Brie Larson wreszcie potwierdza: "To było celowe"
Brie Larson w końcu wyjaśniła, co stało za jej, mówiąc eufemistycznie, „powściągliwym” zachowaniem w stosunku do Caseya Afflecka, któremu wręczała w tym roku Oscara za najlepszą rolę męską. „To było celowe” - powiedziała dziennikarce „Vanity Fair”.
Przypomnijmy, że Brie Larson po odczytaniu nazwiska Afflecka i przekazaniu mu statuetki, stała na scenie nie klaszcząc. Podobnie zachowała się dwa miesiące wcześniej, gdy wręczała aktorowi Złotego Globa. Oba incydenty odbiły się głośnym echem w mediach. Sugerowano, że Larson demonstruje w ten sposób swój sprzeciw wobec nagradzania Afflecka, który był w przeszłości oskarżany o molestowanie seksualne (sprawa zakończyła się polubownie, bez udziału sądu). Aktorka jest zaangażowana w kampanie społeczne piętnujące przemoc wobec kobiet, jej postawa nie zdziwiła więc fanów, a wręcz wywołała aplauz. Filmy i zdjęcia pokazujące niezadowolną Larson obiegły cały swiat.
Aktorka potwierdziła wreszcie, że jej zachowanie było celowe. - Wszystko, co zrobiłam na scenie, mówi samo za siebie - powiedziała dla „Vanity Fair”. Warto dodać, że w najnowszym wydaniu „The Edit” aktorka przeprowadziła wywiad z Jane Fondą, która przyznała, że w dzieciństwie była molestowana seksualnie. Larson dodała w rozmowie, że spędziła wiele czasu z ofiarami przemocy w trakcie przygotowywania się do swoich ról filmowych. - Nie możemy robić teraz kroku w tył i pozwalać myśleć ofiarom, że wykorzystywanie to ich wina - powiedziała Brie.
Brie Larson
Nie brakuje również krytyków postawy Brie. Obrońcy Afflecka przypominają, że oskarżenia przeciw niemu zostały wycofane, a sam aktor stwierdził, że „bardzo szanuje kobiety i nigdy nie posunąłby się do takiego czynu”. Niektórzy internauci kpią z Larson i jej „powściągliwości” w trakcie wręczania nagród. Sugerują, że aktorka nie posuwa się do otwartego bojkotu Afflecka z obawy, że zrazi do siebie producentow filmowych.
W ostatnim czasie w Hollywood robi się o molestowaniu seksualnym bardzo głośno. Przypomnijmy gwiazdy, które były zamieszane w tego typu afery. We wspomnianym wywiadzie z Brie Larson, Jane Fonda wyznała, że jako dziewczynka była zgwałcona i wykorzystywana. Miała również zostać wyrzucona z pracy po tym, gdy nie chciała przespać się ze swoim szefem. - Młode dziewczyny, które przeżyły gwałt, często nawet o tym nie wiedzą - powiedziała gwiazda. Dodała, że patriarchat ma na kobiety fatalny wpływ. - Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, czym jest feminizm. Wychowałam się z chorobą, która polegała na tym, że chciałam się wszystkim podobać. Matka Jane Fondy także była wykorzystywana seksualnie - już jako ośmiolatka. Frances Ford Seymour popełniła samobójstwo, gdy Jane miała 12 lat.
Nate Parker
Nie cichną także kontrowersje wokół twórców filmu „Narodziny narodu”, wyróżnionego na ostatnim festiwalu w Sundance dwiema nagrodami. W 2016 roku, czyli w czasie, kiedy film był promowany, w mediach została przypomniana sprawa reżysera Nate’a Parkera, który w 1999 roku został oskarżony o gwałt na koleżance z uczelni. Ostatecznie uniewinniono go, skazano natomiast jego współlokatora, Jeana Celestina, który jest jednym z autorów scenariusza do „Narodzin narodu”. Dziennikarze odkryli również, że zgwałcona studentka w 2012 roku popełniła samobójstwo. Parker tłumaczył się, że został oczyszczony z zarzutów, a jeżeli popełnił niewłaściwy czyn, to już za niego zapłacił. Prosił również dziennikarzy o niewracanie w wywiadach do tematu, który byłby przykry dla jego żony i dzieci.
Tippi Hedren i Alfred Hitchcock
Tippi Hedren zszokowała w 2016 roku opinię publiczną rewelacjami na temat jej współpracy z Alfredem Hitchcockiem. Zarówno w wydanych wówczas wspomnieniach, jak i wielu wywiadach, wyjawiła prawdę o przemocy, której reżyser dopuszczał sę w trakcie kręcenia filmów. Miał jej dotykać, zmuszać do pocałunków, kazał także zamontować ukryte drzwi pomiędzy jego biurem a jej garderobą. Hedren dodała, że Hitchcock karał ją za odrzucanie jego „zalotów”. M.in. miał nakazywać aktorowi pozorującemu gwałt na niej, zachowywać się wyjątkowo brutalnie i czerpał z tego satysfakcję.
- W tamtych czasach aktorka nie miała nic do powiedzenia - mówiła Hedren. - Miałam podpisany kontrakt, a władzę dzierżyło studio. Nie istniały żadne przepisy regulujące tego typu sytuacje. Gdyby to wydarzyło się dzisiaj, byłabym bardzo bogatą kobietą.
Maria Schneider, Marlon Brando i Bernardo Bertolucci
- Bertolucci to nie reżyser, to gangster - mówiła Maria Schneider po nakręceniu „Ostatniego tanga w Paryżu”. W 2016 roku w mediach przypomniany został wywiad z reżyserem, który chwalił się, że nie uprzedził młodziutkiej aktorki o scenie gwałtu, gdyż chciał, aby jej upokorzenie było realistyczne.
- Marlon mówił mi: „Nie martw się, Maria, to tylko film”, ale podczas tej sceny, chociaż to, co robił Marlon, nie było prawdziwe, ja płakałam naprawdę. Czułam się poniżona i szczerze mówiąc, w pewnym sensie zgwałcona przez Marlona i Bertolucciego. Po tej scenie Marlon ani mnie nie pocieszył, ani nie przeprosił. Na szczęście kręciliśmy ją tylko raz.
Schneider nigdy nie oskarżyła duetu Brando-Bertolucci o molestowanie skesualne, jednak po zakończeniu zdjęć urwała z nimi kontakt. W dzisiejszych czasach tego typu afera prawdopodobnie zakończyłaby się w sądzie.
Jane Fonda
Na liście reżyserów i aktorów oskarżanych o molestowanie seksualne, a nawet gwałty, znajdują się nazwiska takich uznanych artystów jak Woody Allen, Roman Polański czy Bill Cosby. Jane Fonda i Tippi Hedren podkreślają w wywiadach, że to i tak wierzchołek góry lodowej, ponieważ kobiety przez lata nie miały świadomości, że w ogóle padają ofiarami przestępstw.
- Zawsze myślałam, że to moja wina, że coś zrobiłam albo powiedziałam nie tak - mówiła Jane Fonda. - Jednym z większych osiągnięć ruchów działających na rzecz kobiet jest uświadomienie nam, kobietom, że gwałt nie jest naszą winą. To przemoc jest zła.