"Dziewczyna na telefon" odchodzi z branży po 6 latach. Pokazuje zdjęcie ostatniego klienta
Jej pseudonim to Samantha X i jest jedną z najbardziej znanych, australijskich "dziewczyn na telefon". Kobieta po 6 latach zdecydowała o odejściu z pracy. Wcześniej pokazała zdjęcie swojego ostatniego klienta, szokując tym internautów na całym świecie.
Samantha X to w Australii kontrowersyjna postać. Zanim przywdziała swoje szpilki od Christiana Louboutina i zaczęła pracę jako luksusowa prostytutka, była odnoszącą sukcesy dziennikarką, która najpierw pisała dla magazynów lifestyle'owych i plotkarskich w Londynie, a następnie w Australii. Pracowała między innymi dla "Today Tonight" stacji Seven i kierowała działem mody w "InStyle". Kiedy rozpadł się jej związek, postanowiła zatrudnić się jako wysokiej klasy sex-workerka. Na prowadzonym przez siebie blogu opisuje zalety tej profesji i przekonuje, że jest to praca o wiele bardziej moralna, niż się powszechnie uważa.
Prostytutka zapowiedziała, że zrezygnuje ze swojej profesji 24 października i tak też się stało. Na Instagramie opublikowała zdjęcie swojego ostatniego klienta.
Na zdjęciu nie widać twarzy, widzimy jednak starszego mężczyznę z kieliszkiem wina w ręku i zajadającego się chipsami. – "Odchodzisz na emeryturę?", zapytał mój piękny klient, 76-latek chory na Parkinsona. "Jaka szkoda. Miałem zamiar poprosić cię o rękę" – podpisała zdjęcie Samantha X. – Bóg z tobą, będę tęsknić za twoimi seksistowskimi, rasistowskimi, całkowicie niepoprawnymi politycznie żartami – odpowiedziała mu słynna prostytutka.
Kobieta opowiada też, że nie żałuje, że zaczęła pracować jako seks-workerka. –Teraz czas na kolejny rozdział – pisze na Instagramie. Okazuje się jednak, że Samantha wcale nie zamierza porzucić branży erotycznej – zamiarza skupić się na własnym biznesie, oferującym usługi prostytutek, a także na karierze coacha. Samantha X nie jest tu wyjątkiem - sex workerki często mają trudność z wyjściem z tej branży i całkowite odcięcie się od środowiska związanego z seks biznesem często wymaga od nich samozaparcia i lat terapii psychologicznej.
Na łamach "Herald Sun" kobieta wyznaje, że będzie brakować jej zarobków, które sięgały nawet 3,3 tys. dolarów australijskich (ok. 9150 zł) za czterogodzinne spotkanie łącznie z obiadem. – Tak naprawdę nie płacili za seks, bo wówczas umawiałabym się na 5 minut. Płacili za kontakt ze mną, za intymność, której im brakowało – twierdzi Samantha X.
W Australii prostytucja jest legalna, choć jej status prawny różni się w zależności od stanu. Jej legalizacja w tamtym regionie nie oznacza jednak, że pracujące w branży erotycznej kobiety są całkowicie chronione przez prawo – wiele z nich doświadcza przemocy, jest wykorzystywanych i ma trudności z wyjściem z tego zawodu, mimo istniejących tam organizacji zrzeszających prostytutki. Co więcej, dziewczyny pracujące w seks biznesie często są przekonane, że nie odbije się to na ich psychice i dalszym życiu w społeczeństwie. Prócz dolegliwości fizycznych, psychologowie wskazują jednak na trudności związane z tworzeniem relacji z partnerami, jakie napotykają kobiety, które zdecydowały się na zawód prostytutki.