Blisko ludzi"Bądźmy wolni od potrzeby robienia wrażenia na innych ludziach". Agnieszka Maciąg radzi, jak osiągnąć dobrostan

"Bądźmy wolni od potrzeby robienia wrażenia na innych ludziach". Agnieszka Maciąg radzi, jak osiągnąć dobrostan

Agnieszka Maciąg
Agnieszka Maciąg
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | archiwum prywatne
15.06.2021 15:22

Życie według cudzych oczekiwań, odcięcie od świata natury ograniczają nas na drodze do szczęścia. Zmiana na lepsze i bardziej świadome życie, chociaż nie jest łatwa, leży w zasięgu naszych możliwości. Wie o tym najlepiej Agnieszka Maciąg, której nowa książka "Dobrostan" jest drogowskazem do wyznaczenia własnej ścieżki ku spełnieniu.

Była pani wziętą modelką, prowadziła programy telewizyjne i była dyrektorem artystycznym dużej marki odzieżowej. Odnosiła pani sukcesy i nagle zniknęła ze świata mediów, zmieniając swoje życie o 180 stopni. Skąd ta zmiana i dlaczego się pani na nią zdecydowała?

Szukałam swojego szczęścia, tak jak większość ludzi. Uległam promowanemu z każdej strony przeświadczeniu, że szczęście to prestiż, kariera, dobra materialne, powodzenie czy atrakcyjny wygląd. Uwierzyłam, że dobrostan to stan posiadania, który jest tożsamy z dobrobytem. Okazało się jednak, że tak nie jest. Jest taki moment, w którym dochodzimy do przysłowiowej ściany. U mnie to był kryzys, którego doświadczyłam w 2006 roku. Od tego wszystko się zaczęło. Mój tata zmarł na raka po ciężkiej chorobie, mój związek przechodził problemy, a moje ciało chorowało. Mimo to z zewnątrz wszystko wyglądało dobrze, ale to były pozory, które tworzy wokół siebie niemal każdy z nas. Śmierć taty spowodowała, że z większą uwagą przyjrzałam się swojemu życiu i sobie: za czym tak wszyscy biegniemy? Co tak naprawdę ma wartość i sens? Co po nas zostanie? To był moment przełomowy, który wszystko przewartościował. Zaczęłam życie od nowa, ale nie od razu. To były procesy, które zachodziły we mnie i we wszystkich obszarach życia.

Jakie to były zmiany?

Kiedy zaczęłam wsłuchiwać się w siebie i poznawać swoje potrzeby okazało się, że wcale nie żyję swoim autentycznym życiem. Chociaż wyglądało na to, że na zewnątrz wszystko jest dobrze, to wewnątrz siebie czułam ogromną pustkę, której nie da się wypełnić przedmiotami, pozycją społeczną czy prestiżem. Udawałam osobę pewną siebie i przebojową, a ja jestem nadwrażliwcem, który ogromnie dużo czuje. Starałam się być odcięta od uczuć, aby przetrwać w tym świecie, aby nie czuć bólu. Ten proces przebudzenia, który trwał u mnie kilka lat, jest zwykle bolesny, związany z wewnętrznym szarpaniem, z odgrzebywaniem traum z dzieciństwa, konfrontowaniem się w iluzjami, które wokół siebie tworzymy. Zmieniłam całkowicie cały styl życia – zaczęłam wstawać przed piątą rano, medytować, przestałam pić alkohol, palić papierosy, a także chodzić na imprezy.

Wielu z nas ma problem z opuszczeniem strefy komfortu. Co miesiąc trzeba płacić rachunki, kredyty, opiekować się dziećmi. To często jest bardzo dużą przeszkodą na drodze do tego, by iść nieprzetartym szlakiem. Jak to wyglądało u pani?

