Plażowiczom puszczają nerwy. Nie chcą takiego widoku
- Jeśli nie chcecie, by wasze dzieci stały się obiektem chorych, seksualnych fantazji pedofilskich, nie wystawiajcie ich cielesności na widok publiczny - mówi prof. Jakub Andrzejczak. Niestety, gołe dzieci to wciąż częsty widok na polskich kąpieliskach.
12.07.2024 | aktual.: 12.07.2024 08:38
W badaniu Ariadny przeprowadzonym na zlecenie Wirtualnej Polski 63 proc. respondentów zgodziło się, że dzieci nie powinny chodzić nago po plaży. Jednak 20 proc. badanych stwierdziło, że nie widzi w tym niczego niewłaściwego, a 17 proc. nie miało w tej sprawie zdania.
Różnica zdań
Na to, by dziecko biegało bez ubrania w miejscu publicznym, nigdy nie zgodziła się Katarzyna, mama pięciolatka. - Ani na plaży, ani nad jeziorem, nigdy nie chodził nago. Tyle się mówi o pedofilach, którzy nawet z ukrycia robią zdjęcia, więc uważam, że nie ma co kusić takich ludzi i narażać dziecka na tragedię - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zresztą mój syn sam zawsze zakładał kąpielówki, nawet gdy bawił się w baseniku na rodzinnym spotkaniu – dodaje.
Nie tylko plaże
Z notoryczną golizną dzieci spotyka się też Justyna, która prowadzi pensjonat w górach. - Mamy w ogrodzie baseniki i zabawki wodne dla dzieci, które regularnie biegają wokół nich na golasa, a potem wbiegają tak do budynku, nie przejmując się innymi gośćmi - przyznaje.
- Latem wielokrotnie proszę rodziców, żeby jednak zakrywali swoje pociechy. Od jednego ojca takiego golaska usłyszałam, że zmoczył się w potoku podczas spaceru, to go rozebrali. "Ciepło jest, po co ma się męczyć" i oczywiście standardowe, że "to przecież dziecko, o co pani chodzi". Gdy sugeruję takim rodzicom, że innym gościom to przeszkadza, zwykle słyszę, że nie muszą patrzeć i co z tymi ludźmi nie tak. Albo co to za czasy, że już dzieci nie mogą czuć się swobodnie – dodaje.
"Po prostu mu się chciało"
Najwięcej przypadków dzieci biegających bez strojów kąpielowych czy kąpielówek można znaleźć oczywiście w pobliżu zbiorników wodnych. Choć lekarze sugerują, że siadanie na piasku jest niehigieniczne, a policja ostrzega przed pedofilami – na polskich plażach i kąpieliskach widać, że wielu rodziców nie przejmuje się wspomnianymi zaleceniami.
- Gołe dzieci na plaży to standard - mówi Natalia, studentka z Gdańska. - Nawet w tym roku odpoczywałam w weekend na plaży i niedaleko mnie rozłożyła się rodzina z dziećmi. Dzieciaki oczywiście bez strojów i kąpielówek. W pewnym momencie jeden z nich odbiegł od rodziców w moją stronę i, nie patrząc na nic, zaczął sikać - wspomina.
- Podeszłam do matki tego dziecka i zapytałam, czy widzi, co ono właśnie zrobiło. Oczywiście była zdziwiona, a potem usłyszałam, że się czepiam, bo to dziecko i po prostu mu się chciało. Powiedziałam, że w takim razie ja też zaraz ściągnę majtki i się tu wysikam, bo mi się chce. Nazwała mnie wariatką, ale potem już pilnowała dzieci i widziałam, że z innym poszła do toalety – komentuje Natalia.
Mieszkanie z "widokami"
Rozebrane dzieci załatwiające publicznie potrzeby fizjologiczne można spotkać nie tylko na kąpieliskach, ale także na ulicach turystycznych miejscowości.
- Wracałam do mieszkania i nagle na ulicy zobaczyłam, jak ojciec trzymał dziecko na rękach nad takim skrawkiem trawy z drzewkiem, w zasadzie to taka dziura w betonie, przy ruchliwej ulicy. Nie sikało, załatwiało konkretniejszą potrzebę fizjologiczną. Zmroziło mnie. Odwróciłam się i poszłam dookoła, żeby na to nie patrzyć - mówi Agnieszka.
