku i czasu, żeby ich dzieci się nie nudziły. A wszystko to robią bardzo emocjonalnie - mówi. - Małe dzieci w Stanach są wychowywane bezstresowo, na luzie. Fajnie, ale nie do końca. Trudno wpoić dzieciom szacunek do starszych. Do każdego mówi się "ty", mama i tata są raczej kumplami niż autorytetem. U nas tak nie jest. Uczę więc syna, że musi odpowiednio zachowywać się w stosunku do dorosłych - dodaje aktorka.

matkaaktorkakariera

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)