Hillary Clinton w płaszczu od Armaniego wywołała burzę w sieci. Jak powinni ubierać się politycy?
Polityka jest sztuką trudną, a chwyty w niej stosowane nie zawsze są dozwolone. Kandydaci na ważne urzędy muszą nie tylko odpowiednio dobierać słowa i gesty, ale też swoje stroje. Ostatnią „ofiarą” etykietki zbyt dobrze ubranej polityczki stała się Hillary Clinton. W związku z tym pojawiło się pytanie, jak powinna wyglądać?
13.06.2016 | aktual.: 13.06.2016 14:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć zdaje się, że Hillary Clinton ma w kieszeni nominację Demokratów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, jej osoba i kampania budzą kontrowersje. Krytycy polityczki argumentują, że Clinton, żyjąc przez dekady na szczycie amerykańskiej władzy, nie ma pojęcia o problemach zwykłych mieszkańców USA. Kolejny powód do wyrażenia dezaprobaty właśnie wpadł im w ręce – na jednym z ostatnich spotkań z wyborcami Hillary pojawiła się w płaszczu od Armaniego, który kosztuje niemal 12,5 tysiąca dolarów. Ubrana w tak kosztowną rzecz mówiła o… nierównościach społecznych i pracy dla bezrobotnych.
W sieci szybko pojawiło się wiele niepochlebnych komentarzy na temat stylizacji. Niektórzy pisali, że kandydatka „odpłynęła”, a inni donosili, że jej płaszcz jest wart tyle, co niemal dwa ich auta. Clinton tym samym nie zaskarbiła sobie sympatii kolejnych fanów, a jedynie potwierdziła wizerunek chłodnej urzędniczki.
Jak więc powinien wyglądać polityk? Sprawa nie jest prosta, gdyż źle prezentujące się kostiumy i garnitury świadczą o niedbałości, a ubrania marek high fashion – jak w przypadku Clinton – mogą sprawiać wrażenie braku kontaktu z szarym obywatelem.
Specjaliści od politycznego wizerunku już dawno wysnuli tezę, że najlepiej sprawdza się strój, który kojarzy się z ubiorem osoby będącej o szczebel wyżej od grupy społecznej, do której polityk chce kierować swoje deklaracje. – Ubranie polityka, podobnie jak każdej innej osoby, niesie za sobą pewien kod, który ma trafić do wyborców – mówi w rozmowie z Fashion Post Agnieszka Martyna, specjalistka od dress code’u. Przytacza tu sytuację z polskiego podwórka, gdy Andrzej Lepper pojawiał się na spotkaniach z rolnikami w idealnie skrojonych, drogich garniturach. – Lepper nie budził tym zaufania swojego elektoratu, był kimś spoza ich świata – tłumaczy.
Martyna wskazuje też przykłady, które powinny być wzorem dla Clinton. – Modelowymi kobietami w polityce są Michelle Obama czy Kate Middleton, które stawiają na ubrania rodzimych projektantów zestawiane z dodatkami ze sklepów sieciowych – tłumaczy nam specjalistka.
Czyżby Hillary Clinton miała nieporadnych doradców, którzy źle wyczuwają nastroje społeczne? – Poprawna stylizacja polityków to także sztuka zdobywania głosów i reagowania na bieżącą sytuację – potwierdza Agnieszka Martyna. Najwyraźniej tego tutaj zabrakło.
Pieniądze na stylizacje Clinton pochodzą – zgodnie z amerykańską polityką – z jej prywatnych środków, na których brak kandydatka na urząd prezydenta USA nie może narzekać. Jej rywal ze strony Republikanów – Donald Trump – jest z kolei multimiliarderem. Kto wie, czym nas jeszcze zaskoczą kandydaci? Może Trump zrezygnuje nawet ze swojego tupeciku?
Zobacz także:
Garderoba kampanii prezydenckiej
Gadka szmatka 13: koniec Crocsów, gruby Axl Rose oraz nagi syn premiera