Filip Chajzer zarzucił mi kłamstwo. Żeby przekonać się, kto nagina fakty, wystarczy obejrzeć program
Filip Chajzer na felieton komentujący jego zachowanie w ostatnim odcinku "Ameryka Express" odpowiedział publikując w mediach społecznościowych moje prywatne zdjęcie. Molestowanie pozostaje molestowaniem, niezależnie od tego, ile osób polajkuje post.
Molestowanie seksualne to każde niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci. Mogą być nim nawet natarczywe spojrzenia i erotyczne aluzje. Nie trzeba być doktorem prawa, żeby wydedukować, że sytuacja, w której całuje się obcą osobę bez jej zgody, jest molestowaniem seksualnym per se.
A to właśnie zrobił Filip Chajzer w ostatnim odcinku "Ameryka Express". Na łamach Wirtualnej Polski opisałam zadanie uczestników programu i jego przebieg. Nie omieszkałam skomentować faktu, że oto w prime time'ie antenowym, w programie będącym rzekomo audycją rozrywkową, zobaczyliśmy podręcznikowy przykład molestowania seksualnego.
Na artykuł postanowił odpowiedzieć w mediach społecznościowych sam Filip Chajzer. Myliłby się jednak ten, kto przypuszczałby, że dziennikarz odniósł się rzeczowo do treści felietonu. Nie od dziś wiadomo, że wysuwanie merytorycznych argumentów nie jest najmocniejszą stroną Chajzera. Świetnie radzi sobie za to z budzeniem skrajnych i silnych emocji u zastępów swoich fanów. Na fanpage'u prezentera, obserwowanego przez bagatela 840 tysięcy osób, zamiast linku do artykułu trafiło moje zdjęcie, pobrane z prywatnego profilu na Instagramie. W zasadzie trudno się dziwić, że odnośnika do tekstu opisującego sytuację zabrakło, bowiem Chajzer broni się w sposób mijający się z prawdą.
- To samo zadanie realizowało 10 osób. W tym kobiety, które całowały panów, ale rozumiem, że to już nie molestowanie – napisał dziennikarz.
Owszem inni uczestnicy również realizowali zadanie, ale tylko Filip Chajzer i Tomasz Karolak zamiast zapytać spotkane na targu w Limie kobiety o to, czy mogą je pocałować, wymusili na nich pocałunek.
"(...) Pani redaktor dała sobie prawo przy wielomilionowym zasięgu kłamliwie oskarżyć mnie o łapanie kobiety za piersi" - napisał Filip Chajzer w komentarzu na Facebooku.
- Domyślam się, że wybranie sobie do linczu mojej skromnej osoby (standard grupy wp) miało zapewnić klikalność Pani "dzieła" – można przeczytać w dalszej części posta.
Tak się składa, że naprawdę dużą "klikalność dziełu" zapewniły dopiero wpisy dziennikarza w mediach społecznościowych. I w zasadzie dobrze się stało. Scenki rodzajowe pokazane przez TVN to znacznie więcej niż niewinne żarty. I im więcej będzie się o tym mówiło, tym lepiej.
Powtórzę to, co napisałam wczoraj - media, czy je poważamy, czy nie, mimowolnie kształtuje społeczeństwo. Pokazując, że mężczyzna może znienacka pocałować kobietę bez jej pozwolenia, winduje takie zachowanie do poziomu normy społecznej.
W poście okraszonym moją twarzą Chajzer pisze też, że "nie przyznaje się do molestowania kobiet". Śmiałe słowa zważywszy, że molestowanie uwieczniły kamery, a nagranie można w dowolnej chwili obejrzeć online. Na szczęście definicja molestowania nie zakrzywia się w zależności od widzimisię.
Oczywiście dziennikarz nie nawołuje do hejtu bezpośrednio, znając jednak historię jego medialnych ekscesów i specyfikę jego wielbicieli, z pewnością domyślał się, jak skończy się umieszczenie zdjęcia i personaliów (ale już nie linkiem do tekstu). To nie pierwsza taka sytuacja.
Nie dalej jak rok temu, Chajzer na swoich profilach umieszczał prywatne zdjęcia redaktorów portali plotkarskich z homofobicznymi komentarzami. Wcześniej w podobny sposób walczył z osobami, które hejtowały go w sieci po śmierci syna. Jedna z nich, której personalia udostępniono, została pobita. Jak zajście skomentował Chajzer? Stwierdził, że mężczyzna powinien "dostać kilka razy bardziej". Mają na uwadze skutki udostępniania zdjęć na swoim profilu, trudno się łudzić, żeby dziennikarz nie podejrzewał, jak może się to skończyć. Co zabawne, takie praktyki mają jego zdaniem "przeciwdziałać hejtowi". W praktyce eskalują nienawiść i zastraszają osoby, które śmiały go skrytykować.
"Z takim ryjem to pewnie kopa w dupę nie dostała od wieków, więc to pewnie zazdrość. Chciałaby być molestowana, ale nikt kijem przez szmatę tknąć nie chce" (pisownia oryginalna) - takie opinie pod postem Chajzera nie należą do rzadkości i najczęściej są pisane przez kobiety. Nie brakuje też komentarzy pań, które deklarują, że one z bycia molestowaną przez prezentera byłyby zadowolone. Kultura gwałtu w Polsce trzyma się świetnie.
Rynsztokowymi komentarzami wielbicieli pierwszego filantropa kamery mimo wszystko trudno się przejąć. Większość z nich odnosi się do mojego wyglądu, snuje teorie na temat życia seksualnego ("dawno bolca nie miałam", jakżeby inaczej), a nawet stawia diagnozy na podstawie mojej fryzury. To poziom, z którym się nie dyskutuje.