Dziewczyna ścięła włosy dla organizacji charytatywnej. Szkoła kazała jej okręcać głowę chustką
14-latka z małego miasteczka w Kornwalii postanowiła ogolić głowę i przekazać swoje włosy na rzecz Little Princess Trust. Organizacja zajmuje się robieniem peruk dla dzieci chorych na raka, które straciły włosy na skutek chemioterapii. To jednak nie spodobało się dyrekcji szkoły, do której uczęszcza dziewczynka.
09.01.2018 | aktual.: 09.01.2018 15:02
O sprawie zrobiło się głośno za sprawą matki 14-latki, Anneki Baldwin, która kilka dni temu opublikowała na swoim profilu na Facebooku emocjonalny wpis.
"Słucham właśnie jak Niamh gra na gitarze i śpiewa i myślę sobie, jakie to szczęście być jej mamą. Jest najsilniejszą, najodważniejszą i najbardziej niezwykłą osobą, jaką znam. Ostatnio Niamh postanowiła zgolić swoje włosy, żeby przekazać je organizacji charytatywnej robiącej peruki dla dzieci po chemii. Byłam niesamowicie dumna z jej decyzji i tym bardziej zabolał mnie sposób, w jaki potraktowano Niamh w szkole. Usłyszała, że jej włosy muszą być o centymetr dłuższe, niż obecnie, żeby mogła uczęszczać na lekcje z rówieśnikami! Niamh zawsze miała świetne relacje zarówno z rówieśnikami, jak i z nauczycielami, którzy zawsze bardzo chwalili ją i to, jaka jest grzeczna i wrażliwa. Czy fryzura miałaby to zmienić? To zwyczajna dyskryminacja! Zarówno ja, jak i nasza rodzina i przyjaciele jesteśmy dumni z zachowania Niamh i nie pozwolimy, żeby ktokolwiek karał ją z takiego powodu. Jestem bardzo zawiedziona i rozgoryczona reakcją szkoły Mounts Bay!” – napisała 32-latka.
Władze szkoły kazały nastolatce zakrywać podczas lekcji ogoloną głowę szalem, do czasu aż jej włosy odrosną do ujętej w regulaminie długości. Dyrektorka szkoły, Sara Davey, nie uważa, że postąpiła niewłaściwie, podkreśla, że wszyscy uczniowie znają politykę szkoły i są świadomi konsekwencji, jakie będą wyciągane z łamania regulaminu. Niamh miała przed obcięciem włosów poinformować o zamiarach nauczycieli, którzy doradzili jej znalezienie "alternatywnej metody pomocy”.
W czasach, w których głównym zainteresowaniem nastolatek zdaje się kreowanie własnego wizerunku w mediach społecznościowych i dbanie o wygląd, gest Niamh wzrusza szczególnie. Biurokratyczne podejście do ludzi, podobnie jak stawianie kindersztuby nad empatię nie jest, jak widać, domeną polskich szkół.