Być może wilgotne chusteczki znikną i z naszych sklepów. Wielka Brytania podjęła już kroki
Wilgotne chusteczki zrewolucjonizowały zajmowanie się najmłodszymi w nie mniejszym stopniu niż jednorazowe pieluchy. Jednak niebawem tych pierwszych może zabraknąć w sklepach. Są groźne dla środowiska, a także, o dziwo, zwiększają podatki. Wielka Brytania właśnie wprowadziła pierwsze obostrzenia.
09.05.2018 | aktual.: 09.05.2018 11:10
Gdyby artysta-śmieszek zechciał przedstawić młodą matkę na wzór hinduskiej bogini Kali, niechybnie w jednej z licznych dłoni bogini-matki wylądowałyby one. Mokre chusteczki. Leitmotiv piaskownic, sine qua non wakacji z dzieckiem i podstawa mobilnej higieny.
Wilgotne chusteczki są zrobione głównie z poliestru. Zawierają miliony włókien mikrofibry nasączonej substancjami chemicznymi. Nie byłoby może w tym nic strasznego (dla niewiernych ekodoktrynom), gdyby nie to, co dzieje się z chusteczkami po użyciu.
Rzeczniczka Brytyjskiego Ministerstwa Środowiska opowiadała ostatnio o przyjętym w Parlamencie "planie 25-letnim", w ramach którego stopniowo będą wprowadzane regulacje mające chronić środowisko. Jedną z nich będzie stopniowa eliminacja ze sprzedaży jednorazowych odpadów plastikowych, w tym wilgotnych chusteczek.
"Póki co pracujemy z producentami i sprzedawcami nad zmianą opakowań, na których ma być wyraźnie zaznaczony sposób wyrzucania produktów. Chcemy, żeby wśród konsumentów zwiększała się świadomość tego, gdzie trafiają zużyte środki higieniczne" - powiedziała.
Kobieta nie sprecyzowała jednak, kiedy sprzedaż wilgotnych chusteczek zostanie ograniczona i czy zostanie całkowicie zakazana w ciągu najbliższych 25 lat. Wiadomo że brytyjski rząd rozważa także zwiększenie opodatkowania produktów tego typu.
W Wielkiej Brytanii przeprowadzono w ostatnich latach kilka kampanii mających na celu uświadomienie społeczeństwu, że miejsce zużytych chusteczek jest w starym, dobrym śmietniku, a nie w toalecie. Bezskutecznie. Dziesiątki tysięcy rozkładających się w żółwim tempie produktów ląduje w ściekach, a potem cyrkuluje w przyrodzie. Uśmiercają faunę i florę rzek, jezior i mórz.
Na dnie Tamizy spoczywa obecnie tyle chusteczek z mikrofibry, że powierzchnią mogłyby pokryć kilka kortów tenisowych. Odpady duszą zwierzęta i zmieniają linię brzegową brytyjskich rzek. Do tego pod samym Londynem pływa obecnie 12 wielkich gór śmieci, zbitych z tłuszczu, odpadów chemicznych i mechanicznych. Mokre chusteczki uchodzą za główny z "lepów" tych tyle toksycznych, co obrzydliwych konglomeratów.
Tych, których nie przekonuje ochrona środowiska, być może przekonają dodatkowe koszty. Szacuje się, że blokady kanałów ściekowych, za które odpowiadają przede wszystkim zużyte podpaski, tampony i mokre chusteczki, pochłaniają nawet do 100 milionów funtów rocznie.
Z pozoru zjawisko może wydawać się błahe – bo co może jedna czy dwie chusteczki, które spuszczamy miesięcznie w toalecie. Jeśli jednak pomyślimy o powszechność produktu i liczbie mieszkańców kraju, rzeczywiście wychodzi z tego niezły stosik.
I nam w Polsce powinna zacząć drżeć ręka, zanim następnym razem bezmyślnie wpakujemy wilgotną chusteczkę w czeluści toalety. To, że nasze media nie trąbią o zatorach z produktów higienicznych i zanieczyszczonych jeziorach, nie oznacza, że problem nie istnieje. Chodzi tu raczej o to, że nie wzięto go dotychczas pod lupę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl