Chałupy welcome to
Mimo widocznego gołym okiem rozluźnienia obyczajowego, Sylwester Marczak miał kłopoty z zarejestrowaniem nieformalnego stowarzyszenia nudystów, które liczyło podobno ok. 30 tys. osób. Chociaż pojawiały się sugestie, że naturyzm jest formą kontestacji ustroju, lider polskich golasów starał się, o ile to było możliwe, nie drażnić władzy. Wymyślał zajęcia aktywizujące nudystów, wśród nich także takie, które stanowiły osobliwą mieszankę naturyzmu i socjalistycznej ideologii. Czasami przybierało to nieco karykaturalne formy. Na plaży rozdawano np. ulotki z oryginalnym hasłem "zaprotestuj nagością przeciwko bombie neutronowej". Trzeba też przyznać, że władza nieco odpuściła naturystom, traktując ich ruch jak wentyl bezpieczeństwa.
Moment krytyczny nadszedł w 1985 r, gdy na szczyt listy przebojów weszła piosenka Zbigniewa Wodeckiego "Chałupy welcome to". Kiedy nieformalny hymn golasów znało już każde dziecko, mieszkańcom tej miejscowości powoli zaczęły puszczać nerwy. Zmęczeni nudystami, ale też nagłą popularnością i najazdem ekshibicjonistów, którzy wałęsali się po ulicach, zaczęli działać. Postawili sprawę jasno - albo plaża zniknie, albo zbojkotują wybory do rady narodowej. Groźba okazała się skuteczna. Symbolem tego okresu stało się zdjęcie Zenona Żyburtowicza, na którym starsza kobieta z drągiem z dłoniach przegania stadko nagusów.
Jednak nudyści nie dawali o sobie zapomnieć, a nawet trafili na salony. Zimą 1986 roku zorganizowano w warszawskiej restauracji Sofia bal karnawałowy dla naturystów. Jakie obowiązywały stroje, łatwo się domyślić.