Dramatyczny apel o pomoc dla domu dziecka w Wielkopolsce. Jak placówki opiekuńczo - wychowawcze radzą sobie z pandemią?
W mediach społecznościowych pojawił się poruszający wpis lekarki współpracującej z Domem Dziecka w Kórniku Bninie. Z postu wynikało, że w placówce jest ognisko koronawirusa, a pracownicy i wychowankowie zostali pozostawieni bez odpowiedniego wsparcia.
23.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 23:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- W imieniu dzieciaków z Domu Dziecka w Bninie, uwięzionych na kwarantannie zwracam się o pomoc. Od kilku dni potwierdzono zakażenia Sars-Cov19 w placówce, wśród dzieci i personelu (18 potwierdzonych przypadków), z czego większość jest z infekcją objawową: gorączką, kaszlem i bólami mięśni. Zakażony jest także personel - wychowawcy i specjaliści. Nie poradzimy sobie bez pomocy z zewnątrz. Proszę ozdrowieńców, osoby, które przechorowały koronawirusa, o pomoc - napisała.
Lekarka zaapelowała, aby do placówki zgłaszały się osoby, które przeszły covid i mogą poświęcić dzieciom kilka godzin dziennie. - Proszę i apeluję do sumień studentów medycyny, psychologii, pedagogiki, kleryków, osób duchownych, i ludzi dobrej woli mieszkających w okolicy Kórnika, które są ozdrowieńcami pocovidowymi. Pomóżcie nam. Pomóżcie tym dzieciakom.
Kobieta poinformowała również, że placówka nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa w izolacji, ponieważ nie ma kto się dziećmi teraz zajmować. W swoim dramatycznym apelu nawiązała również do zbliżających się świąt.
Zobacz także: Bliscy osób zaginionych przeżywają koszmar w święta. "Codziennie wyglądam syna przez okno, bardzo tęsknie"
- Nie mamy jak zorganizować wigilii, podzielić się opłatkiem, zaśpiewać kolęd w wieczór wigilijny. Nie mamy dla nich prezentów ani potraw świątecznych. Niestety instytucje odpowiedzialne za interwencje kryzysowe w czasie pandemii odmówiły potrzebnego wsparcia, opieki medycznej, pielęgniarskiej, psychologicznej. [...] Pokażcie naszym dzieciakom, że są ważne - ŻE ŚWIAT O NICH NIE ZAPOMNIAŁ...
W nocy dramatyczny apel został usunięty ze społecznościowego profilu lekarki, jak napisała, na prośbę kierownictwa placówki.
Głos Starostwa Powiatowego w Poznaniu
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze Starostwem Powiatowym w Poznaniu, które nadzoruje Dom Dziecka w Kórniku Bninie.
- Stanowczo dementujemy pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje o rzekomym braku nadzoru i opieki nad wychowankami Domu Dziecka w Kórniku Bninie - zapewniła nas Katarzyna Wozińska-Gracz ze Starostwa Powiatowego.
Podkreśliła również, że samorząd w tym trudnym czasie, w sposób szczególny dba o placówki, w których przebywają dzieci i młodzież.
- Z nieukrywanym oburzeniem przyjęliśmy informacje - psychiatry dziecięcego, który jest jednocześnie pediatrą i współpracuje z DD - o sytuacji w placówce. Rozpowszechnianie tych insynuacji wywołało olbrzymie zamieszenie, brak poczucia bezpieczeństwa i niepokój. A więc wszystkie negatywne emocje, przed którymi w czasie pandemii, staramy się chronić naszych wychowanków – dodała Wozińska-Gracz.
Starostwo przyznało, że obecnie w Domu Dziecka zakażonych koronawirusem jest 20 osób - 7 pracowników i 13 wychowanków.
- Zarówno personel, jak i młodzież mają zapewnioną opiekę i wsparcie- zapewniła przedstawicielka starosty.
Zaplanowano kolejne testy dla wychowanków i pracowników, którzy w miniony piątek mieli wynik negatywny.
Jeśli chodzi o kwestię opieki nad dziećmi, jak poinformowano nas w starostwie powiatowym, aktualnie jest 12 wychowawców i 3 pracowników pedagogicznych: psycholog, pedagog, pracownik socjalny, a dyżur w placówce pełni 8 osób. - Dodatkowo 3 osoby - specjaliści Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie - są w gotowości, aby od zaraz podjąć pracę w placówce. Następne trzy mogą udzielić wsparcia tuż po świętach- zapewniła nas Katarzyna Wozińska-Gracz.
Placówka ma zapewnione wsparcie. - Na bieżąco przekazywane są środki ochrony osobistej. Każda prośba czy apel dyrekcji nie pozostaje bez odpowiedzi, a co za tym idzie - wszechstronnego wsparcia: psychologicznego, pełnego zabezpieczenia finansowego, wyżywienia, aż po przygotowanie paczek świątecznych – zaznaczyła przestawicielka Starostwa Powiatowego w Poznaniu.
