Czas kosztów
Jeśli planujesz powiększenie rodziny, już teraz zacznij oszczędzać. Wyprawka dla dziecka potrafi pochłonąć niemałe pieniądze (w wersji minimalistycznej ok 2000 zł, w wersji maxi – tyle pieniędzy, ile masz + 15 proc.), a ubrania dla ciężarnych są o 50 proc. droższe, niż ich „zwykłe” odpowiedniki (choć bywa, że kosztują trzy razy więcej). Przykład? Zestaw dżinsy i koszula w H&M. Rozmiar 42. Wersja „z brzuchem” czyli z kolekcji MAMA: 358 zł. Bez brzucha? 159,80 zł. Dodajmy do tego, że kolekcja ciążowa lidera „fast fashion” to kilka par spodni, kilkanaście koszulek i swetrów, kilkanaście sukienek. Nijak się ma do ogromnego wyboru, jaki oferuje klasyczna kolekcja kolekcja marki. W linii MAMA przeważają granaty i biel, trochę pasteli, żadnych modnych fasonów czy wzorów. Najwyraźniej Szwedzi, podobnie jak wiele kobiet na całym świecie, wychodzi z założenia, że ciążę trzeba przeczekać. Czas na trendy będzie po rozwiązaniu. Jednak nie przeszkadza im to w zarabianiu niemałych pieniędzy na przyszłych matkach.
Niestety, podobną taktykę stosują również brytyjskie marki. ASOS, który poza ogromnym wyborem ciążowych kreacji w szerokiej rozmiarówce, oferuje też darmową wysyłkę i zwrot (to ostatnie jest ultraważne, gdy kupujesz ubrania przez internet) również może pochwalić się dysproporcją cen. Najprostszy przykład: t-shirt. W wersji ciążowej, czyli z dodatkową zaszewką z boku kosztuje 39 zł. W wersji normalnej – 29 zł. Plus jest jednak taki, że ASOS nieustannie prowadzi wyprzedaż, oferuje zniżki i akcje promocyjne. W H&M upolowanie ciążowych ubrań po obniżonej cenie jest zdecydowanie trudniejsze.
Nawet tak podstawowe artykuły jak bielizna w wersji dla mam są droższe. Klasyczne czarne rajstopy Gatta, o grubości 40 den to wydatek ok. 15 zł. Ale jeśli mają wyższy stan, by pomieścić rosnący brzuch, ich cena skacze 21 zł. Podobnie jest z biustonoszami. Ten polskiej marki Lupo, tradycyjny, czarny w rozmiarze 75 C kosztuje 79 zł. Wersja dla karmiących? 99 zł. Dodatkowe 20 proc. ceny za wszycie zapięcia? Nic, tylko otworzyć zakład gorseciarski i przerabiać staniki!
W tym morzu wątpliwych okazji można znaleźć kilka całkiem pozytywnych przykładów. Brytyjski New Look ma identyczne ceny ubrań, bez względu na to czy pochodzą z kolekcji regularnej, ciążowej czy plus-size. Jedynym minusem jest to, że w stacjonarnych polskich sklepach marki nie ma ciążowej kolekcji. Jest natomiast dostępna w sklepach internetowych. Podobnie z markami amerykańskimi, które są ratunkiem dla kobiet o bardziej obfitych kształtach. Wesele, chrzciny czy inne wielkie wyjście z brzuchem? Możesz uszyć kreację u krawcowej, lub znaleźć ją na Zalando czy ASOS. Obie platformy oferują szeroki (nie tylko w pasie!) wybór „wyjściowych” kreacji.