Blisko ludziBeata Maciejewska-Welfle nie żyje. Gdy Anna Lewandowska próbowała jej pomóc, spotkała się z ostrą krytyką

Beata Maciejewska-Welfle nie żyje. Gdy Anna Lewandowska próbowała jej pomóc, spotkała się z ostrą krytyką

31-letnia polska mistrzyni karate Beata Maciejewska-Welfle przegrała nierówną walkę z chorobą. Jeszcze niedawno o pomoc dla nieuleczalnie chorej sportsmenki zabiegała na Facebooku jej przyjaciółka Anna Lewandowska. Jej emocjonalny wpis spotkał się wtedy jednak z nieprzychylną reakcją wielu internautów.

Beata Maciejewska-Welfle nie żyje. Gdy Anna Lewandowska próbowała jej pomóc, spotkała się z ostrą krytyką
Źródło zdjęć: © Facebook/ONS.pl
Alicja Lipińska

Pierwsze objawy choroby pojawiły się u Beaty w maju 2007 roku, kiedy podczas treningu dostała nagle ataku padaczki. Diagnoza lekarzy była bezlitosna: glejak anaplastyczny o złośliwości III stopnia. A jednak radio- i chemioterapia przynosiły dobre rezultaty. Beata mogła wrócić na studia, w 2008 roku wystartowała na Mistrzostwach Polski w karate, rok później wzięła ślub, wraz z mężem doczekali się wspaniałego synka Julianka. Gdy wydawało się, że wszystko zaczyna w jej życiu wracać do normy, choroba ponownie zaatakowała.

Podczas Biegu Niepodległości w Gdyni w 2015 roku Maciejewska-Welfle dostała ataku padaczki. Diagnoza: nawrót choroby. Guz okazał się nieoperacyjny. Chemioterapia nie działała tak, jak powinna, guz niebezpiecznie się powiększył. Lekarze nie dawali kobiecie większych szans, zaprzestali więc podawania jej chemii. Ostatnią deską ratunku był wyjazd do Niemiec i rozpoczęcie niekonwencjonalnej terapii. Niestety bardzo drogiej. Jednak Beata nie była sama. Wspierali ją bliscy i przyjaciele, w tym Anna Lewandowska, która za pośrednictwem internetu starała się zebrać brakującą kwotę na wyjazd Beaty na leczenie.

Obraz
© Facebook.com

„Walczymy o życie Beatki!!!! Beata to kochana i kochająca MAMA rocznego Juliana!
Cudowna ŻONA, CÓRKA, SIOSTRA, NAUCZYCIELKA ORAZ BLISKA MI OSOBA! W imieniu swoim i Beatki proszę o wsparcie w każdej postaci! PROSZĘ Udostępnij!” – pisała Lewandowska na swoim oficjalnym profilu ma Facebooku. Zamieściła także link do strony, poprzez którą odbywała się zbiórka, przy czym zaznaczyła, że będzie ją osobiście koordynować.

Pod jej wpisem błyskawicznie zaczęły się jednak pojawiać pełne złości, prześmiewcze komentarze internautów, którzy zarzucili Lewandowskiej… skąpstwo.
„W DEMOKRACJI ŻEBRANIE TO NORMA !!!!! ALE LEWANDOWSKA TO JUŻ BRAK SŁÓW !!!!!!!!”, „Bądź milionerką. Żal Ci przekazać 200 tysięcy na chorą przyjaciółkę, więc urządzisz zbiórkę publiczną. XD”, „Mając hajsu jak lodu, robić prezenty za miliony złotych i nie pomoc w potrzebie tylko prosić ludzi??!!!!!!! Faktycznie bliska osoba...WSTYD!!!!!!!!!!!!!!!!” – podobnych wpisów nie brakowało. Oczywiście wiele osób przesyłało trenerce słowa otuchy i podziwu, że zaangażowała się w pomoc przyjaciółce, jednak niesmak pozostał.

W końcu zareagowała sama zainteresowana, pisząc w komentarzu: „Nie będę na forum angażować się w tego typu komentarze. Proszę mi uwierzyć, że bardzo się zaangażowałam, w każdym calu. Lecz być może będzie potrzebne wsparcie każdej złotówki na najdroższe leczenie w Chinach!!!! Więc proszę bezpodstawnie nie oceniać” – pisała wyraźnie zdenerwowana Lewandowska.

I choć jak można zobaczyć na stronie zrzutka.pl, z potrzebnych 200 tys. zł udało się zebrać niecałe 26 tys., Beata Maciejewska-Welfle z leczenia w niemieckiej klinice skorzystała. Niestety, po powrocie z niej zachorowała na zapalenie płuc. Zmarła w nocy z 30 listopada na 1 grudnia, pozostawiając męża i osierocając niespełna dwuletniego synka. Jej pogrzeb odbędzie się 7 grudnia.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (957)