Jak robiono TO w PRL?
Pod koniec lat 60. do Polski z Zachodu zaczęło docierać trochę wolności, luksusu i informacji o ruchu hippisowskim. Rzeczy stamtąd były dużym afrodyzjakiem. Ci, którzy mieli do nich dostęp, cieszyli się największym powodzeniem. Z zapałem, ale nadal trochę pokątnie, wertowano egzemplarze „Playboy’a”, które także przywiało zza zachodnich granic. Modna była gra w butelkę, urządzano też upojne (nie tylko alkoholowo) imprezy z winem marki wino.
Im mocniej podupadała socjalistyczna ideologia, tym bardziej akceptowalne społecznie stawały się tematy związane z życiem seksualnym. Za rządów Gierka Polska przemieniła się niemal w potęgę seksualną Europy. W filmach z tego okresu prawie obowiązkowy był striptiz lub inne sceny erotyczne. Władza nie miała nic przeciwko, bo zgodne to było z propagandą sukcesu. Poza tym zwiększało przychylność wobec rządzących.
Prasa też nie pozostawała w tyle. Zbigniew Lew-Starowicz miał swoją rubrykę w tygodniku studenckim „ITD”, a także w „Razem” i w „Kulisach”. Inny znany seksuolog, Andrzej Jaczewski, pisał do „Jestem” i miał swój program telewizyjny dla piętnastolatków, którego podobno zazdrościli nam nawet obcokrajowcy. W latach 70. tygodnik „Razem” na przedostatniej i ostatniej stronie zamieszczał zdjęcia aktów kobiecych. Był tak popularny, że aby go dostać, trzeba było mieć założoną teczkę w kiosku.
Na zdjęciu: Zachodni kiosk w latach 70.