Słodkie zdjęcie? "Za 10 lat może być źródłem upokorzenia"

Influencerka Lil Masti założyła Fundację Dzieci Są Z Nami. Jej celem jest normalizacja ich wizerunku w przestrzeni publicznej. W opublikowanej Karcie Dobrych Praktyk przekonuje, że dzieci są częścią naszego świata - także cyfrowego - i mają prawo być widoczne. Jednak Agnieszka Kwaśniewska-Sadkowska, radczyni prawna z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, przestrzega: – Dziecko nie ma świadomości, co dzieje się z jego zdjęciem. To ty jako dorosły masz ją mieć.

ostrzega rodzicówSharenting może skutkować dramatycznymi konsekwencjami
Źródło zdjęć: © Getty Images

Ewa Podsiadły-Natorska, Wirtualna Polska: Pokazywać dzieci w sieci czy nie pokazywać?

Agnieszka Kwaśniewska-Sadkowska, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę: Usłyszałam kiedyś trafne zdanie: "Masz prawo do życia bezdzietnego, ale nie masz prawa do świata bezdzietnego". Nie da się wykreślić dzieci z rzeczywistości - ani codziennej, ani cyfrowej. Dzieci w tym świecie po prostu są, co jednak nie znaczy, że możemy eksponować ich wizerunek bez refleksji. Najważniejsze jest, aby robić to z mądrością i szacunkiem. Dziecko to nie element dekoracyjny naszego życia. Nasza troska o nie jest szczególnie istotna w pierwszych latach jego życia.

Zatem nie chodzi o całkowity zakaz, tylko o rozsądek i odpowiedzialność.

Dokładnie. To jak z wychodzeniem na ulicę. Zanim pozwolimy dziecku wyjść z domu samodzielnie, tłumaczymy najpierw, gdzie są pasy, kiedy można przez nie przejść, jak interpretować światła. Nie puścilibyśmy dziecka samego na skrzyżowanie bez przygotowania, prawda? Tak samo powinno być z wizerunkiem dziecka w sieci, do pewnego wieku ten wizerunek powinien znajdować się pod naszą kontrolą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Olga Kalicka chce uchronić dziecko przed internetem? "Będę musiała go nauczyć, jak funkcjonować w tym świecie"

A z punktu widzenia prawa: czy jako rodzice możemy publikować zdjęcia naszych dzieci w internecie?

Tak. Rodzice mają władzę rodzicielską, a tym samym prawo do decydowania o ważnych sprawach dotyczących dziecka, także o publikacji jego wizerunku. Ale to nie jest prawo bez granic. Rodzic musi kierować się dobrem dziecka. Ma też obowiązek je chronić, również przed zagrożeniami, jakie niesie internet.

Właśnie, jakie to mogą być zagrożenia?

Po pierwsze: zastanówmy się, po co to robimy. Chwalimy się dziećmi, bo je kochamy, jesteśmy z nich dumni - to zrozumiałe. Trzeba jednak zadać sobie pytanie: komu pokazujemy ich zdjęcia? Czy tylko babci, cioci oraz najbliższym, czy może całemu światu? Zdjęcia dzieci, jeśli już, lepiej wrzucić na prywatne konto z ograniczonym dostępem ze strony obcych osób. Zadbajmy o to, kto może je zobaczyć, pobrać, przerobić, pamiętając, że w dobie AI wystarczy jedno kliknięcie, aby zdjęcie zapisać, po czym dowolnie przerobić, również na film, czyli wykorzystać je bez naszej wiedzy ani tym bardziej zgody.

Prywatność dziecka nie kończy się więc na tym, że nie podamy jego nazwiska…

Absolutnie nie. To, kto zobaczy zdjęcie dziecka, ma ogromne znaczenie. Równie ważna jest kwestia szacunku. Pamiętajmy, że zdjęcie zdjęciu nierówne. Już przedszkolak może mieć swoje zdanie: "Nie chcę, żebyś pokazywała babci, jak siedzę w wannie". A przecież wielu rodziców robi coś dokładnie odwrotnego - pstryka zdjęcia swoich dzieci w różnych sytuacjach i wstawia na grupę rodzinną. W ramach naszej fundacji działają telefony wsparcia: 116 111 dla dzieci i młodzieży, 800 100 100 dla dorosłych w sprawie bezpieczeństwa dzieci. Odbieramy zgłoszenia o przemocy, nękaniu, ale też o wykorzystywaniu wizerunku dzieci. To realny problem. Dla dziecka śmieszne zdjęcie z przedszkola, przerobione i wysłane dalej, w późniejszych latach może być źródłem bólu i wstydu. Dość często mamy takie przypadki. Przychodzą do nas młodzi ludzie, którzy mówią wprost: "Ktoś pobrał moje zdjęcie z dzieciństwa z konta mamy i teraz się ze mnie śmieją". Rodzic chciał się pochwalić, a skończyło się memem krążącym po sieci.

Czyli dziecko może nie zgodzić na zrobienie mu zdjęcia i dalsze jego wykorzystanie? O jakim wieku mówimy?

