Mistrz gotowania i mól książkowy
Vaclav w czasie „praskiej wiosny” walczył o prawo do swobodnej wypowiedzi. Swoimi działaniami zwrócił na siebie uwagę komunistów. Niedługo później jego sztuki ocenzurowano i przestały być wystawiane w kraju. Para postanowiła wyprowadzić się na wieś.
Kupili dom na Hradeczku w 1967 roku za 25 tysięcy koron. Znaleźli go z ogłoszenia w gazecie. To miejsce szybko stało się azylem nie tylko dla nich, ale i dla setek wyrzutków z komunistycznego raju. Jak wiadomo, Havel nie zrezygnował z angażowania się w sprawy polityczne. Założył nielegalne wydawnictwo, podpisywał petycje. Pod ich domem non stop stały policyjne samochody. Olga starała się ignorować funkcjonariuszy, mąż z kolei wychodził do nich ze szklankami pełnymi grogu, czego szczerze nienawidziła.
W takiej atmosferze spędzili wspólnie swoje pierwsze lata.
- Jeśli na Hradeczku w ogóle ktoś miał kucharskie ambicje, to był to Vaclav Havel. Olga wolała czytać książki kucharskie - po ich lekturze z reguły konstatowała, że "już nie jest głodna". Za to jego styl, specjalizujący się w pikantnych potrawach, robił wrażenie. Niektórzy, chwaląc kunszt Havla, dodawali jeszcze, że trzeba go zatrzymać zawsze na dwa takty przed dokończeniem potrawy. W przeciwnym razie może powstać - mówiąc słowami aktora Pavla Landovskiego - "intensywna kapusta". Vaclav Havel gotował bowiem w podobny sposób, jak pisał swoje sztuki czy urządzał mieszkanie, a później swoją kancelarię na Hradzie: wybitny architekt powiedział o jego stylu, że "trochę za bardzo zagęszcza przestrzeń" – pisze Pavel Kosatik w biografii Havlovej.
Olga i Vaclav byli dwiema silnymi osobowościami. Jak wspominają jej biografowie, potrafiła zarządzać nie tylko życiem męża, ale także domem, który oblegany był przez innych działaczy i artystów.
- Sprawy związane z praktycznym funkcjonowaniem domu, zaopatrzeniem, sprzątaniem i tym podobne, należały przeważnie do niej. Musiała być zawsze przygotowana (i była) na to, że nagle przyjadą zagraniczni goście, których trzeba nakarmić, napoić i gdzieś położyć. Kiedy chodziło o większe imprezy, jak na przykład koncerty muzyczne, takich gości było nagle około stu pięćdziesięciu. Olga nie była tylko tym, kto decydował, ale także tym, kto niemal zawsze rozwiązywał konflikty – pisze Kosatik.