Ivanka Trump chciała wykorzystać wpływy swojego ojca i najadła się wstydu
Pierwsza córka USA myślała, że wpływy jej ojca wystarczą, żeby i ona wypłynęła na szerokie wody polityki i organizacji społecznych. Jednak tym razem jej pewność siebie nie tylko nie doprowadziła do osiągnięcia celu, ale też przysporzyła jej upokorzenia. A wszystko przez spotkanie z prezesem organizacji Planned Parenthood.
02.05.2017 | aktual.: 02.05.2017 19:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ivanka Trump od wielu miesięcy okazuje swoje wsparcie dla amerykańskiej organizacji Planned Parenthood, zajmującej się planowaniem rodziny i edukowaniem obywateli w kwestii ich praw reprodukcyjnych. Jej poparcie odbiło się również w kampanii prezydenckiej jej ojca, kiedy to Donald Trump został namówiony przez swoją córkę na pomoc finansową i promocję organizacji. Tego jednak było za mało i zaangażowanie Ivanki w sprawy Planned Parenthood zaczynają przybierać niezbyt korzystny dla nich obrót.
Na początku kwietnia pierwsza córka USA spotkała się z prezesem organizacji, Cecile Richards, żeby móc znaleźć rozwiązanie w kwestii aborcji. Teraz ”New York Times” donosi, że spotkanie miało drugie dno. Przynajmniej ze strony Ivanki, która zasugerowała Richards, że Planned Parenthood powinno zostać podzielone na dwa filary.
Mniejszy z nich miałby zajmować się tylko i wyłącznie sprawą aborcji, zaś drugi, w domyśle główny, odłam skupiałby się na edukowaniu kobiet w zakresie ich zdrowia i profilaktyki chorób takich jak nowotwór piersi czy nowotwór szyjki macicy.
Odpowiedź organizacji nie zostawiła na Ivance suchej nitki. Richards stwierdziła, że jest naiwna, a rozmowa z nią pokazuje, jak mało pierwsza córka wie o sposobie funkcjonowania Planned Parenthood. Propozycja Trump została odrzucona, zwłaszcza, że organizacja nie korzysta już z federalnych funduszy przyznanych jej przez prezydenta USA. Nie mają więc wobec niego żadnych zobowiązań.
Ivanka na razie powstrzymała się od komentarza w tej sprawie, jednak z Białego Domu docierają głosy, że nie jest zachwycona obrotem sprawy. Liczyła bowiem na aktywne zaangażowanie jej osoby do przewodzenia jednemu z dwóch filarów Planned Parenthood.
Prezydentówna chciała dobrze, jednak zanim zacznie udzielać się społecznie, powinna poznać zasady funkcjonowania organizacji pozarządowych. W przeciwnym wypadku może się tylko najeść wstydu.