GwiazdyEdyta Pazura o macierzyństwie. "Idę pod prysznic i wypłakuję się"

Edyta Pazura o macierzyństwie. "Idę pod prysznic i wypłakuję się"

Edyta Pazura udzieliła wywiadu dla "Baby by Ann" – portalu Ani Lewandowskiej. Opowiedziała o trudach i radościach macierzyństwa. I o tym, że ma mocny charakter, a w domu jest tym "złym policjantem".

Edyta Pazura o macierzyństwie. "Idę pod prysznic i wypłakuję się"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Katarzyna Chudzik

02.09.2018 | aktual.: 02.09.2018 14:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Edytę Pazurę media poznały, kiedy miała 19 lat i zaczęła spotykać się z Cezarym Pazurą. Za rok para obchodzi dziesięciolecie małżeństwa; w ciągu tych lat dorobili się już trójki dzieci. Najmłodsze z nich, Rita, ma dopiero miesiąc. Celebrytka przyznała, że długo nie mogła zajść w ciążę - modliła się więc do Św. Rity, która jest patronką od spraw beznadziejnych. Poza tym to "imię filmowe", a pozostałym dzieciom nie spodobało się wybrane w pierwszym rzucie dla ich siostry imię Konstancja. Stąd Rita.

Żona showmana przyznała w wywiadzie, że nigdy nie byli na wakacjach we dwoje (!). Chciałaby jednak przeżyć jeszcze "taki romantyczny czas", co być może uda się za jakieś sześć lat. "W przyszłym roku mamy 10-lecie małżeństwa, jeszcze się nie uda wyjechać we dwoje, ale na 15-lecie? Mamy marzenia, żeby zobaczyć Japonię, ale też żeby wynająć kamper i z dziećmi przejechać Stany" – powiedziała Edyta w wywiadzie dla "Baby by Ann".

Nakreśliła również swoją wizję ojcostwa, w którą Cezary idealnie się wpisuje. Nie może to być absolutnie ojcostwo kanapowo-gazetowe. "Facet jest od tego, żeby nauczyć dziecko pływać, jeździć na rolkach, rowerze, deskorolce, pójść na szczepienie. Mój mąż to robi i to go nie boli. Na tzw. "wygłupy" biegną do Czarka – wszystko dzieje się na łóżku, tarmoszą się aż miło popatrzeć, wiem i widzę, że mój mąż bardzo to lubi". Ona tymczasem od dzieci głównie wymaga, jest tym "złym policjantem".

Żona Cezarego przyznała, że przy pierwszym dziecku odczuwała "pewien dyskomfort", musiała nauczyć się bycia mamą, co przecież "nie przychodzi z narodzinami dziecka". Teraz nie ma już baby bluesa, a jak zdarza się jej gorszy dzień, wypłakuje się pod prysznicem. "Nie lubię okazywać swojej słabości, a tam nikt tego nie widzi. Wyryczę się i wracam do gry" – mówi.

"Zawsze dużo od siebie wymagałam. Czasem zbyt dużo. Ostatnio zasnęłam obok zupy, którą planowałam zjeść… " – żali się. Przyznaje jednak, że czuje się innym człowiekiem niż jeszcze 10 lat temu – jest twardsza, walczy o siebie i nie czuje potrzeby wytłumaczenia się z każdego swojego kroku. Gratulujemy rozwoju!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (123)