"Biorę prysznic 14 razy dziennie i nigdy nie uprawiałam seksu". 40‑letnia Patrycja ma nerwicę natręctw
24.04.2019 13:09, aktual.: 24.04.2019 17:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nienawidzą dotyku innych ludzi, obsesyjnie liczą przedmioty z otoczenia, wracają się do domu, żeby sprawdzić, czy na pewno zamknęły drzwi. Patrycja i Kamila każdego dnia walczą z natręctwami, które utrudniają im życie. Boją się, że to nigdy się nie zmieni.
"Mam brudne ręce"
- Brzydzę się dotyku innych ludzi. Nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę miłość – mówi Patrycja. Ma 40 lat i jest dziewicą. Nie wyobraża sobie, że miałaby pozwolić innej osobie dotykać swojego ciała.
- To zaczęło się w okresie dojrzewania. Nagle w mojej głowie pojawiły się myśli, że mam brudne ręce. Nawet jeśli dopiero co je umyłam. Zaczęłam bać się brudnych przedmiotów, nie chciałam dawać buziaków mamie, bo byłam przekonana, że mnie zarazi. Nie wiem, skąd to się wzięło – mówi nam Patrycja.
Zobacz także
Kobieta dobrze wspomina swoje dzieciństwo. Nie rozumie, skąd u niej nerwica. Nie przeżyła traumy, ani nikt z jej najbliższych na nią nie chorował. – To po prostu zaczęło robić się nieznośne. Moi rodzice niestety zbagatelizowali problem twierdząc, że wymyślam i to tylko burza hormonalna. Z czasem zaczęło robić się tylko gorzej – opowiada.
Nie myślę o przyjemności, tylko o bakteriach
Z roku na rok obsesja Patrycji na punkcie brudu przybierała na sile. Kiedy koleżanki zaczynały opowiadać jej o pierwszych pocałunkach, a później o pierwszym seksie, ona słuchała tego z obrzydzeniem.
- Na myśl o pocałowaniu kogoś albo seksie aż mnie skręca. Przed oczami nie mam przyjemności, tylko miliony bakterii, które mogą mnie wtedy zaatakować. Przecież to zaproszenie dla poważnych chorób. A co, jeśli facet zaraziłby mnie HPV? To w ogóle nie wchodzi w grę – żali się nam Patrycja.
40-latka ma problem nie tylko z facetami, ale nawet z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Nienawidzi przytulania, całusów w policzek na powitanie, albo podawania ręki. – To dla mnie koszmar. Kiedy już coś takiego się wydarzy, muszę lecieć do łazienki, żeby umyć ręce i twarz. Koniecznie mydłem antybakteryjnym – mówi.
Prysznic 14 razy dziennie
Patrycja od ponad 10 lat pracuje tylko i wyłącznie zdalnie, jako tłumaczka książek z języka angielskiego. – Nie mogę chodzić do normalnej pracy. W biurze wszystko jest takie brudne. Poza tym muszę brać prysznic 14 razy dziennie, żeby zmyć z siebie zarazki. Żaden pracodawca by mi na to nie pozwolił. Musiałam znaleźć pracę, dzięki której mogę zostać w domu, gdzie mam dostęp do łazienki – opowiada nam.
Kobieta boi się, że nigdy nie znajdzie miłości i spędzi resztę życia samotnie. Mimo regularnego uczęszczania na terapię u psychologa, nie widzi efektów. – Leki pomagają tylko na chwilę. Terapia niby jest w porządku, przez moment jest dobrze, a po tygodniu pojawia się jedna myśl, która ciągnie za sobą lawinę innych. Nie umiem jej powstrzymać – dodaje.
Natręctwa bywają absurdalne
- Nerwica natręctw w dużym stopniu utrudnia normalne funkcjonowanie pacjenta. Dotyczy to zarówno dzieci jak i osób dorosłych. Pojawiają się obsesyjne myśli bądź przymus wykonywania określonych czynności. Pojawiają się one mimowolnie i nie jesteśmy w stanie ich wyprzeć. Myślenie w sposób racjonalny nie jest możliwe – mówi psycholog Dominik Gebler.
Specjalista tłumaczy również, że natręctwa często bywają absurdalne. Zdarzają się osoby, które obsesyjnie liczą zapałki w pudełku, wracają się do domu po kilkanaście razy, żeby sprawdzić, czy zamknęły drzwi, albo wykonują jedną czynność kilkakrotnie, chociaż jest zupełnie zbędna.
