Cleo broni artystów, którzy skorzystali z rządowej pomocy. Piosenkarka ma jeden powód
Informacja o przekazaniu 400 milionów złotych polskim artystom zelektryzowała opinię publiczną. Cleo postanowiła stanąć w obronie muzyków, chociaż sama nie zgłosiła się o pomoc do rządzących.
15.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 09:41
Pandemia koronawirusa odbija się na kondycji wielu branż. Do najbardziej poszkodowanych należy gastronomia i turystyka. Na kryzys narzekają również artyści. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowiło odpowiedzieć na ich apel i wspomóc w tym trudnym okresie.
W ramach Funduszu Wsparcia Kultury rozdysponowano wśród 2 tysięcy podmiotów prawie 400 milionów złotych. Lista nazwisk, firm oraz poszczególne kwoty wywołały powszechne oburzenie. Internauci zastanawiają się, dlaczego rządzący postanowili tak hojnie wspomóc głównie muzyków disco-polo oraz artystów sympatyzujących z Telewizją Publiczną.
Na czele listy znaleźli się Golec uOrkiestra (1,8 mln złotych). Dużą sumę przyznano również m.in. zespołowi Bayerfull, Radosławowi Liszewskiemu czy Kamilowi Bednarkowi.
Nierówny podział rządowej zapomogi oraz kwoty wywołały gorącą dyskusję w Polsce. Cleo postanowiła stanąć w obronie swoich koleżanek i kolegów po fachu, chociaż jak podkreśla, ona sama nie dostała ani grosza.
"Ja akurat po te środki nie sięgałam, wniosku nie składałam, ponieważ 7 lat na scenie pozwoliło mi zgromadzić oszczędności na czarną godzinę. Dodatkowo ciągle jestem aktywna zawodowo na różnych płaszczyznach, kiedy praca nie szuka mnie, ja szukam pracy. Nie mam prawa narzekać na moją sytuację, bo uważam, że w porównaniu do większości osób w kraju jest ona dobra" - przyznała.
Zobacz także
Jednocześnie artystka poprosiła, żeby nie krytykować tych, którzy dostali pieniądze z ministerstwa, ponieważ wielu artystów zatrudnia cały sztab ludzi. "Pozwolą utrzymać przy życiu nie tylko sam segment szeroko pojętej kultury, ale wielu muzyków, oświetleniowców, tancerzy, mejkapistów, pracowników technicznych oraz wszystkich tych, których nie widać na pierwszej linii sceny, a bez których scena nie może istnieć" - wyjaśniła.