Córka polskiego reżysera w Apple. Tylko ona potrafiła postawić się Jobsowi
Do jednej z najważniejszych dziś firm na rynku trafiła przypadkiem. Swoją pracę u boku Steve’a Jobsa zaczęła będąc na wakacjach w Kalifornii. Córka polskiego reżysera, Jerzego Hoffmana, stała się jedną z pierwszych kobiet, które pracowały nad nową komputerową rzeczywistością.
19.11.2015 | aktual.: 19.11.2015 10:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do jednej z najważniejszych dziś firm na rynku trafiła przypadkiem. Swoją pracę u boku Steve’a Jobsa zaczęła będąc na wakacjach w Kalifornii. Córka polskiego reżysera, Jerzego Hoffmana, stała się jedną z pierwszych kobiet, które pracowały nad nową komputerową rzeczywistością.
Na jedną z konferencji dla początkujących programistów zaproszono Joannę Hoffman. Zgromadzeni na sali studenci wpatrują się w kobietę jak w obrazek. W końcu mają przed sobą osobę, która była przy powstawaniu pierwszych komputerów spod znaku Steve’a Jobsa.
Latem 1980 roku studentka Uniwersytetu w Chicago planowała jeszcze wyjazd do Iranu. Po drodze postanowiła odwiedzić babcię w Polsce. Tam miała się dowiedzieć o porywanych Amerykanach w Iranie. Plany zmieniła natychmiast. Znajomi zaprosili ją do Kalifornii. Zamiast wypoczywać, chodziła na wykłady organizowane przez Xerox. Po jednym z nich wdała się w gorącą dyskusję z Jefem Raskinem. Temperamentna Polka kłóciła się z doświadczonym programistą o to, jak powinny wyglądać komputery, i jak miałyby polepszyć codzienne życie ich posiadaczy. Raskin był pod ogromnym wrażeniem 25-letniej wtedy Hoffman.
Niedługo później tworzył się nowy zespół Apple. Perspektywa stałego zatrudnienia była wyjątkowo kusząca dla dziewczyny, która miała studenckie długi. Rok nauki w Chicago kosztował ją tyle, co 4 lata na MIT. W sierpniu Hoffman miała już pracę w obiecującej ekipie inżynierów.
- Trafiłam do Apple, jako piąta osoba w składzie. Siedziałam w biurze, gdy nagle pojawił się ktoś nowy i chciał sprawdzić, co robimy. Nie miałam pojęcia kim jest, ale inni traktowali go jak kogoś ważnego. Był w moim wieku, miał na sobie T-shirt i klapki. To był Steve Jobs. Z łatwością mógł powiedzieć, co robili inni w biurze, ale jak spojrzał na mnie, to musiał się już dopytać. Mówię mu, że zatrudniono mnie do pracy przy interfejsie. Powiedział mi wtedy, że mogę sobie to kontynuować, ale od tej pory będę jego specjalistką od marketingu – wspomina po latach Hoffman.
Tak zaczęła się jej kilkuletnia przygoda u boku wizjonera. Człowieka, który jak mówią osoby z jego otoczenia, potrafił „zniekształcać rzeczywistość”. Hoffman na stanowisku specjalistki od marketingu pracowała w pojedynkę przez ponad rok. Słynęła z tego, że nie dawała się spacyfikować. Tylko ona potrafiła postawić się Jobsowi, za co firma zaczęła przyznawać dorocznie nagrody. Polka została wyróżniona przez kolegów z pracy dwukrotnie, w 1981 i 1982 roku. Jej nieugiętość doceniał cały zespół. Kobieta zyskała szacunek wśród inżynierów. W jednej z biografii Jobsa znalazł się nawet zapis, że gdy szef zmienił jej marketingowe cele na takie, które były wręcz niemożliwe do zrealizowania, miała powiedzieć jego asystentce, że dźgnie go nożem w serce. Jak wspomina jedna z jej koleżanek z pracy, jej upór sprawił, że dla wielu kobiet w firmie była bohaterką.
- Dla Steve’a liczył się tylko twój talent i umiejętności. Był świadomy swojej osobowości, więc szukał do pracy takich ludzi, którzy nie zginęliby w jego cieniu – przyznaje jego inna pracownica, Susan Barnes. Razem z Hoffman zgodnie przyznaje, że Jobs nigdy nie traktował ich inaczej, tylko ze względu na to, że były kobietami. Dalekie są jednak od nazywania go feministą.
Firma tymczasem rosła w siłę i miała ambicję, by poszerzyć swoje rynki zbytu o Europę i Azję. Hoffman stała się więc kluczową postacią w międzynarodowej ekipie marketingowców. Gdy w 1985 roku Jobs, po konflikcie z Johnem Sculleyem, prezesem Apple, był zmuszony opuścić firmę, ona odeszła jeszcze przed nim.
- Z Apple odeszłam, bo zaczął panować tam chaos. Macintosh nie odnosił sukcesów, firma chciała zastąpić Jobsa. Ludziom nie chciało się przychodzić do pracy, nie mieli już takich ambicji i zapału, co wcześniej – mówi podczas jednego ze spotkań.
Dziś Hoffman wreszcie została dostrzeżona przez twórców w Hollywood. Do tej pory jej historia była pomijana przez biografów i filmowców. W najnowszej produkcji Danny’ego Boyle’a „Steve Jobs”, jej postać grana jest przez Kate Winslet.
- Jobs nie potrafił jej zawstydzić. Zawsze traktowali się na równi i rzucali nawzajem wyzwania. To najbardziej inspirująca postać jaką kiedykolwiek miała przyjemność zagrać. Otwarcie opowiada o swojej pracy i o tym, czego dokonała. Ma polsko-armeńskie korzenie i przeniosła się do Stanów już jako nastolatka, więc doświadczenie jakie miała, uczyniło z niej silną kobietę. Ludzie wiedzą o niej niewiele, aż do teraz – przyznaje w jednym z wywiadów aktorka.
md/ WP Kobieta