Inspirujący świat tenisa: sport jest w modzie
Bluzy, legginsy i sneakersy z bieżni przeniosły się na ulice stolic mody. Sportowy styl inspiruje marki z najwyższej półki, sieciówki zapełniły się dresami, a it-girls pokochały athleisure, czyli wygodny strój na trening noszony poza siłownią. Dla wielkiej mody najbardziej inspirującą dziedziną sportu jest tenis. Białe mini, koszulki z kołnierzykiem i kolorowe opaski na stałe weszły do kanonu.
11.08.2017 | aktual.: 11.08.2017 14:24
A w czym zadawały szyku na korcie dawne mistrzynie – Suzanne Lenglen, Gussie Moran czy Billie Jean King? Śnieżnobiałe spódniczki z plisami, odprasowane polówki, miękkie sneakersy. Chociaż w ciągu ostatniego stulecia na korcie maksi zmieniło się w mini, kuse topy nosi się w miejsce koszul, a misternie zaplecione warkocze zastąpiły krótkie włosy, tenis pozostaje najelegantszym ze sportów. Za sprawą mistrzów kortu, dla których równie ważne jest zdobycie statusu gwiazd, co Wielkiego Szlema, stroje sportowe przebojem wdarły się do codziennej mody. Tenisiści stali się ikonami popkultury. Serena Williams wystąpiła w teledysku Beyoncé "Sorry", kampaniach znanej sportowej marki odzieżowej, a ostatnio także nago w ciąży na okładce "Vanity Fair". W Polsce masową wyobraźnią również zawładnęły tenisistki w neonowych sukienkach.
Ekscytujący spektakl – emocji, mody i osobowości – wpisany był w charakter tego sportu już od pierwszej piłki. Gdy w drugiej połowie XIX wieku w Anglii w wyższych sferach do dobrego tonu należało bieganie po trawie z rakietą, kobiety na murawie nosiły stroje jak na wielkie wyjście. Nie mogło zabraknąć gorsetów, sukni do ziemi, a w chłodniejsze dni nawet... futer. Z tego niepraktycznego stroju pozostał jedynie kolor – biel, która kojarzy się ze szlachetnym współzawodnictwem, a nie z brutalną walką.
Rewolucjonistą – w technice gry i ubiorze na korcie – był René Lacoste. W 1927 roku Francuz rozegrał mecz w koszulce polo – krótszym odpowiedniku eleganckiej koszuli. Niedługo później jego ubrania z charakterystycznym logo z krokodylem mogli nosić także ci, którzy o pucharach mogli tylko pomarzyć. W tym samym czasie dla mistrzyni Suzanne Lenglen projektował konkurent Coco Chanel, Jean Patou. Luźniejsze i krótsze spódnice zwiastowały zmiany nie tylko w strojach sportowych, ale codziennym ubiorze kobiecym. Równolegle bywalczynie nowojorskich klubów jazzowych nosiły coraz krótsze sukienki, ostatecznie zrzuciły jarzmo gorsetu i ścinały na krótko włosy.
Po II wojnie światowej obyczaje uległy rozluźnieniu, a emancypacja postępowała w szybkim tempie. Także na korcie. Na Wimbledonie w l949 roku Gussie Moran, nazywana "Gorgeous", czyli piękną, pod mini włożyła majtki z falbanką. Fotoreporterzy docenili ten show, robiąc Gussie zdjęcia od dołu, ukazujące seksowną bieliznę. Wielka moda przenikała się z praktycznym strojem sportowym także w późniejszych dekadach. W 1962 roku Maria Bueno rozgromiła przeciwniczki ubrana w spódniczkę tak krótką, że ledwo zasłaniała jej pośladki. Podobne szyła w Londynie Mary Quant, idolka wyzwolonych nastolatek pokolenia lat 60.
Na korcie i poza nim coraz większe było przyzwolenie na indywidualizm. Zarówno w modzie kobiecej, jak i męskiej, sportowej i codziennej, do wyrażania siebie i swojego stylu wykorzystywano nowoczesne tkaniny, odważne fasony i mocne kolory. W latach 70. Billie Jean King nosiła nylonowe kostiumy Teda Tidlinga, John McEnroe grał w superkrótkich szortach i charakterystycznych czerwonych opaskach, a Björn Borg, też znany z zamiłowania do barw, założył nawet własną markę z kolorową bielizną.
Współczesne tenisistki, które ze sportsmenek już dawno przeobraziły się w supergwiazdy, jeszcze śmielej flirtują z modą. Maria Sharapova projektowała własne stroje, inspirowane fasonem smokingu i wysadzane kryształkami Swarovskiego. Anna Kournikova uznawała, że im krócej tym lepiej, a po meczach reklamowała bieliznę. Venus Williams wylansowała koronkowe sukienki, przypominające raczej peniuary z buduaru niż małe białe Gussie. Za to jej siostra uwielbia metaliczne topy z wiązaniami. Inna ze sportsmenek została ambasadorką Adidasa i muzą Stelli McCartney. Skłonnością do eksperymentów dziewczyny z listy WTA zarażają także mężczyzn.
Moda i sport napędzają się więc wzajemnie. Wielkie marki chętnie widzą w roli swoich ambasadorów tych, którzy triumfują na korcie, a mistrzowie rakiety chcą zdobywać punkty nie tylko w rankingach tenisowych, ale i na listach najlepiej ubranych. Fasony kiedyś zarezerwowane na trening – polówki, białe spódniczki czy nylonowe topy – pojawiają się dziś regularnie w kolekcjach Alexandra Wanga, Lacoste, a ostatnio nawet Valentino. Ten twórczy przepływ energii między kortem a wybiegiem owocuje odkrywaniem nowych tkanin, ale pozwala też unieśmiertelnić ikoniczny strój, który sprawdza się w komplecie z rakietą, ale nie traktuje tego atrybutu jako niezbędnego.
Partnerem artykułu jest bank BGŻ BNP Paribas - organizator akcji Dzieciaki do Rakiet