Blisko ludziAmerykańska „mama Madzi”. Przez lata nikt nie potrafił udowodnić jej winy

Amerykańska „mama Madzi”. Przez lata nikt nie potrafił udowodnić jej winy

Amerykańska „mama Madzi”. Przez lata nikt nie potrafił udowodnić jej winy
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek
09.03.2017 11:19, aktualizacja: 09.03.2017 14:05

Miliony ludzi śledziły tę historię. 25-letnia wtedy Casey Anthony została oskarżona o zamordowanie swojej trzyletniej córeczki Caylee. Dowody wydawały się potwierdzać winę kobiety. Ława przysięgłych uważała jednak inaczej. Casey uniewinniono. - Ludzie uznali mnie za winną na długo przed procesem – opowiada dziś w rozmowie z Associated Press. Dziewczyna od kilku lat uznawana jest za „najbardziej znienawidzoną matkę Ameryki”.

Jej nazwisko trafiło do pierwszej dziesiątki najszybciej zyskujących na popularności haseł wpisywanych w Google w 2011 roku. Wyprzedziła Steve’a Jobsa i Adele.
– Sypiam dobrze – mówi po 6 latach milczenia. To pierwszy wywiad Casey Anthony od 9 lat po zaginięciu jej córki i zarazem po 6 latach od jednego z najgłośniejszych procesów w Stanach Zjednoczonych. – Nic mnie nie obchodzi, co mówią ludzie. Dobrze mi ze sobą. Nie jestem niczemu winna – opowiada.

Piękne życie

Cała sprawa zaczęła się w lipcu 2008 roku. 25-letnia wtedy Casey opuściła dom rodziców razem ze swoją trzyletnią córeczką Caylee. Po miesiącu rodzice dziewczyny postanowili zawiadomić policję. Nie wiedzieli, co dzieje się z ich wnuczką, a córka uparcie przekonywała ich, że wszystko jest pod kontrolą.

13 lipca ojciec Casey – George Anthony – dostał wiadomość z posterunku o znalezieniu przez funkcjonariuszy samochodu córki. Auto odebrał i jak później przyznał, z bagażnika wydobywał się okropny smród, jakby rozkładało się tam ciało. Podejrzenia rodziców dziewczyny nie potwierdziły się. W bagażniku znaleziono tylko stertę śmieci, ale śladu po wnuczce wciąż nie było. Casey zarzekała się, że ona ciężko pracuje, a trzylatką opiekuje się na zmianę niania i jej chłopak. Tyle że nie było ani niani, ani chłopaka. Casey w tym czasie bawiła się w najlepsze. Zrobiła sobie nawet tatuaż „Bella Vita” – piękne życie.

Kilka dni po znalezieniu samochodu i zgłoszeniu przez rodziców sprawy na policję, Casey przyznała, że nie ma pojęcia, gdzie jest jej dziecko. Mówiła, że zostało porwane przez Zanaidę Fernandez-Goznalez „Zanny”, która miała być nianią dziewczynki. Detektyw Yuri Melich, który zajmował się sprawą, od razu nabrał podejrzeń co do zachowania 25-latki. Casey kłamała nie tylko co do niani, ale też miejsca, w którym rzekomo pracowała. Niedługo później została oskarżona o składanie fałszywych zeznań. Wszyscy podejrzewali, że córkę zabiła. Sąd był jednak sceptyczny. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 500 tys. dolarów (pieniądze wpłacił Leonard Padilla, kalifornijski łowca nagród) Casey opuściła areszt.

Obraz
© Getty Images

Taśma z serduszkiem

8 grudnia w lesie otaczającym dom George’a i Cindy Anthony znaleziono ciało dziewczynki. Zwłoki zwinięte były w plastikowy worek, który ktoś włożył do torby na pranie. Na miejscu znaleziono też kocyk z Kubusiem Puchatkiem, który, jak zeznała Cindy, zaginął z łóżeczka małej. Jak ustalili śledczy, na przedniej części czaszki dziewczynki były kawałki taśmy klejącej. Usta miała mieć zaklejone plastrem z serduszkiem. Koroner wymienił w raporcie taśmę klejącą jako jeden z możliwych powodów śmierci, ale ostatecznie uznał, że do zgonu doszło z „nieustalonych przyczyn”.

Casey została oskarżona o morderstwo. Zaczął się kolejny proces.

Według prokuratora kobieta zamordowała własną córkę, ponieważ chciała wieść niezależne życie, w czym przeszkadzało jej małe dziecko. Oskarżenie opierało się na pokazaniu Casey jako dzieciobójczyni niezdolnej do miłości. Kiedy prokurator powiedział wprost, że 25-latka jest winna śmierci swojej córki, nie wytrzymała, a po jej twarzy popłynęły łzy.
Przedstawiono setki dowodów. Były torby na pranie znalezione w domu Casey, które wyglądały identycznie jak ta, w której znaleziono zwłoki. W pokoju Casey śledczy znaleźli też taśmy z serduszkiem. Eksperci ujawnili, że kobieta wyszukiwała w internecie podejrzane słowa, takie jak „chloroform”, „uraz szyi”, „łopata”. W bagażniku samochodu odkryto ślady chloroformu i substancje chemiczne, jakie wydzielają się podczas rozkładu. Próbki powietrza wskazały, że kiedyś znajdowało się tam rozkładające się ciało. Był też włos należący do Caylee. Eksperci medycyny sądowej stwierdzili, że wokół cebulki włosa jest ciemna obwódka, która tworzy się po śmierci.

Dziewczynie groziła kara śmierci. Cały proces transmitowano w telewizji. Tysiące, jeśli nie miliony osób na całym świecie śledziły sprawę „najgorszej matki Ameryki”. Społeczeństwo nie czekało na wyrok. Nawet celebryci komentowali tę sprawę. Większość ludzi była zdania, że za to, co zrobiła, powinna zostać stracona.

Obraz
© Getty Images

Zbrodnia doskonała?

Obrońcy Casey postanowili więc przedstawić dziewczynę jako ofiarę. Podczas jednej z rozpraw przyznała, że była molestowana przez ojca i to razem z nim upozorowała morderstwo. Tak naprawdę trzylatka utopiła się w basenie przy ich domu, a ona bała się powiedzieć prawdy. Utrzymywała, że miała problemy psychiczne i to dlatego po „zaginięciu” Caylee imprezowała. Musiała odreagować. George, były policjant, zeznawał przeciwko córce.

Kiedy wydawało się, że sprawa jest przesądzona, nagle wszystkie dowody przeciwko młodej matce zaczęły się sypać. Po pobraniu odcisków palców z taśmy nie było już widać serduszka. Znalezione włosy też przestały być dowodem – podobno śledczy na miejscu popełnili szereg błędów związanych z procedurami. Źle przeprowadzono też sekcję zwłok. Rozkład ciała był na tyle zaawansowany, że nie można było stwierdzić dokładnie, co się stało. Cindy, matka dziewczyny, zeznała natomiast, że to ona wyszukiwała te podejrzane słowa na komputerze córki. Zrobiła to, bo jej koleżanka uległa wcześniej wypadkowi.

W swojej mowie końcowej prokurator Jeff Ashton oskarżył Casey Anthony o zabicie córki przez uduszenie, a następnie o ukrycie jej ciała w lesie. Jak dodał, zanim kobieta ukryła szczątki dziecka w lesie, przez klika dni woziła je w samochodzie. Casey tylko się uśmiechała, nie składała już zeznań.

Po 33 dniach procesu wreszcie zapadł wyrok. Ława przysięgłych długo nie obradowała. W lipcu 2011 roku uznali ją za niewinną zabójstwa córki. Skazano ją tylko za składanie fałszywych zeznań, ale karą miał być czas, jaki spędziła w areszcie. Opinia publiczna była zbulwersowana. „Morderczyni” – to hasło pojawiało się najczęściej. Nawet celebryci, tacy jak Kim Kardashian czy Demi Moore, wyrazili swoją wściekłość na Twitterze. Wielu dziennikarzy otwarcie krytykowało decyzję sądu.

Casey po trzech latach za kratami wyszła na wolność.

O sprawie nikt nie zapomniał. Byli tacy, którzy próbowali odnaleźć miejsce zamieszkania domniemanej dzieciobójczyni, byli też i ci, którzy chcieli zobaczyć ją na okładce „Playboya”. Kilka dni temu były sędzia, który orzekał w sprawie Anthony, powiedział mediom, że to „bardziej niż prawdopodobne”, że kobieta przez przypadek doprowadziła do śmierci córki. Jego zdaniem najprawdopodobniej podała jej za dużo środków uspokajających, potem skrępowała ją taśmą klejącą.

Czy sprawa będzie miała dalszy ciąg? Tego jeszcze nie wiadomo. Na razie Casey opowiada o linczu, jaki ją spotkał i o planach na niedaleką przyszłość. We wspomnianym na początku wywiadzie mówi, że jest szczęśliwa, choć cały czas przeraża ją myśl, że zobaczy na okładce jakiegoś brukowca zdjęcie swojej zmarłej córki.

Na zbliżające się 31. urodziny planuje skoczyć ze spadochronem i otrzymać… licencję detektywa.

- Czasami wychodzi z przyjaciółmi do barów, poznaje mężczyzn. Podoba się im, przyciąga ich do siebie swoimi długimi, ciemnymi lokami i zalotnym spojrzeniem. Często płacą za jej drinki. Szybko orientują się jednak, kim jest. Ludzie szepczą, robią zdjęcia. Ona powoli wycofuje się z baru do swojego nowo zakupionego SUV-a. Do domu zawsze wraca sama – piszą dziennikarze Associated Press.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (33)
Zobacz także