Awersja laktacyjna. "Rozdźwięk między karmieniem piersią a rzeczywistością bywa nie do zniesienia"
– Wyobraź sobie kilkadziesiąt minut podczas których czujesz fizyczny dyskomfort, rozdrażnienie, złość, a jednocześnie wstyd i poczucie winy względem tych odczuć – mówi dr Danuta Kozłowska-Rup, położna i doradczyni laktacyjna.
Światowi eksperci rekomendują, żeby karmić dziecko wyłącznie piersią przez pierwsze pół roku jego życia, po czym kontynuować karmienie tak długo, jak odpowiada to matce oraz jej dziecku. AAP (Amerykańska Akademia Pediatrów) zaleca naturalne karmienie co najmniej przez rok.
Tyle teoria, która nierzadko rozmija się z praktyką.
– Od kilkunastu lat pracuję z karmiącymi mamami. Widzę, że wraz z upływam lat rośnie świadomość na temat karmienia piersią. Kobiety coraz głośniej mówią też o tym, że karmienie nie zawsze jest proste, a laktacyjna droga nie zawsze jest usłana różami – tłumaczy dr Danuta Kozłowska-Rup, położna, Międzynarodowa Dyplomowana Konsultantka Laktacyjna, która prowadzi Poradnię Laktacyjną Mataja. – Problemy, z którymi najczęściej zgłaszają się do mnie matki, to bolesne karmienia, poranione brodawki sutkowe, słabe przyrosty masy ciała dziecka, konieczność dokarmiania, niewystraczająca ilość pokarmu. Trudności te nie pozostają bez wpływu na samopoczucie i emocje karmiącej mamy oraz jej rodziny.
Chociaż matki w Polsce zachęca się do naturalnego karmienia, nie wszystkie są w stanie sprostać temu wyzwaniu. – Jeszcze gdy byłam w ciąży, bardzo chciałam karmić synka piersią. Niestety, los i realia zdecydowały za mnie i nie udało się. Zmagałam się z brakiem pokarmu, dodatkowo wklęsłe brodawki nie ułatwiały karmienia, ale co najgorsze, czułam bardzo trudny do opisania dyskomfort za każdym razem, gdy przystawiałam synka do piersi. Coś w tej czynności mi nie pasowało. Ból też nie pomagał – opowiada Monika, którą poznałam na jednej z grup na Facebooku poświęconych laktacji.
– Zakończyłam karmienie po dwóch miesiącach – przyznaje Nikola. – Od początku szło raczej kiepsko. Czułam awersję do karmienia – psychiczną i fizyczną. Miałam dreszcze na całym ciele, było mi zimno, mimo że trzymałam przecież na rękach swoją cieplutką córeczkę. No i podczas karmienia byłam rozdrażniona, wszystko wokół mnie denerwowało, każdy dźwięk, szmer, zapach – opowiada Nikola, dodając, że negatywne uczucia dotyczyły tylko samego karmienia piersią, w żadnym wypadku jej córki. – Dlatego to nie mogła być depresja poporodowa. Przez jakiś czas ściągałam pokarm, aż przerzuciłam się na butelkę. Potem dużo o tym czytałam i dziś już wiem, co to było.
Nie tworzyć tabu
Mowa o BAR, BAA, NA (z ang. breastfeeding aversion response, breastfeeding aversion and agitation, nursing aversion), czyli zjawiskach związanych z awersją do karmienia piersią i niepokojem nim wywołanym. Dr Danuta Kozłowska-Rup wyjaśnia: – O zjawisku awersji laktacyjnej czy awersji w czasie karmienia piersią mówimy wtedy, gdy negatywne uczucia takie jak irytacja, złość, gęsia skórka, chęć odłączenia dziecka od piersi pojawiają się u matki właśnie w związku z karmieniem. Negatywne myśli czy odczucia nie pojawiają się w innych aspektach życia. Kobieta doświadcza awersji, czyli niechęci, wstrętu, odrazy w czasie karmienia piersią.
Chociaż, jak przyznaje dr Kozłowska-Rup, wśród Polek świadomość dotycząca korzyści wynikających z naturalnego karmienia jest coraz większa, to o zjawiskach takich jak BAR wciąż mówi się mało. A przede wszystkim mało mówią o nim matki. – Przyznaję, że przez lata mojej praktyki zaledwie kilka pacjentek otwarcie mówiło o negatywnych emocjach podczas karmienia piersią. Sama zdałam sobie sprawę, że przez pewien okres odczuwałam podobne emocje, gdy moje dziecko miało kilkanaście miesięcy i budziło się w nocy "milion" razy; każda pobudka kończyła się karmieniem, a o 5.30 dzwonił budzik, który kazał iść na dyżur – wspomina doradczyni laktacyjna.
