Błażej Baar: "W tworzeniu marki ważna jest konsekwencja"
Zamiast pełnego przepychu maksymalizmu i wołającej o uwagę ekstrawagancji – subtelność, delikatność i prostota. Czasem wystarczy jeden drobny detal, by zyskać na większej wyrazistości niż szereg rzucających się w oczy błyszczących dodatków. Beller to stosunkowo młoda marka na polskim rynku biżuteryjnym (istnieje od 2012 roku), jednak już zdążyła sobie zaskarbić grono wiernych klientek. Jej założycielem jest Błażej Baar, z wykształcenia – producent filmowy (na co dzień zajmuje się produkcją reklam), z pasji – projektant biżuterii.
Zamiast pełnego przepychu maksymalizmu i wołającej o uwagę ekstrawagancji – subtelność, delikatność i prostota. Czasem wystarczy jeden drobny detal, by zyskać na większej wyrazistości niż szereg rzucających się w oczy błyszczących dodatków. Beller to stosunkowo młoda marka na polskim rynku biżuteryjnym (istnieje od 2012 roku), jednak już zdążyła sobie zaskarbić grono wiernych klientek. Jej założycielem jest Błażej Baar, z wykształcenia – producent filmowy (na co dzień zajmuje się produkcją reklam), z pasji – projektant biżuterii. O tym, jak zrodził się pomysł na stworzenie własnej marki, o kobietach, które najbardziej go inspirują (w ich gronie nie zabrakło również jego siostry- Kamilli Baar) opowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
WP:
Studiowałeś produkcję filmową. Czy już wtedy myślałeś nad założeniem marki Beller?
Współtworzyłem wiele marek i rozwijałem je potem wizerunkowo – zresztą nadal to robię, pracując w swojej agencji HighNoon. Zawsze marzyłem jednak o tym, żeby stworzyć własną markę. Staram się realizować swoje życiowe cele, więc postanowiłem w końcu spełnić to marzenie. W 2012 powstał BELLER. Stworzyłem tę markę z miłości. Przede wszystkim z miłości do piękna.
WP:
A co według ciebie jest piękne?
Piękni są dla mnie ludzie, którzy myślą kreatywnie. Zachwycam się tym, co ludzie mają w głowach. Takie osoby inspirują mnie do dalszych działań i dalszego rozwoju – siebie oraz moich marek.
WP:
Czy kiedy podjąłeś decyzję o założeniu marki, nie bałeś się ryzyka? Nasz rynek wciąż się rozwija, polskich marek pojawia się coraz więcej, jednak taki masowy odbiorca wciąż jeszcze nie jest świadomym klientem.
Zawsze jest ryzyko, bo to nie jest łatwy biznes. Biżuteria to przecież tylko dodatek. Ubrania są niezbędne, a bez kolczyków czy bransoletki można żyć. Ale uważam, że polskiego klienta trzeba też edukować – również jeśli chodzi o poczucie estetyki. Na rynku mamy coraz więcej fajnych modowych marek, pojawiają się nowe możliwości dla młodych projektantów. Zresztą ja również planuję stworzenie stażu dla młodych artystów. Chciałbym dać innym możliwość tworzenia i rozwijania swoich skrzydeł.
WP:
Nie jest to jednak biżuteria na każdą kieszeń. Czym podyktowana jest jej cena?
Zdaję sobie sprawę, że nasz produkt jest drogi, że jest to produkt ekskluzywny. Jego cena jednak nie jest przypadkowa. Tworzenie jednego pierścionka zajmuje nam około trzech – czterech dni. Pierścionki z kolekcji „Diamond” są wysadzane 44 kamieniami, z których każdy jeden jest osadzany ręcznie. Do niego jest tworzona korona, specjalnie po to, żeby dobrze leżał i dobrze wyglądał. Każdy pierścionek jest unikatowy.
WP:
Uczyłeś się gdzieś projektowania?
Myślę, że projektowania nie można się nauczyć. To trzeba po prostu czuć. To, jak tworzysz, pokazuje, jak patrzysz na świat.
WP:
Co podkreśla charakter marki, którą tworzysz?
Największą wartością produktów marki BELLER jest to, że wszystkie są wykonywane ręcznie z dbałością o najmniejszy detal. To rzadko spotykane na rynku jubilerskim w Polsce. Jako twórca, chcę też zaskakiwać i tworzyć własne trendy. Projektując nowe kolekcje, zależy mi, żeby w duchu minimalizmu, któremu jestem cały czas wierny, pokazać jednak nowe rozwiązania. Dlatego na przykład nowe kolekcje – „Diamond” czy „One Stone” prezentują niestandardowy sposób osadzania kamienia. Tak, żeby wydobyć z nich jak najwięcej blasku. Dodatkowo, wprowadziłem możliwość wyboru kamieni przez klientów. Każdy będzie mógł zdecydować, jaki rodzaj i odcień kamienia chciałby mieć w swoim naszyjniku czy pierścionku. Wydaje mi się, że dzięki temu produkt marki BELLER będzie jeszcze bardziej unikatowy.
WP:
Rękodzieło daje możliwość tworzenia unikatowych projektów. Co jeszcze jest dla ciebie istotne w budowaniu charakteru marki?
