Marilyn Monroe
Najseksowniejsza kobieta świata dzisiaj może zostałaby uznana za zbyt pulchną, jednak wiele pań chciałoby mieć taką figurę. Chociaż nawyków żywieniowych gwiazdy raczej nie warto kopiować.
Monroe wzbudziła sensację, kiedy w 1952 r. opowiedziała w wywiadzie dla magazynu Pageant, co składa się na jej śniadanie. Surowe jajka wymieszane z podgrzanym mlekiem były jej ulubionym odżywczym porannym koktajlem. „Mówiono mi, że moje zwyczaje żywieniowe są bardzo dziwaczne, ale ja tak wcale nie uważam. Wątpię, czy jakikolwiek lekarz mógłby polecić bardziej pożywne śniadanie pracującej zabieganej dziewczynie” – wyznała Monroe. Dziś wiadomo, że taka mieszanka stanowi duże zagrożenie salmonellą, ale aktorce to najwidoczniej niespecjalnie przeszkadzało.
Obiadowe menu gwiazdy nie było już tak oryginalne. Lubiła steki, pieczoną wątrobę i warzywa – przede wszystkim marchew i to wersji na surowo.
Podczas gdy dzisiejsze celebrytki jak ognia unikają tłuszczów, seksbomba uwielbiała desery – lody i bita śmietana królowały w jej wieczornym jadłospisie. Przyznała, że po wieczornych zajęciach teatralnych często wstępowała do lokalu Wil Wright's Ice Cream Parlor na lody z polewą krówkową. Tę lodziarnię odwiedzało zresztą wiele słynnych osobistości, m.in. Frank Sinatra często tam gościł. Ich słodkości zawierały mniej więcej dwa razy więcej tłuszczu niż dzisiejsze lody. Teraz są już są tylko wspomnieniem – lokal zamknięto bowiem w latach 70.
Monroe jadła nieregularnie i niezbyt zdrowo, a mimo to mieściła się w rozmiarze 40. Być może to efekt ćwiczeń – była dość wysportowana, chociaż za systematycznymi ćwiczeniami nie przepadała. Na poranną gimnastykę przeznaczała codziennie 10 minut. Lubiła ciężarki i jogę, ale też nie w nadmiarze. Twierdziła, że tenis, golf czy pływanie woli zostawić mężczyznom.