BAR może pojawić się niespodziewanie na różnych etapach laktacyjnej drogi. Nie musi manifestować się podczas każdego karmienia. Może też mieć różne nasilenie i wyglądać zupełnie inaczej u różnych kobiet. Niekiedy pojawia się i zanika. – Tym, co wyróżnia BAR, jest fakt, że nieprzyjemne odczucia i wrażenia pojawiają się wraz z przystawieniem dziecka i kończą razem z odłączeniem go od piersi, co oznacza, że awersja trwa przez cały akt karmienia – mówi dr Danuta Kozłowska-Rup. Dodając: – Dobrze wiemy, że karmienie może trwać kilka, ale i kilkadziesiąt minut. Wyobraź sobie kilkadziesiąt minut, podczas których czujesz fizyczny dyskomfort, rozdrażnienie, złość, a jednocześnie wstyd i poczucie winy względem tych odczuć…
Laktacyjna mitologia
Fora dyskusyjne pełne są wpisów matek, które chciały karmić naturalnie, ale nie były w stanie. "Jestem zdania, że każda kobieta powinna karmić tak jak chce, tak jak jej wygodnie. Nie ma lepszych i gorszych sposobów karmienia. Zresztą nie dla wszystkich kobiet karmienie piersią jest przyjemne, a przecież podobno emocje mamy odbijają się na dziecku" – pisze jedna z internautek.
Zgadza się z tym Ula. – Można mnie zlinczować, ale po jakichś dwóch tygodniach walki o każdą kroplę mleka powiedziałam "finito" i podałam młodemu butelkę – mówi. – Nie byłam w stanie karmić piersią. Nie wiem co, ale coś mnie blokowało, czułam niechęć, złość. Doszłam do wniosku, chyba słusznego, że tak to dłużej nie może wyglądać. Przekonanie, że karmienie piersią jest łatwe, proste i przyjemne to mit!
Dr Danuta Kozłowska-Rup nie kryje, że matki zmagające się BAR milczą, obawiając się negatywnej oceny środowiska, braku zrozumienia, stygmatyzacji. – No bo jak się ma widok uśmiechniętej karmiącej matki z okładki czasopisma do obrazu jej samej, która karmiąc swoje dziecko, myśli tylko o tym, żeby jak najszybciej się to skończyło? – zauważa doradczyni laktacyjna. – Taka matka czuje, jak skóra jej cierpnie, czuje przesyt bliskością, dotykiem, irytację, złość, strach, wściekłość. Chce zakończyć karmienie piersią i jednocześnie chce karmić. Pojawia się u niej konflikt wewnętrzny pomiędzy tym, co kobieta wie o korzyściach związanych z karmieniem piersią, samą chęcią karmienia, wcześniejszymi doświadczeniami, celami laktacyjnymi i planami a doświadczeniami, których doznaje podczas karmienia. Rozdźwięk między karmieniem piersią a rzeczywistością bywa nie do zniesienia.
Ustalić przyczynę i rozwiązać problem
Dlaczego niektóre kobiety mają awersję laktacyjną? Teorie są różne. – Może być to kombinacja różnych przyczyn. Zjawisko jest wielowymiarowe, pytań jest bardzo dużo i na pewno konieczne są dalsze badania w tym aspekcie – podkreśla dr Kozłowska-Rup. "Winne" mogą być aspekty psychologiczne, hormonalne, doświadczenia okołoporodowe, zmęczenie, deprywacja snu, zbyt częste karmienia, nieprawidłowa technika karmień, krótkie wędzidełko u dziecka itd.
Nie wiadomo dokładnie, jak dużo kobiet doświadcza awersji laktacyjnej na swojej mlecznej drodze, ale np. Zainab Yate przeprowadziła anonimową ankietę wśród ok. 700 kobiet i odkryła, że 70 proc. z nich deklarowało, że doświadczyło BAR na różnych etapach laktacji.
– Sposoby radzenia sobie z BAR – mówi dr Danuta Kozłowska-Rup – zależą od nasilenia i częstotliwości objawów, wsparcia, jakie otrzymuje kobieta, ale też od wieku dziecka. Matki, u których nasilenie objawów BAR jest bardzo intensywne, mogą podjąć decyzję o zakończeniu karmienia piersią. I my, specjaliści jesteśmy też po to, żeby takiej mamie pomóc łagodnie przejść etap odstawiania malucha. Kobieta, która mimo zmagania się z BAR, zdecyduje się na kontynuowania karmienia piersią, również będzie potrzebowała pomocy. Ważne jest, by miała świadomość, że inne matki też się z tym zmagają. Pomocne są rozmowy z takimi kobietami, grupy wsparcia, wsparcie rodziny, pomoc psychologa czy doradczyni laktacyjnej. Pomaga wreszcie edukacja. Może czas zacząć mówić o BAR w szkołach rodzenia i podczas kursów przygotowujących do karmienia piersią?
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.