Przywiązuję bardzo dużą wagę do jakości – dlatego też wybieram zawsze kruszce i kamienie szlachetne z najwyższej półki. Nie uznaję w tej kwestii kompromisów i nigdy nie chodzę na skróty. Jestem perfekcjonistą i kocham perfekcjonizm. Jest to dla mnie szalenie ważne – bez względu na to, co tworzę. Czy jest to biżuteria, kampania reklamowa czy film, który produkuję dla mojego klienta. W tworzeniu każdej marki bardzo ważna jest konsekwencja i wsparcie osób, które pomagają ci wdrażać twoje pomysły.
WP:
Czy ktoś oprócz ciebie odpowiada za stronę kreatywną marki?
BELLER to marka, którą tworzę sam. Oczywiście mam obok siebie dobrych doradców, którzy bardzo mnie wspierają.
WP:
Jak rodzą się pomysły na twoje kolekcje?
Często wpadam na nie spontanicznie. Kiedyś wracałem samochodem z wakacji i nagle wpadła mi do głowy jakaś myśl. Wyciągnąłem swój notes i stojąc w korku, zacząłem rysować. Przyjechałem do Warszawy, pojechałem do naszej pracowni, przedyskutowaliśmy pomysł. I następnego dnia już zaczęliśmy tworzyć kolekcję.
WP:
Do współpracy zaprosiłeś też stylistkę Maję Naskrętską, która zaprojektowała kilka kolekcji (przyp.red.- Moonlight, Guns'n'roses, Geometric, Alphabet).
Współpraca z Mają Naskrętską była jednym z największych przełomów w historii marki BELLER. Wspólnie stworzyliśmy nowe, zaskakujące kolekcje, które bardzo dobrze zostały przyjęte zarówno przez środowisko modowe, jak i nasze klientki. Maja stworzyła też ze mną pierwszą modową kampanię marki BELLER, którą zrealizowaliśmy z Marcinem Kempskim i z top modelką Emilką Nawarecką - piękną, profesjonalną, z niesamowitą energią. Jeszcze nie znając efektów, czułem wielkie szczęście.
WP:
Planujesz współpracę z kimś jeszcze?
Oczywiście, przewiduję tego rodzaju wspólne projekty. Konkretów nie mogę na razie zdradzać. To jednak dość poważny krok, który kształtuje przyszły wizerunek marki. Przed jego podjęciem należy dokonać dobrego wyboru i przeanalizować wszystkie „za i przeciw”. W takich działaniach nie może być mowy o przypadkowości.
WP:
Mimo że Beller to młoda marka, jest już kojarzona na rynku. Masz już skonkretyzowaną grupę klientek?
Myślę, że tak. Są to kobiety, które pokochały BELLERa od momentu, kiedy zaprezentowaliśmy pierwszą kolekcję „Classic”. Oczywiście cały czas do tego grona dołączają kolejne osoby – również mężczyźni, którzy pokochali nasze bransoletki na sznureczkach. Z każdą nową kolekcją mamy coraz więcej fanek i fanów.
WP:
Współpracujesz z wieloma polskimi gwiazdami. Twoją stałą klientką jest również twoja siostra Kamilla (Kamilla Baar – przyp.red.)
Kamilla jest moją muzą. Bardzo wiele rzeczy z nią konsultuję. Jest osobą, która daje mi dużo wiary w to, co robię. Od samego początku była związana z marką BELLER i bardzo pomogła nam w jej rozwoju. Kamilla jest kobietą, z którą się utożsamiam. Jest świadoma swojej wartości i bardzo profesjonalna w tym, co robi. Poza tym jest doskonałą aktorką. Poza Kamillą, współpracuję również z innymi gwiazdami – m.in. Marietą Żukowską, Haliną Mlynkovą, Agnieszką Szulim, Adą Fijał, Martą Żmudą-Trzebiatowską, Kasią Warnke czy Sylwią Gliwą. Cieszę się, że kobiety uznawane za ikony stylu pokochały BELLERa.
WP:
Kogo chętnie byś zobaczył w swojej biżuterii? Istnieje jakaś zagraniczna gwiazda, z którą chciałbyś współpracować?
Bardzo lubię Jennifer Connelly. Jest piękną kobietą i to właśnie ją widziałbym w mojej biżuterii.
WP:
Angażujesz się również w akcje charytatywne, takie jak m.in. "Projekt Test" czy „Moda na Serce”.
Są to akcje, dzięki którym wiem, że mogę pomóc ludziom. Lubię pomagać - to dla mnie bardzo cenne. Moim skrytym marzeniem jest założenie fundacji i liczę na to, że będę miał czas, żeby ten plan zrealizować.
WP:
Możesz powiedzieć coś więcej na temat akcji "Moda na serce"?
"Moda na serce" to nowa kampania społeczna, której celem jest zwiększenie świadomości ryzyka chorób serca u kobiet. Obecnie jesteśmy coraz bardziej zabiegani, przez co mamy coraz mniej czasu dla samych siebie. Zaniedbujemy swoje zdrowie, a większość z nas żyje w świadomości, że nic nam nie będzie. „Modą na serce” chcemy zachęcić Polki do profilaktycznych badań. Zaprojektowałem też kolekcję bransoletek, z których sprzedaży dochód przeznaczony zostanie na walkę z chorobami serca u kobiet.
WP:
Najbliższe plany na przyszłość?
Przede mną m.in. męska kolekcja. Zrobiłem już swój pierwszy sygnet, z którym się nie rozstaję. Poza tym, mam plany związane z ekspansją na rynek zagraniczny. Jest to dość złożony temat i trzeba się do niego mocno przygotować. Wierzę jednak w to, że wszystko się uda. Mam w głowie mnóstwo pomysłów i to mnie napędza.