Wspomina też o regularnym załatwianiu się dzieci przy placu zabaw. - Gdy mieszkałam jeszcze w Polsce, okno mojego pokoju wychodziło akurat na plac zabaw. Wszystkie dzieci notorycznie chodziły sikać za stojące obok choinki, żeby skryć się przed ludźmi z placu, ale tym samym co chwilę wypinały gołe pupy przed moimi oknami. Co z tego, że do domów miały kilka kroków, tam było szybciej – wspomina.
- Przeszło mi przez myśl, żeby porobić zdjęcia tym dzieciakom, bez twarzy oczywiście i rozwiesić na tych choinkach, żeby się rodzice zastanowili. Bo ja bym zrobiła "galerię sikaczy", ale ktoś inny mógłby je wykorzystać do okropnych celów - przyznaje.
Potrzeba jasnych zasad
Anna Jabłońska, psycholożka i psychoterapeutka, specjalistka Poradni Zdrowia Psychicznego Psychoklinika podkreśla, że to głównie na rodzicach spoczywa obowiązek nauczenia dziecka zasad i norm obowiązujących w społeczeństwie. - Warto od małego przekazywać dzieciom jasne zasady, tłumaczyć je. Bez nich będzie się gubiło. To, w jakie zasoby wyposażymy dziecko jako rodzice, będzie bowiem istotne w jego dalszym życiu - tłumaczy.
- Warto więc rozmawiać, czym są części intymne człowieka, granice cielesności, co jest naruszeniem i przekroczeniem tych granic. Dzięki temu nasze dziecko będzie wyposażone w podstawową wiedzę, jak dbać o własną intymność i prywatność. W tym przypadku, ubranie stroju kąpielowego zakrywającego części intymne jest istotne w procesie socjalizacji i dokładnie pokazuje dziecku, że bieganie nago po plaży jest naruszeniem zasad intymności i zasad współżycia społecznego - dodaje ekspertka.
Kluczowa jest profilaktyka
Zdaniem psychoterapeutki, przykładem dobrej profilaktyki są też np. wiszące w Sopocie kolorowe plakaty, informujące, by nie chodzić roznegliżowanym po mieście.
- Ostatnio moje dzieci zapytały mnie o nie i dzięki temu mogłam im wytłumaczyć, że plakaty mają za zadanie przypominać ludziom, że w parku nie można chodzić nago. Moim zdaniem taka pierwszorzędowa profilaktyka powinna być częstsza, bo to my dorośli zapominamy o podstawowych zasadach współżycia społecznego i przez to wprowadzamy chaos w głowach naszych dzieci - stwierdza ekspertka.
Anna Jabłońska przyznaje też, że można próbować odwoływać się do uniwersalnych zasad, zwracając uwagę rodzicom, których dzieci biegają nago w miejscu publicznym.
- Zwykle bowiem jest tak, że osoba, która ogólnie nie stosuje się do zasad, nie traktuje ich poważnie, może zlekceważyć też naszą prośbę - podsumowuje.
Stanowcze słowa eksperta ds. bezpieczeństwa cyfrowego
Dr Jakub Andrzejczak, profesor Wielkopolskiej Akademii Społeczno-Ekonomicznej i kierownik Zakładu Socjologii Wychowania, który od lat zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w sieci, przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że świat cyfrowy jest przepełniony treściami stanowiącymi pornografię dziecięcą.
- Treści te można znaleźć przede wszystkim w darknecie, ale także w przestrzeniach publicznych mediów społecznościowych. Przecież dziś wykonanie zdjęć czy filmów z ukrycia nie stanowi żadnego problemu, a to one zasilają fora pedofilskie i dystrybuowane są w cyfrowych, trudno kontrolowanych środowiskach ludzi skupionych wokół dziecięcej pornografii - podkreśla.
- Warto przy tym wiedzieć, że Polska jest drugim w Europie krajem, zaraz po Francji, pod względem liczby odnalezionych w internecie materiałów stanowiących dziecięcą pornografię z wartością 235,310 filmów i zdjęć w 2022 roku – komentuje.
- Rzeczywistość dookoła nas zmienia się w ekspresowym tempie. Pojawiają się nowe zagrożenia. To, co jeszcze kilkanaście lat temu było normą, dziś może zaważyć na życiu naszych dzieci. Jeśli więc nie chcecie, by wasze dzieci stały się obiektem chorych, seksualnych fantazji pedofilskich, nie wystawiajcie ich cielesności na widok publiczny – apeluje prof. Andrzejczak.
Joanna Lorenc, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz dla nas inny ciekawy, wakacyjny temat? Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz na dziejesie.wp.pl.