Blisko ludziDorota Zawadzka o rodzicach szkolniaków: "Nie mają wiedzy o rozwoju. Martwią się nie tym, czym powinni".

Dorota Zawadzka o rodzicach szkolniaków: "Nie mają wiedzy o rozwoju. Martwią się nie tym, czym powinni".

Obawy rodziców, którzy będą prowadzić swoje dzieci po raz pierwszy do szkoły są najczęściej błędne. Każdy rodzic przeżywa ten wielki dzień, czasami bardziej niż jego pociecha. Problem w tym, że wielu skupia się na sprawach, które nie mają znaczenia: nie umie pisać, słabo czyta. A nie to powinno ich zajmować. Psycholog Dorota Zawadzka pomogła nam zrozumieć, w czym tkwi problem i jak możemy to naprawić.

Dorota Zawadzka o rodzicach szkolniaków: "Nie mają wiedzy o rozwoju. Martwią się nie tym, czym powinni".
Źródło zdjęć: © facebook.com/eastnews

25.08.2017 | aktual.: 18.05.2018 11:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na facebookowym profilu psycholog, pojawił się wpis: "Gdy dziecko rozpoczyna edukację szkolną, zastanawiamy się, czy poradzi sobie ono z czytaniem i pisaniem. A przecież nie o umiejętność czytania i pisania w dojrzałości do szkoły chodzi." Te dwa zdania były zaledwie wstępem do wskazówek dla rodziców i dały początek bogatej dyskusji. Czy na pewno wszystko robimy dobrze? O czym zapominamy, przygotowując dzieci do szkoły, czy przedszkola? Czy współcześni rodzice trochę się nie pogubili?

- Najczęściej rodzice przychodzą do mnie z problemem: "Moje dziecko nie potrafi skupić uwagi", oraz "moje dziecko nie potrafi usiedzieć w miejscu dłużej niż 20 minut, to jak wytrzyma w szkolnej ławce". Tłumaczę zawsze, że nawet moi studenci skupiają uwagę na ok. 10 minut i dlatego nie można tego wymagać od dziecka, czego nauczyciele mają świadomość – uspokaja w rozmowie z nami Dorota Zawadzka i dodaje, gdzie tkwi istota problemu. - Rodzice nie mają wiedzy o rozwoju. Nie wiedzą, czego wymagać od 5-latka, czego od 7-latka. Często uważają, że dziecko powinno w tym wieku już spokojnie siedzieć i bez problemu samo czymś się zająć. A to tak nie działa. – wyjaśnia znana psycholog.

Jak się okazuje, rodzice martwią się też o kontakty z rówieśnikami: że ich dzieci się obrażają, że nie potrafią przegrywać, są płaczliwe. Dorota Zawadzka mówi wprost: - Te obawy wynikają z braku wiedzy na temat psychologii człowieka. Dziecko nie jest jak jabłko, że rośnie, dojrzewa i spada gotowe. Rodzic musi przez te lata przed rozpoczęciem edukacji, zarówno przedszkolnej jak i szkolnej, wykonać sporo pracy. Trzeba je przygotować, nauczyć. Jak idziemy z dzieckiem do lekarza, to dzień, czy dwa wcześniej opowiadamy, co je czeka w gabinecie. Podobnie musi być w sytuacji, gdy dziecko idzie do przedszkola - tłumaczy Zawadzka.

- Rodzice trzylatków często pytają: "Pani Doroto, czego koniecznie trzeba nauczyć dziecko przed pójściem do przedszkola". I ja wciąż powtarzam, że jest tylko jedna rzecz i nic więcej: umiejętność rozstawania się. Z całą resztą dziecko sobie poradzi. Siku? Kupka? Nie potrafi zapiąć spodni? To nie jest problem - opowiada.

Wielu rodziców zastanawia się, jak to zrobić. Dorota Zawadzka podaje na to prostą receptę - trenować. Uczyć dziecko wcześniej np. podczas rodzinnych wakacji, czy wypadu na weekend do dziadków. Zostawić je na minutę, dwie pod opieką kogoś innego. Zacząć od króciutkich treningów, obserwować z oddali, bądź stać przy drzwiach, ale próbować. – Niestety rodzice bardzo nakręcają dzieci, nie dają wsparcia, przekładają na nie wszystkie swoje obawy – ostrzega psycholog.

Rodzice zapominają, że najważniejsze są te wszystkie kompetencje, które nazywamy inteligencją emocjonalną. Czyli umiejętność radzenia sobie z emocjami swoimi i cudzymi: empatia, asertywność. – Jak przychodzi do mnie 7-latek i jego mama mi mówi, że on jest "taki wrażliwy", to czasami widzę po tych 35 latach pracy, że to nie do końca prawda. Problem leży po stronie rodziców, bo nie wykonali pracy, którą powinni już mieć za sobą w relacji z dzieckiem. Okazuje się, że na temat tych emocji z dzieckiem nie było rozmów, ono nie potrafi ich nazywać, oceniać. Takie dzieci często nie wiedzą, czy są zadowolone, czy znudzone, a może zagubione – tłumaczy Zawadzka.

Niestety bardzo często rodzice skupiają się na takich umiejętnościach, którymi mogą się pochwalić. Na koniec naszej rozmowy Dorota Zawadzka przedstawiła najlepsze rozwiązanie, jak zrozumieć własne dziecko, jak wczuć się w jego sytuację. Wystarczy wyobrazić sobie, że pierwszy dzień w szkole to dokładnie to samo, co pierwszy dzień w nowej pracy. To dla dziecka nowy, czasami przerażający świat i ten mały człowiek liczy na nasze wsparcie.

Źródło artykułu:WP Kobieta
dorota zawadzkadzieciprzedszkole
Komentarze (31)