- Pacjenci z nerwicą natręctw zawsze wymagają leczenia. Stosuje się nie tylko farmakoterapię, ale także psychoterapię (indywidualną oraz grupową). Bardzo ważną kwestią jest wsparcie ze strony rodziny oraz bliskich. W wielu przypadkach wymaga to ogromnego zrozumienia i cierpliwości – dodaje Gebler.
Jaka ciotka, taka bratanica
Natręctwa uniemożliwiają normalne funkcjonowanie także 33-letniej Kamili. Jej zdaniem zaburzenie wynika z wzorca, jaki zaszczepiła w niej ciotka. – Kiedy byłam małym dzieckiem, patrzyłam na moją chrzestną, która zanim wyszła z domu, pięć razy naciskała klamkę, żeby sprawdzić, czy drzwi są dobrze zamknięte. Tak było za każdym razem. Oprócz tego nałogowo sprawdzała kurki w kuchence gazowej. Liczyła wtedy: jeden, dwa, trzy, cztery i każdy z kurków mocno dokręcała. Robiła to do momentu, aż przekonała samą siebie, że gaz się nie ulatnia – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
Dzisiaj młoda kobieta przeżywa dokładnie te same problemy, które nękały jej ciotkę. – Nie wyjdę z domu, jeśli nie mam pewności, że zakręciłam gaz i wyłączyłam prostownicę do włosów. Sprawdzam to po kilkanaście razy. A kiedy już wychodzę, uporczywie sprawdzam, czy zamknęłam drzwi na klucz. Czasami naciskam klamkę zbyt mocno, tak, żeby ból ręki mnie uspokajał. Wypracowałam sobie nawet pewien sposób, który pozwala mi się wyciszyć– dodaje Kamila.
Zdjęcia klamki
Kiedy wychodzi z mieszkania, robi zdjęcie swojej ręki, która mocno naciska klamkę i pokazuje, że drzwi na pewno są zamknięte. Zdjęcie wysyła do swojego faceta, żeby mieć dowód, że nie zapomniała. Czasami jednak to nie wystarcza. - Są chwile, kiedy wmawiam sobie, że przecież mam tych zdjęć dziesiątki i wysłałam do mojego chłopaka jakieś stare, a dzisiaj zapomniałam zamknąć. To mnie czasami naprawdę dobija – tłumaczy.
Przez swoje natręctwa Kamila wielokrotnie spóźniała się do pracy albo na ważne spotkania. – Potrafię cofnąć się do domu nawet 3-4 przystanki, żeby jeszcze raz się upewnić, że drzwi są zamknięte. Zawracam taksówkę, którą jadę do pracy, sprawdzam mieszkanie i dopiero jadę do biura. Często mocno spóźniona. Zdarza się, że wychodzę w środku spotkania z przyjaciółmi, bo w głowie siedzi mi myśl, że na pewno nie zamknęłam domu. Koszmar – mówi.
Dzień Świra i Lena Dunham
Nerwica natręctw to zaburzenie, które stało się elementem wielu filmów i seriali. Pojawiło się chociażby w kultowym "Dniu Świra", w którym bohater grany przez Marka Kondrata, Adaś Miauczyński, nie potrafi opanować agresji płynącej z jego natręctwa.
Adasia irytował hałas, podcierał się zawsze siedem razy, pił siedem łyków wody mineralnej i nie mógł zasnąć przez pukanie w mieszkaniu sąsiadki.
Bardzo znaną fikcyjną postacią cierpiącą na nerwicę natręctw był także Detektyw Monk. Jego pedantyzm przybierał formę obsesyjnych i kompulsywnych zachowań, co nie przeszkadzało mu w genialny sposób rozwiązywać zagadki kryminalne.
Podobny przypadek pokazała w serialu "Dziewczyny", aktorka i producentka Lena Dunham. Jego bohaterka, Hannah, obsesyjnie czyściła uszy patyczkami higienicznymi. W pewnym momencie zaczęła robić to tak natarczywie, że przebiła sobie bębenek.
Z danych WHO wynika, że tylko w Polsce osoby chore na nerwice to 20-25 proc. ogółu ludności. Wielu chorych nie decyduje się na leczenie, dlatego psychologowie twierdzą, że liczba ta jest jeszcze wyższa. Może wynosić nawet 40 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl