Blisko ludziDepresja nie ma kobiecej twarzy. Ta choroba dotyczy wszystkich

Depresja nie ma kobiecej twarzy. Ta choroba dotyczy wszystkich

"Mężczyzna często jest przedstawiany jako taki heros, człowiek, który nie ma prawa gorzej się czuć, czy tym bardziej płakać" – podkreśla psycholog Anna Morawska-Borowiec. W rzeczywistości depresja nie zależy od płci i nie powinna mieć jedynie kobiecej twarzy.

Depresja nie ma kobiecej twarzy. Ta choroba dotyczy wszystkich
Źródło zdjęć: © twarzedepresji.pl

28.02.2020 | aktual.: 29.02.2020 21:22

W najnowszym filmie opublikowanym przez Reżysera Życia na Youtube poruszono temat depresji wśród nastolatków. Historia ukazała losy zamożnej rodziny złożonej z samotnej matki oraz jej dwóch córek – starszej w typie buntowniczki oraz młodszej, cichej i posłusznej. Internauci oglądający nagranie zwrócili jednak uwagę na pewien istotny szczegół. W trwającym ponad 15 min materiale nie wystąpił ani jeden mężczyzna.

"Wszystko spoko, ale nie tylko kobiety mają depresję, a zawsze przedstawia się osobę z depresją jako dziewczynę. Może niedługo powstanie coś o męskiej depresji?", "Wiecie, że o wiele więcej chłopaków ma depresję i popełnia samobójstwo niż dziewczyn, tylko chłopcy bardziej tłumią to w sobie?" – komentowali.

Panowie często wstydzą się, bo zakładają, że nie wypada im okazywać słabości i płakać. Wykreowany w mediach stereotyp "herosa” nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Nie wiedział, że cierpi na depresję

U Kamila niedawno zdiagnozowano depresję. Sam dokładnie nie wie, w którym momencie rozwinęła się u niego choroba. Stopniowo stawał się coraz bardziej rozdrażniony i przygnębiony. Kilka sytuacji konfliktowych oraz napięta atmosfera wywołały u niego długotrwały smutek i narastającą niechęć do otoczenia.

– Dużo rzeczy, na które ludzie nie zwracali uwagi, u mnie powodowało nie tyle nawet nerwy, co smutek i zobojętnienie. Przykładowo, gdy raz wyszliśmy z grupą znajomych z restauracji, stwierdziłem, że odprowadzę ich do samochodu, choć sam zaparkowałem w innym miejscu – opowiada. – Zdziwieni zapytali, po co z nimi idę. Dla innych taka reakcja byłaby normalna, ale ja zacząłem myśleć, że nie chcą mojego towarzystwa. Tak, jakbym był niepotrzebny – tłumaczy.

Kamil stopniowo zaczął widzieć wszystko w ciemnych barwach, ale nie podejrzewał u siebie depresji. Do lekarza zapisała go żona.

– To ona szukała jakiegoś psychiatry polecanego i umówiła mnie na wizytę. Zgodziłem się pójść, bo podejrzewałem u siebie jakąś nerwicę. Zależało mi tylko na tabletkach, żeby móc wreszcie zasnąć i normalnie pójść do pracy. Noce spędzałem na ciągłym rozpamiętywaniu. Sypiałem po 2-3 godziny na dobę. Byłem wykończony – opowiada.

Psychiatra przepisał Kamilowi leki antydepresyjne. – Zaczęły rozjaśniać mi umysł. To bardzo głupie uczucie, ale zrozumiałem, że to ze mną jest coś nie tak, a nie z otoczeniem. Dla mnie na porządku dziennym było rozmyślanie o śmierci i własnym pogrzebie – wyznaje.

Mężczyzna po kilku dniach brania tabletek zaczął czytać o depresji. Przeanalizował również swoje relacje z innymi ludźmi. – Dowiedziałem się, że mózg z depresją może błędnie interpretować intencje innych ludzi. Niestety, mimo leczenia niektóre objawy pozostają. Depresja zamykała mnie na otoczenie, a pustka i ból przysłaniały pozytywne aspekty życia – zdradza Kamil.

Nadal wstydzi się mówić o swojej chorobie. Tylko żona i kilku dobrych znajomych wie, z czym się zmaga. – Depresja bywa źle zrozumiana i wielu ludzi ma na jej temat mylne pojęcie. Nie chcę, by traktowano mnie inaczej, dlatego, bo jestem chory – tłumaczy.

Nie miał siły wstać z łóżka

Na depresję cierpi także Igor, który późno zdał sobie sprawę ze swojej choroby. Był tak załamany, że przestał wychodzić z domu i miał problem z różnieniem pory dnia.

– Zaniedbałem wszelkie obowiązki, nie odczuwałem w ogóle głodu, straciłem zainteresowanie czymkolwiek, odczuwałem ciągłe zmęczenie.

Igor uważa, że wpływ na rozwój jego choroby miał całokształt wydarzeń życiowych. Zmarła jego 2-letnia siostra, później od rodziny odszedł ojciec, a dwa lata później na jego oczach utonął dziadek, z którym był bardzo związany.

– Z żeńską stroną rodziny nie potrafiłem się dogadać, czułem się stłamszony. Tak, jakby ktoś mi narzucał taki styl życia, który mi nie pasował, ale którego ode mnie wymagano. Później spędziłem ponad 4 lata w toksycznym związku, w którym przez 2 ostatnie lata byłem zdradzany, ale mając tę świadomość i tak w nim tkwiłem – wyznaje.

Mężczyzna wiedział, że powinien poszukać pomocy psychologicznej. – Pierwszy lekarz zbagatelizował mój stan, ale szukałem pomocy u innego. Dostałem wówczas leki, które mi pomogły, ale niestety tabletki przynoszą poprawę tylko doraźnie, przy nieumiejętnym stosowaniu potrafią uzależnić. Ja odczuwam przytłumienie negatywnych myśli. Dzięki nim mniej dokucza mi ciężar, przez który ciężko wstać z łóżka – opowiada Igor.

Mężczyzna obecnie jest w związku z kobietą, która także cierpi na depresję. Para wzajemnie się wspiera i pomaga sobie w trudnych chwilach. Zdaniem Igora objawy depresji są identyczne w przypadku obydwu płci, chociaż różni się sposób postrzegania ich przez społeczeństwo. – Stereotypowo myśląc, mężczyzna "ma być" silny i fizycznie i psychicznie, nie szukamy pomocy, by nie zostać uznanymi za słabych.– stwierdza.

Depresja ma różne twarze

Psycholog, dziennikarka i pomysłodawczyni kampanii "Twarze depresji. Nie ocenia. Akceptuje" Anna Morawska-Borowiec, podkreśla, że na billbordach jej fundacji "Twarze Depresji" pojawiają się ambasadorzy dwóch płci.

– Chcemy pokazać, że ten problem dotyka tak samo kobiet, jak i mężczyzn. Kiedy ruszaliśmy z kampanią 5 lat temu, te proporcje wyglądały tak, że na depresję leczyło się 70 proc. kobiet i 30 proc. mężczyzn. W tej chwili z naszych obserwacji wynika, że zmiana jest ogromna i do lekarzy psychiatrów i psychologów przychodzą pół na pół kobiety oraz mężczyźni. Wierzę, że się do tego przyczyniliśmy – mówi. – Żyjemy w świecie, w którym mężczyzna jest przedstawiany, jako taki heros, człowiek, który musi na swoich barkach ciągnąć cały dom, rodzinę, a przy tym nie ma prawa gorzej się czuć, czy tym bardziej płakać. Taki wypaczony obraz mężczyzn, chory ideał, który został wykreowany przez popkulturę, spowodował, że mężczyźni nie sięgali po pomoc – podkreśla Anna Morawska-Borowiec.

W zeszłym roku ponad 5 tysięcy Polaków popełniło samobójstwo. Wśród nich ponad 4,6 tysiąca stanowili mężczyźni. Za wieloma z tych dramatów stała nieleczona depresja.

– To się nie zmienia od lat i najczęściej samobójstwo popełniają młodzi mężczyźni z małych miejscowości i wsi. Jest to spowodowane tym, że panowie sięgają po bardziej skuteczne metody odbierania sobie życia, chociaż kobiety częściej próbują popełnić samobójstwo – stwierdza psycholog. – W małych miejscowościach i wsiach trudno dostać się do psychiatry czy psychologa. Kolejki są długie już w dużych miastach, a co dopiero w tych małych. Są również regiony, w których praktycznie w ogóle nie ma dostępu do takiej pomocy. W małych wsiach i miejscowościach jest również problem ze stereotypowym myśleniem i rozumiem tej choroby. Niestety bywa, że cierpiących na depresję wciąż postrzega się tam jako dziwaków – wyjaśnia.

W tym roku ambasadorem akcji "Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję" jest były polski lekkoatleta Marek Plawgo, który na łamach dwumiesięcznika "Twarze Depresji" przyznał się, że również cierpi na depresję.

– Ostatnie trzy czy cztery lata w moim życiu były kluczowe dla rozwoju depresji. Dołożyły się do niej niepowodzenia w pracy, a później bardzo duże niepowodzenia w życiu prywatnym. Nie byłem w stanie wyjść z domu, odbierać telefonu. Udawałem, że pracuję, nie robiąc absolutnie nic – opowiada. – Był taki moment, kiedy jeszcze próbowałem walczyć ze świadomością, że mam depresję. Spodziewałem się, że to jest kwestia kilku tygodni, po których z tego po prostu wyjdę. Ponadto trudno mi było też przyjąć diagnozę: depresja. I mówić o tej chorobie publicznie. Bałem się stygmatyzacji – przyznał sportowiec.

Marek Plawgo podkreślił, że depresja jest chorobą powszechną i tak naprawdę każdy zna kogoś, kto się z nią zmaga. Depresja przychodzi powoli, a w walce z nią nieocenione jest wsparcie psychologiczne.

– W moim przypadku pomogła terapia poznawczo-behawioralna. Dała mi doskonałe narzędzia, żeby w krótkim czasie zmienić złe schematy myślowe. Podczas terapii nauczyłem się radzić sobie z codziennym stresem. Oczywiście oprócz tego, cały czas brałem leki antydepresyjne – podkreślił. – Najważniejszy w leczeniu jest czas. Niczego nie przyśpieszymy, ale jeśli się zatrzymamy, to wydłużamy proces zdrowienia. Trzeba iść krok za krokiem pod okiem specjalistów i odważnie mówić wprost o depresji. Ja się tego na początku najbardziej obawiałem, a okazało się dla mnie zbawienne w całym kontekście leczenia – wyjaśnił Marek Plawgo.

Czujesz, że jesteś w sytuacji bez wyjścia, masz myśli samobójcze, przeżywasz kryzys? Nie jesteś sam - zgłoś się po pomoc. Jeśli chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ. W sytuacji zagrożenia życia dzwoń pod numer 112 albo jedź na izbę przyjęć najbliższego szpitala psychiatrycznego.

Obraz
© twarzedepresji.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)