Gruzja – skalne miasto królowej Tamar
Majestatyczne piękno Wardzi najlepiej podziwiać z drugiej strony Kury, gdy promienie słońca połyskują w wodach ciemnoszafirowej rzeki. Wysokie pionowe skały z wydrążonymi w nich otworami przywołują skojarzenie z monstrualnym plastrem miodu.
To skalne miasto jest dziełem królowej Tamar – kobiety o niezwykłej odwadze, dzięki której Gruzja stała się międzynarodową potęgą.
Wizerunek Tamar to dziś jeden z symboli Gruzji, który mimo upływu ponad ośmiuset lat od jej panowania, wciąż pozostaje aktualny. Być może dlatego, że odwaga, męstwo i wykształcenie, a więc cechy, które w tamtych czasach przypisywano głównie mężczyznom, stały się udziałem jednej kobiety. Już współcześni tytułowali jej wysokość "Tamar Mere" czyli "król", a nie "królowa". Imię „Tamar” budzi nieporozumienie, zwłaszcza wśród cudzoziemców, którzy uparcie nazywają gruzińską królową - Tamarą.
Jak mówią legendy, Tamar potrafiła walczyć nie tylko o swój naród, ale także o swoje szczęście. Gdy jej pierwszy mąż ruski książę Jerzym Bogolubski z Suzdala okazał się hulaką i pijakiem – nie wahała się z nim rozwieść, chociaż decyzja ta była nie w smak gruzińskim możnowładcom. Przy wyborze następnego męża królowa poszła za głosem serca i został nim książę Dawid Soslani z Osetii.
Aby jednak nie było wątpliwości, kto rządzi państwem, to siebie kazała nazywać: "Królem Królów i Królową Królowych". Na równi z mężem dowodziła wojskami, stawała na czele armii i prowadziła zwycięskie bitwy. Co więcej, aż dwa razy udało się jej pokonać byłego męża i zbuntowanych gruzińskich możnowładców. Gdy królowa Tamar uporała się z zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami, sama zaczęła podbijać sąsiednie terytoria. To właśnie jej panowanie dało początek czasom nazywanym „Złotym Wiekiem Gruzji”, do dziś uważanych za najwspanialsze w historii tego kraju.
Wardzia – skalne miasto
Wardzię – wykute w skale miasto zaczął budować ojciec Tamar, król Jerzy III. Na początku miała być to jedynie twierdza wojskowa, a dopiero królowa Tamar zmieniła jej przeznaczenie. Potęgę kamiennego miasta – klasztoru najlepiej widać z sąsiedniego brzegu rzeki Kury. Niegdyś wznosiło się na wysokość trzynastu , dzisiaj, na skutek zniszczeń pozostało osiem pięter wydrążonych w wulkanicznym tufie pomieszczeń i korytarzy. Zanim do nich dotrzemy, trzeba jeszcze pokonać wspinaczkę pod górę. Jaskinie skrywają kościoły, jadalnie, biblioteki, magazyny i jaskinie, w których tłoczono wino.
Całość została tak zaprojektowana, aby mogli mieszkać w nich mnisi. Dzięki systemowi irygacyjnemu do Wardzi doprowadzona była woda, a na tarasach uprawiano winorośl i inne rośliny, dzięki którym można było tu przeżyć przez dłuższy czas. Źródła podają, że podczas wojen ukrywało się w jaskiniach ponad 20 tysięcy ludzi. Długi, ciemny tunel prowadzi do części, która była królestwem Tamar.
Na szczęście mam ze sobą latarkę, którą oświetlam schody, bo zejście jest rzeczywiście strome. Są tu: sala tronowa, sala, gdzie odbywały się uczty, mały kościół i jaskinie, które pełniły rolę pokojów i magazynów. Podobno królowa każdą noc spędzała w innej komnacie, aby nie dać wytropić się wrogom.
Za rządów Tamar monastyr w Wardzi był kulturalnym, edukacyjnym i politycznym centrum Gruzji. Tutaj powstawały dzieła sztuki i literatury, tutaj w 1205 roku królowa pobłogosławiła swą armię, która szła walczyć z sułtanem Rukadinem, tutaj witała męża i wojowników po odniesionym zwycięstwie. Piękna twarz królowej Tamar wyłania się na freskach w skalnym kościele, które oprócz scen biblijnych zawierają sceny z życia królowej. Podobno sama przyrządzała lecznicze mikstury z własnoręcznie zbieranych ziół. Legenda mówi też, że wszyscy, którzy czekają na wielką miłość, powinni napić się wody z tutejszego świętego źródła.
(mpi/sr)