Myślenie, że inni mają łatwiej niż my, to bardzo kusząca strefa komfortu, w którą ludzie często wpadają. Za każdym razem, kiedy stawiamy siebie w pozycji ofiary, odbieramy sobie siłę i moc sprawczą. Każdy z nas płaci rachunki, spłaca kredyty, opiekuje się dziećmi lub starszymi, chorującymi rodzicami. To nie jest tak, że nagle postanowiłam, że wyjadę na koniec świata i zmienię swoje życie. Musiałam skonfrontować się z całą masą lęków: co będzie z pracą, z dzieckiem, z rodziną, ze mną. Nikt z nas nie wie, co będzie dalej – ja również nie miałam gotowego scenariusza wydarzeń. W moich książkach nie piszę o tym, jak nie mieć w życiu problemów, ale jak radzić sobie z wyzwaniami. Za największymi z nich ukryte są dla nas największe dary.

Ja jestem dzieckiem czasów głębokiej komuny i znam różne, bardzo skrajne oblicza życia. Urodziłam się w skromnej rodzinie w Białymstoku, wychowałam się w maleńkim mieszkanku w bloku, mam dwóch braci, nie miałam swojego pokoju. Doskonale pamiętam kartki na cukier i kolejki dosłownie po wszystko. Pierwsze dwadzieścia lat mojego życia były związane z doświadczaniem braku oraz z ogromnymi marzeniami o przyszłości. Kiedy byłam modelką i zaczęłam osiągać sukcesy, doświadczałam dobrobytu, którego wcześniej nie zaznałam. Nie był to jednak dobrostan. Świat pełen rywalizacji, krytyki, porównywania się, koncentrowania się na wizerunku zewnętrznym jest światem kompletnie pozbawionym duszy.

Czyli dobrobyt nie jest tożsamy z dobrostanem?

Możemy jechać luksusowym samochodem, a w sercu doświadczać cierpienia. Możemy też jechać na wysłużonym rowerze i doświadczać totalnej radości i wolności. Przedmioty nie mają mocy, aby uczynić nas szczęśliwymi – szczęście to stan naszej świadomości, podobnie jak bieda, dostatek, dobrostan czy radość. Zamożni ludzie mogą być bardzo ubodzy wewnętrznie, chociaż wcale nie musi tak być. Jeśli ktoś porównuje się z innymi ludźmi, to zawsze będzie nieszczęśliwy. Jedno z przesłań mojej książki brzmi: bądźmy wolni od potrzeby robienia wrażenia na innych ludziach. Żyjemy w świecie, w którym wszystkie wartości są postawione na głowie, dlatego tak ważne jest samodzielne myślenie i odkrycie swoich własnych priorytetów.

Taka zmiana musiała wpłynąć na pani relacje z otoczeniem. Jak zareagowali znajomi, rodzina?

Oczywiście znajomi z imprez czy towarzystwo do lampki wina wykruszyło się, bo nie mieliśmy tematów do rozmów. Natomiast inne relacje stały się dużo głębsze, zwłaszcza te w rodzinie. To potężna wartość. Miłość, autentyczność, otwartość i zrozumienie. Przepracowaliśmy wspólnie mnóstwo tematów. Pięknie jest doświadczać tak ogromnej bliskości i zrozumienia. Pojawili się również nowi ludzie na mojej drodze, którzy nadają na tych samych falach, co ja.

Pandemia obnażyła w ludziach wiele lęków i zmusiła ich do dużej samoorganizacji w warunkach domowych. Czy można mówić o ubocznej cnocie COVID-19?

W każdej rzeczy jest potencjał czegoś dobrego i złego. Z duchowego punktu widzenia pandemia pokazała nam, co tak naprawdę jest ważne, czego nie docenialiśmy i uważaliśmy, że się nam "należy". Zmusiła nas, aby przyjrzeć się dokładniej sobie, swojemu życiu, pracy, relacjom w rodzinie. Bez codziennych zewnętrznych ucieczek i bodźców wiele osób skonfrontowało się z własną wewnętrzną prawdą. Nie dla wszystkich było to łatwe. Niektórzy zaczęli więcej narzekać, odczuwać lęki, popadać w depresję, ale też wiele osób zaczęło szukać głębszych prawd, rozwijać się, medytować. Każda sytuacja daje nam możliwość wyboru, jak na nią zareagujemy - czy nas pokona, czy wzmocni.

Wiele osób zajmujących się dobrostanem czy popularnym teraz self-care, mówi o powrocie do natury. pani zrobiła to już kilkanaście lat temu. Jak wpływa na nas kontakt z naturą?

