ModaPomysł na niedzielny obiad, czyli 7 dni dylematów pani domu

Pomysł na niedzielny obiad, czyli 7 dni dylematów pani domu

Co na obiad? Im bardziej się zastanawiam nad tym prostym pytaniem, które towarzyszy mi niemal codziennie, tym więcej budzi się wątpliwości. Chciałabym, żeby gotowanie przynosiło mi radość, a nie napięcie i poczucie winy.

Pomysł na niedzielny obiad, czyli 7 dni dylematów pani domu
Redakcja

22.12.2016 | aktual.: 22.12.2016 16:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poniedziałek. Plany na niedzielny obiad

Na najbliższą niedzielę zaprosiliśmy na obiad rodzinę Tomka – jego rodziców i siostrę Sylwię z mężem i dziećmi. Nie wiem, co ugotować. Tyle lat jesteśmy małżeństwem, a ja nadal trochę się stresuję takimi wizytami.

Obraz

Wtorek. Czy odżywiamy się zdrowo?

Moja szwagierka przywiązuje wielką wagę do zdrowego żywienia. Nie pozwala dzieciom jeść słodyczy w dni powszednie, kupuje warzywa bez pestycydów od rolnika, fast foody dla nich nie istnieją. My chyba pijemy za dużo kawy, a co do słodyczy w dni powszednie… no cóż, nie wyrzucam do śmieci szarlotki, której nie zdążyliśmy zjeść w weekend.

Nie kupuję za to wędliny. Robię ją sama – piekę na przykład pierś kurczaka Zagrodowego, a potem kroję ją na plasterki. Mam pewność, że wiem, czym karmię rodzinę. Dziś Antoś dostał do szkoły kanapki z pasztetem drobiowym własnej roboty, z żurawiną. Wyjęłam z tornistra same papierki. Mama Szymka, kolegi Antosia, mówi, że w tym roku szkolnym już tak nie robi – konsekwentnie trzyma się postanowienia nauczenia dziecka samodzielności w ogarnianiu swojego plecaka. Też miałam taki zamiar, ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie sprawdzić, czy mu smakowało.

Antoś i Szymek uczą się do sprawdzianu z przyrody. Robię im domowe nuggetsy.

Obraz

Środa. Moja osobista dieta działa

Rano weszłam na wagę – nie jest źle. Chociaż, umówmy się – jakieś 2 kilo mniej byłoby jeszcze lepiej, ale i tak nie narzekam. Trzymam wagę od lat. Coraz więcej moich koleżanek z pracy zamawia dietetyczne posiłki z firmy cateringowej. Rozpływają się w zachwytach, że wcale nie wychodzi to drogo. Nie oszukujmy się jednak – wychodzi. Szczególnie jeśli ktoś oprócz eleganckich pudełeczek musi kupić też produkty na śniadanie, obiad i kolację dla męża i syna, a potem przyrządzić te posiłki. Jaki zresztą sens mają diety pudełkowe, skoro potem i tak trzeba przerzucić się na zwyczajne jedzenie?

Dziś gotuję na parze filety z kurczaka Zagrodowego. Jest hodowany dłużej niż zwykłe kurczaki przemysłowe, dlatego jego mięso zawiera więcej białka i mniej tłuszczu. Obkładam je gałązkami rozmarynu. Trzeba przyznać, że moda na hodowanie ziół we własnej kuchni do czegoś się przydaje.

Obraz

Czwartek. Co na obiad?

Do niedzielnego przyjęcia zostało coraz mniej czasu, a ja wciąż zastanawiam się, co zrobić na obiad. Ostatnio u Sylwii jedliśmy zupę-krem z jarmużu, mielone z buraków i domowe hamburgery z własnoręcznie pieczonych bułeczek. Nie chcę brać udziału w konkursie na najbardziej hipsterski obiad. Na przekór wszystkiemu dziś gotuję najzwyklejszą w świecie pomidorówkę na udku z kurczaka.

Piątek. Zakupy a kwestie etyczne

Nie jestem i chyba nigdy nie będę wegetarianką. Zdarza mi się kupować ubrania w sieciówkach szyjących w Azji. Nie zawsze mam czas na to, żeby wybierać polskie marki kosmetyków i sprawdzać, jaki jest ślad węglowy nowych butów dla Antosia. Ale to wcale nie znaczy, że takie rzeczy są mi obojętne. Kiedy tylko mogę, wybieram jaja od kur z wolnego wybiegu i kurczaka hodowanego w małych, rodzinnych gospodarstwach, w ekologicznych rejonach Polski. Lubię sezonowe warzywa i owoce, głównie za to, że zawsze idealnie podkreślają porę roku.

Może właśnie tym tropem powinnam pójść, wybierając menu na niedzielę? Upieczony w całości kurczak Zagrodowy, w maśle czosnkowym i pomarańczach, z surówką z białej kapusty?

Obraz

Sobota. Pomysł na niedzielny obiad

Rano pojechaliśmy na zakupy. Kiedy stoję w kolejce do kasy, lubię zaglądać innym ludziom w koszyki. Zawsze wtedy zastanawiam się, kim są, jakie mają rodziny, czy są szczęśliwi? Ten chłopak wypełnił cały wózek żywnością w puszkach i torebkach. Ta dziewczyna odchudza się na jogurcie 0%, ale jednocześnie pociesza się czekoladą. Tamta para się lansuje – owoce kaki i herbatka z młodego jęczmienia. A ja, co mówi o mnie kurczak Zagrodowy w koszyku – mój pomysł na niedzielny obiad?

Może to, że chcę, żeby przy niedzielnym obiedzie wszyscy czuli się dobrze. Żeby smakowało i dzieciom, i babci. Że lubię kroić warzywa na surówkę w czasie, gdy mięso piecze się samo. Że mam dziesięcioletniego synka, który potrzebuje pełnowartościowego białka. Że nie chcę dawać mu mięsa pochodzącego od zwierząt hodowanych w złych warunkach i karmionych paszą zawierającą GMO. Że nie szykuję się do startu w MasterChef, tylko do weekendu z rodziną.

Obraz

Niedziela. Jest dobrze

Jemy. Pieczony kurczak błyskawicznie znika z talerzy. Sylwia wzięła dokładkę. Za chwilę poproszę Antosia, żeby pomógł mi pokroić szarlotkę z kruszonką. Jest naprawdę dobrze.

Obraz

Artykuł powstał we współpracy z marką Zagrodowy

Źródło artykułu:WP Kobieta