Dyrektor Domu Dziecka w Kórniku-Bninie Dorota Pielichowska-Borysiewicz zapewniła nas, że faktycznie nie chodzi o rzeczy materialne, a raczej o wsparcie mentalne.
- Chodzi teraz o wsparcie duchowe, bo materialnie niczego nie brakuje, ale wiadomo, że Wigilia będzie inna, nie będzie wspólna. Dziękuję za wparcie i ciepłe myśli - podsumowała.
Z tego co się dowiedzieliśmy, po interwencji mediów do domu dziecka w Bninie zostały skierowane dodatkowe pielęgniarki.
Problem covidowy w rodzinnych domach dziecka
Problem covidowy występuje nie tylko w państwowych domach dziecka, dotyczy też wszelkich miejsc, gdzie przebywają dzieci, także w rodzinnych domach dziecka. Również takie placówki są miejscami, w których dość często dochodzi do zakażeń, ponieważ dzieci miewają kontakty nie tylko z rodzicami zastępczymi, ale również z rówieśnikami ze szkół i przedszkoli oraz rodzicami biologicznymi.
- Wiosną przy pierwszej fali koronawirusa, wprowadziliśmy dość duże ograniczenia w kontaktach – taki nasz wewnętrzny lockdown, który wtedy spowodował, że uchroniliśmy naszych podopiecznych przed zachorowaniami. Niestety druga jesienna fala przyniosła w naszych placówkach przypadki covidu – powiedział w rozmowie z WP Kobieta Aleksander Kartasiński Prezes Fundacji Happy Kids, który zarządza 17 rodzinnymi domami dziecka w Łodzi.
- Aby choroba się nie rozprzestrzeniała, utworzyliśmy dwa izolatoria, gdzie w sytuacji kiedy dziecko jest zakażone, ma objawy, a wynik testu jest pozytywny- wysyłamy dzieci, aby mogły tam bezpiecznie pod opieką znanych sobie osób przebywać i nie narażać na zakażenie innych dzieci i rodzin.
Taka izolacja spowodowała, że w rodzinnych domach dziecka Fundacji Happy Kids, dotychczas udało się uchronić większość rodziców i dziadków oraz pozostałe dzieci przed chorobą.
- To pokazało nam jak bardzo potrzebne są takie miejsca, aby dzieci na co dzień przebywające w domach dziecka, już bardzo obciążone samotnością i różnymi traumami, nie musiały trafiać do miejsc obcych, nieprzyjaznych im - mówił Kartasiński. - To powinno być pewnym standardem myślenia instytucji, które powinny zapewniać opiekę i bezpieczeństwo w sytuacji licznych zachorowań. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że małe dziecko, doświadczone ciężkimi przeżyciami, miało trafić do izolatorium np. na stadion narodowy – przecież to jest jakaś abstrakcja umysłowa - mówi prezes fundacji.
- Bardzo dużo mówimy o profilaktyce, o zaopiekowaniu, o covidzie, o przekazywaniu komputerów – oczywiście to wszystko jest bardzo potrzebne i ważne, tylko nie możemy zapominać o podstawowych sprawach związanych z dziećmi, czyli o ich potrzebach, poczuciu bezpieczeństwa, a sytuacje covidowe, lockdowny, które mają za sobą, powodują kolejne spustoszenie w ich psychice – zauważa Aleksander Kartasiński.
Sytuacja pandemiczna w domach dziecka w Warszawie
Sprawdziliśmy również, jak wygląda sytuacja pandemiczna w placówkach opiekuńczo – wychowawczych w Warszawie. W ośrodkach państwowych i niepublicznych przebywa łącznie ponad 600 wychowanków. Jak poinformowali nas przedstawiciele miasta stołecznego Warszawy, w związku z sytuacją epidemiczną, każdy z dyrektorów placówek wprowadził odrębne procedury sanitarne przygotowane na podstawie rekomendacji wydanych przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz zaleceń sanepidu.
- Odnotowaliśmy dotychczas pojedyncze przypadki zachorowań na koronawirusa - głównie personelu – poinformowała Karolina Gałecka, rzeczniczka prasowa Urzędu m.st. Warszawy. Wygląda zatem na to, że wdrożone procedury są w placówkach przestrzegane, a przekazane przez miasto środki ochrony osobistej - stosowane.
Przedstawicielka ratusza zapewnia, że każdy przypadek COVID-19 jest zgłaszany przez dyrekcję placówki do organu prowadzącego oraz do sanepidu, który wydaje decyzje dotyczące np. nałożenia kwarantanny na placówkę lub izolacji personelu. Zauważa jednocześnie, że w każdym wypadku, dzieci mają zapewnioną kompleksową opiekę w placówkach. - Pandemia jest wyzwaniem dla placówek opiekuńczo-wychowawczych, jednak dzięki zaangażowaniu kadry opiekuńczej, jeśli na placówkę zostanie nałożona kwarantanna, z dziećmi zawsze zostają wychowawcy – podkreśla Karolina Gałecka.