Naukowcy odkryli, że sztuczny, betonowy świat, który nas otacza, źle wpływa na naszą psychikę, zdrowie i ogólny dobrostan. Natura nas leczy i wzmacnia – niezależnie od tego, czy o tym wiemy, czy nie, jesteśmy jej częścią. Obserwacja przyrody jest naturalnym stanem medytacji, który pozwala umysłowi odpocząć. Współczesny człowiek jest przebodźcowany nadmiarem informacji, a to rodzi potężne lęki. Musimy znaleźć sposoby, aby nasz umysł mógł odpocząć – czyni to w stanie relaksacji i medytacji. Obserwowanie natury daje nam inną perspektywę i dystans do tego, co się dzieje w naszym życiu i głowie. Psychologowie tłumaczą, że sama architektura miasta jest niezgodna z naszymi potrzebami. Wszystko jest kanciaste i ostre — tego nie spotkamy w naturze. Potrzebujemy wokół życia, organicznych kształtów, zieleni.

Nie każdy może się przeprowadzić na wieś i uciec od cywilizacji, mając tu pracę, rodzinę i inne zobowiązania. Jak być blisko natury, mieszkając w mieście?

Dobrostan to nie tyle jest kwestia miejsca zamieszkania, ile kwestia stanu świadomości. I miasto, jak i wieś mają w sobie coś pozytywnego i coś trudnego. Wiedząc o tym, jak potężna moc tkwi w naturze, znalazłam dla siebie moje ulubione miejsca w Warszawie. Możemy na przykład po pracy, zamiast siedzieć w domu przed telewizorem, zabrać ze sobą lunchbox do parku i zjeść ugotowany przez siebie posiłek siedząc na trawie, patrząc na drzewa. Park jest przepiękny nawet wtedy, kiedy pada deszcz. Przekonałam się o tym, kiedy przestałam narzekać na złą pogodę, założyłam kalosze, narzuciłam na siebie przeciwdeszczowy płaszcz i poszłam na spacer. Dobrostan nie jest czymś, co dostajemy na tacy – to jest to, co my sami tworzymy dla siebie każdego dnia.

Dużym obciążeniem postępu technologicznego jest to, że jesteśmy cały czas online i tego też się od nas wymaga. Jak się w tej rzeczywistości odnaleźć z własnym dobrostanem?

Kiedy jesteśmy cały czas podłączeni online, wtedy stajemy się przeciążeni, przemęczeni, pełni lęku i wydrenowani z energii. Z czasem przeradza się to w choroby fizyczne, napięcia psychiczne czy problemy psychosomatyczne. Umiejętność "wylogowania się" codziennie na jakiś czas jest kluczowym elementem dbałości o zdrowie. Ludzie są już nałogowo podłączeni i wydaje się im, że muszą w tym trwać. Wyloguj się z telefonu i zaloguj się do swojego serca – tego trzeba celowo i świadomie się nauczyć. Musimy mieć czas, aby poczuć i usłyszeć siebie, ale również swoje dzieci, swojego partnera – aby być z nimi naprawdę, a nie obok nich, przyklejeni do telefonu.

Od czego zacząć swoją zmianę? Wiele osób poległo na samej medytacji, zniechęcając się tym samym do dalszych działań.

Medytacja to nie musi być tylko siedzenie w bezruchu, chociaż wszystkim bardzo serdecznie to polecam. Metodą medytacji może być również chodzenie – ale ze świadomością. Jeśli podczas spaceru wsłuchamy się w otaczające nas dźwięki, zauważymy barwy, poczujemy wiatr i powietrze, kiedy włączymy w to wszystkie nasze zmysły, to wtedy nasz umysł się uspokaja. Potrzebujemy tych chwil wytchnienia i dystansu, aby przejść przez te czasy pełne ogromnych przemian, niepokoju, lęku i niepewności. Z odpowiednią świadomością możemy tworzyć swój dobrostan tu i teraz, niezależnie od tego, co przynosi nam życie. Właśnie na tym polega nasza wewnętrzna moc, z której możemy świadomie korzystać.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (8)
Zobacz także