Nawet trzylatek może powiedzieć "tak" lub "nie". W mojej ocenie już od tego wieku warto pytać dziecko o zdanie, czy zrobić mu zdjęcie, czy możemy pokazać je innym osobom. Natomiast w wieku szkolnym to powinien być standard. Nastolatek od 13. roku życia może samodzielnie podejmować wiele decyzji dotyczących jego samego. Pamiętajmy, że wizerunek dziecka jest prawnie chroniony. Zgodnie z prawem dzieci, gdy dorosną, mogą pozwać rodziców bądź opiekunów za publikację ich zdjęć w sieci bez ich zgody, m.in. jako naruszenie dobra osobistego dziecka. Dlatego warto o tym wszystkim pomyśleć wcześniej. Bo zdjęcie, które dziś wydaje się słodkie, za dziesięć lat może być źródłem upokorzenia.

A co z filmikami, na których dzieci płaczą, są zawstydzone? Tego też pełno w sieci.

To też jest bardzo niepokojące, bo to nie jest dokumentowanie rozwoju dziecka, tylko przekraczanie granic. Dziecko nie ma świadomości, co się z takim filmikiem stanie. Ale to nie ono ma ją mieć. To my, dorośli, powinniśmy mieć świadomość, że publikowane przez nas treści będą dalej krążyć, że mogą być wykorzystywane niezgodnie z przeznaczeniem. I że zostają w sieci na zawsze.

Czy państwo powinno jakoś to uregulować?

Zdecydowanie tak. Obecne prawo chroni dzieci, ale brakuje konkretnych zapisów dotyczących świata cyfrowego. Trzeba też wymóc większą odpowiedzialność na tzw. big techach - platformach społecznościowych, które pozwalają na takie publikacje. I wprowadzać edukację; nie dopiero po kryzysie, ale od samego początku.

Jak to zrobić?

Można zacząć od małych rzeczy. Położna na wizycie patronażowej mogłaby powiedzieć jedno zdanie: "Super, że chcecie się pochwalić dzieckiem, ale pamiętajcie, że sieć nie zapomina". Nie chodzi o wykład z prawa, tylko o uświadomienie. Dodać ulotkę do pakietu dla rodziców, wspomnieć o tym na kursach przedporodowych czy na lekcjach, np. w czasie zajęć z edukacji zdrowotnej, które wchodzą do szkół.

To na koniec: czy sharenting to zawsze coś złego?

Definicja sharentingu to nadmierne udostępnianie informacji i zdjęć dziecka w internecie przez rodziców; może naruszać prywatność dziecka, narażać je na hejt, cyberprzemoc, a nawet stwarzać zagrożenie dla jego bezpieczeństwa w świecie realnym. Czasem to po prostu sposób na bycie dumnym rodzicem bez refleksji o niebezpieczeństwie. Ale staje się jeszcze większym problemem, kiedy dziecko jest wykorzystywane do celów zarobkowych, budowania zasięgów, promocji. Dziecko nie jest wtedy już tylko "z nami". Zostaje wystawione na świat, który nie zawsze ma względem niego dobre intencje.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska

Wybrane dla Ciebie

Nowy trend w ogrodnictwie? Posadź zamiast tui, a nie pożałujesz
Nowy trend w ogrodnictwie? Posadź zamiast tui, a nie pożałujesz
Opowiedziała o nieudanym małżeństwie. Nie kryła emocji
Opowiedziała o nieudanym małżeństwie. Nie kryła emocji
Zapomnisz o łysych plackach na trawniku. Wiosną będzie gęsty jak nigdy
Zapomnisz o łysych plackach na trawniku. Wiosną będzie gęsty jak nigdy
Założyła małą czarną. Krój to strzał w dziesiątkę
Założyła małą czarną. Krój to strzał w dziesiątkę
Połóż w łazience na noc. Do rana wszystkie rybiki się wyniosą
Połóż w łazience na noc. Do rana wszystkie rybiki się wyniosą
Mogą stworzyć siedlisko pluskiew. Szybko wynieś z sypialni
Mogą stworzyć siedlisko pluskiew. Szybko wynieś z sypialni
Trzy lata temu przestał pić. Mówi, jak zmieniło się jego życie
Trzy lata temu przestał pić. Mówi, jak zmieniło się jego życie
Wskoczyła w strój kąpielowy. Wzrok przyciągają wycięcia
Wskoczyła w strój kąpielowy. Wzrok przyciągają wycięcia
Próbuje sprzedać dom w Grecji. Po roku dodała inne ogłoszenie
Próbuje sprzedać dom w Grecji. Po roku dodała inne ogłoszenie
Myślał o skończeniu ze sobą. Szczerze mówi, jak z tego wyszedł
Myślał o skończeniu ze sobą. Szczerze mówi, jak z tego wyszedł
"Wyrok 7,5 roku więzienia". Jej mąż Rosjanin został skazany
"Wyrok 7,5 roku więzienia". Jej mąż Rosjanin został skazany
Zmarł po postrzeleniu. Oto kim była jego żona
Zmarł po postrzeleniu. Oto kim była jego żona