Blisko ludzi"Czuje obowiązek mówienia". Psycholog komentuje wywiad Adamowicz

"Czuje obowiązek mówienia". Psycholog komentuje wywiad Adamowicz

Wiele osób zarzuca Magdalenie Adamowicz zbytnią medialność po śmierci męża. Wdowa po prezydencie udzieliła już dwóch dużych wywiadów i nie unika prasy. Zdaniem psychologa czuje się w obowiązku, żeby tak właśnie postępować.

"Czuje obowiązek mówienia". Psycholog komentuje wywiad Adamowicz
Źródło zdjęć: © PAP
Paulina Brzozowska

28.01.2019 | aktual.: 28.01.2019 17:20

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zaledwie dwa tygodnie po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wdowa po nim udzieliła obszernego wywiadu dla tygodnika "Newsweek". Magdalena Adamowicz opowiedziała o ich wspólnym życiu, o ślubie, dzieciach i dramatycznych chwilach, które rozegrały się po 13 stycznia 2019 roku. Niestety jej medialny "ekshibicjonizm" nie spotkał się z aprobatą narodu. Wiele osób zarzuca pani Adamowicz, że robi wokół siebie "show" i "szopkę". O to, dlaczego wdowa po prezydencie czuje tak silną potrzebę mówienia o swojej relacji z mężem i o tragedii w Gdańsku, zapytałam psychologa społecznego, prof. Bogdana Wojciszke.

WP Kobieta: W wywiadzie dla "Newsweeka" Magdalena Adamowicz poruszyła bardzo wiele intymnych kwestii i osobistych szczegółów z ich pożycia rodzinnego. Skąd u niej taka chęć dzielenia się swoim bólem na forum publicznym?

Prof. Bogdan Wojciszke: Magdalena Adamowicz jest osobą bardzo wspólnotową, nastawioną silnie na relacje społeczne. Buduje swoją pozycję na zasadzie bardzo bliskich związków z ludźmi ze swojego otoczenia. Z dnia na dzień, nieoczekiwanie, stała się osobą publiczną. Po osobach publicznych spodziewamy się jednak czegoś innego. Nieco większej powściągliwości w mówieniu o sprawach intymnych i rodzinnych. Wydaje mi się, że ta jej wspólnotowość przeniosła się na jej quasi-publiczną funkcję. I to może trochę razić, bo jest sprzeczne z oczekiwaniami, jakie mamy w stosunku do osób publicznych.

Czy istnieje jakiś mechanizm działania, który sprawia, że osoby mało medialne, tak jak Magdalena Adamowicz, w obliczu tragedii zaczynają częściej zabierać głos? Czy to może być poczucie obowiązku?

Myślę, że to trafna diagnoza. Pani Adamowicz może czuć to jako powinność względem swojego męża. Rzecz bierze się jednak z tego, że ludzie bardziej oczekiwaliby od niej skupienia się na jego działaniach publicznych, dla miasta, bo tutaj jest wiele rzeczy do opowiedzenia, a takie treści bardziej pasują do publicznej komunikacji. Ona jednak nadal jest z nim bardzo blisko związana i mówi o tej tragedii wyłącznie z punktu widzenia małżonki i partnerki.

Czy w obliczu takiej tragedii pana zdaniem istnieją jakieś kwestie, których pani Adamowicz nie powinna poruszać i powinna zachować je tylko dla siebie?

Trudno sądzić, co kto inny powinien zrobić, a czego nie powinien. Natomiast pojawia się tutaj pewien dysonans. Magdalena Adamowicz jest osobą bardzo ciepłą, bardzo nastawioną na relacje międzyludzkie. Niestety, nie można tego rodzaju relacji budować z szeroką publicznością. Takie relacje można budować ze swoim mężem, ze swoimi dziećmi. Jednak w takim kontakcie z szerokim gronem odbiorców wydaje się to niedostosowane do okazji.

Czyli osoby, które mówią, że zabieranie głosu i medialne udzielanie się Magdaleny Adamowicz są przesadą, mają rację?

To jest indywidualna kwestia, jak kto co będzie przeżywać. Ona jest osobą skrajnie wspólnotową, a w sytuacji publicznej prezentacji jej postępowanie wywołuje zainteresowanie. Jest takim typem osobowości, która w taki sposób komunikuje się z ludźmi. Tworząc intymne i bliskie więzi. Jest tu, moim zdaniem, małe niedopasowanie. Tego stylu rozmawiania i prezentacji siebie z publicznym sposobem komunikowania się. To jest tak, jak ze zwierzeniami kierowanymi do najlepszej przyjaciółki. Czym innym jednak są takie zwierzenia do najbliższej przyjaciółki, a czym innym do całego narodu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: 11 pytań o schizofrenię paranoidalną

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (908)