UrodaJesienny makijaż 2017. Redakcja WP Kobieta testuje kosmetyki premium

Jesienny makijaż 2017. Redakcja WP Kobieta testuje kosmetyki premium

Jesienny makijaż 2017. Redakcja WP Kobieta testuje kosmetyki premium
Źródło zdjęć: © WP.PL
Aleksandra Nagel

Gdy nadchodzi jesień, rezygnujemy z kolorów w codziennych stylizacjach. Robi się ciemno i bardzo uniwersalnie. Co ciekawe, podczas gdy nasza garderoba nabiera elegancji i powagi, makijaż zdecydowanie się "wyostrza"!

1 / 9

Redakcja testuje "wysoką półkę"

Obraz
© WP.PL

Pełne smokey eyes w odcieniach jesiennych liści, intensywne bordo na ustach czy wyrazista czarna kreska to elementy, które w jesiennym makijażu grają pierwsze skrzypce. Jednak to nie wszystkie pomysły na jesienno-zimowy make up.

2 / 9

7 dziewczyn, 7 pomysłów na jesienny makijaż

Obraz
© WP.PL

Specjalnie dla Was redaktorki WP Kobieta przetestowały makijażowe nowości znanych marek kosmetycznych z półki premium.

3 / 9

Martyna Wojciechowska

Obraz
© WP.PL

Paleta konturująca usta - KissKiss from Paris Guerlain (279 zł)

Po modzie na konturowanie twarzy przyszedł czas na usta. Moja paleta KissKiss from Paris od Guerlin zawiera bazę i trzy odcienie czerwieni, dzięki którym na ustach można stworzyć efekt stopniowanego koloru i optycznie je powiększyć. Paleta została wyposażona w dwa aplikatory, dzięki którym nałożenie kosmetyku zajmuje dosłownie minutę. Pędzelek i piankowa gąbeczka zdecydowanie ułatwiają rozprowadzenie produkt i odpowiednie wykończenie.

Krok po kroku: Na początku nałożyłam na usta bazę z olejkiem z mirry, która natychmiast je wygładziła i lekko nawilżyła. Następnie za pomącą pędzelka starannie obrysowałam kontur ust najciemniejszym odcieniem, a potem rozprowadziłam nieco jaśniejszy odcień na całą powierzchnię ust. Aby moje usta wyglądały na większe, najjaśniejszy kolor z palety nałożyłam na ich centralną część.

Wszystkie odcienie są wysoko napigmentowane, dzięki czemu już po nałożeniu pierwszej warstwy moje usta wystarczająco były nasycone kolorem. Kolejny plus za wyjątkową trwałość. Po zjedzeniu posiłku produkt nadal się dobrze trzymał. Skład kosmetyku został wzbogacony o masło z mango, które pachnie wyjątkowo.
Warto też zwrócić uwagę na opakowanie. Czarna paletka KissKiss od Guerlin wygląda naprawdę obłędnie!

Obraz
© Materiały prasowe

Long Lasting Brow Liner Artdeco - odcień 2-melt (67,90 zł)

Liner do brwi to produkt, który zawsze mam w kosmetyczce. Podkreśla spojrzenie i dodaje twarzy charakteru. Long Lasting Brow Liner od Artdeco wygląda niepozornie, ale jest niezwykle trwały. Nałożyłam go rano i trzymał się do końca dnia.

Jego końcówka została zaprojektowana tak, aby umożliwić szybką i łatwą aplikację. Rzeczywiście nakładanie kosmetyku nie sprawia problemu. Zajmuje maksymalnie dwie minuty.

Poza tym, liner nie rozmazuje się, nie ściera i bardzo szybko wysycha. Po jego zastosowaniu łuki brwiowe wydają się wyraźnie zagęszczone. Muszę jednak przyznać, że odcień melt okazał się dla mnie odrobinę za jasny (z natury mam ciemne brwi). Dlatego przed zakupem warto upewnić się, czy kolor produktu pasuje do odcienia naszych brwi. Najlepiej sprawdzić to w świetle dziennym.

Kosmetyk, jak wszystkie inne propozycje marki Artdeco, testowany jest dermakologicznie, więc nie powinien uczulać. Zdecydowanie polecam!

4 / 9

Ola Nagel

Obraz
© WP.PL

Paleta cieni do powiek Dior 5 Couleurs – Hypnotize (269 zł)

Wiele kobiet w Polsce boi się malować oczy i o wiele rzadziej sięga po cienie niż na przykład po czerwoną szminkę, ale ja jestem w tej kwestii wyjątkiem. W mojej kosmetyczce nie może zabraknąć kosmetyków do makijażu oczu, a te z jesiennej kolekcji Diora są naprawdę wyjątkowe!
Pięć bardzo neutralnych, pasujących do wielu różnych kolorów tęczówki, cieni zamkniętych jest w luksusowym, czarnym puzderku. Opakowanie jest bardzo cieniutkie, co sprawia, że kosmetyk zmieści się w każdej torebce.
W środku znajduje się pięć cudownych cieni, które wyczarują na powiekach makijaż od bardzo subtelnego po bardzo wyrazisty. W zależności od tego, na ile warstw się zdecydujesz, makijaż może być bardzo delikatny i dzienny lub zamienić się w temperamentne, wieczorowe smokey eyes.
Cienie delikatnie połyskują, tworząc ciekawy, trójwymiarowy efekt. Ja aplikuję je na powieki opuszkami palców, ale w puzderku znajdziecie dwa sprytne pędzelki, które ułatwiają nakładania kosmetyku. Pędzelki mają różne zakończenia, dzięki czemu możesz nie tylko cieniować, ale też zrobić precyzyjną kreskę!
Świetna jakość, brak jakikolwiek efektów uczulających, trwałość makijażu – to wszystko sprawia, że jesienna paleta do makijażu Diora jest jednym z moich ulubionych kosmetyków na ten sezon. Na pewno zostanie ze mną na dłużej!

Obraz
© Materiały prasowe

Paleta do makijażu z limitowanej kolekcji Lancome x Olympia Le Tan (399 zł)

Są kosmetyki, które kupujemy z powodów praktycznych, są takie, które sprawiają nam przyjemność, ale też takie, które po prostu są jak dzieła sztuki. Do tych ostatnich należy paleta-książka z limitowanej kolekcji marki Lancome zaprojektowanej przez słynną Olympię Le Tan. Jeśli jesteście fanami mody, z pewnością kojarzycie jej słynne książkowe kopertówki.
Właśnie taki kształt ma "gwiazda" jesiennej kolekcji Lancome. W środku słodkiej jak makaroniki, różowej i haftowanej książki "Oympia's Wonderland" znajduje się zestaw do makijażu, który zapiera dech w piersiach!
W samym centrum róż do policzków i błyszczyk do ust, które pokocha każda miłośniczka świeżego, dziewczęcego make up'u. Po bokach połyskujące cienie do powiek w kolorach bardzo jesiennych i neutralnych, którymi wyczarujesz piękny makijaż oka. Po drugiej stronie cienie do ust – to pewna nowość, ciekawe rozwiązanie dla miłośniczek urodowych nowości. Pudrowe kolory łączymy z błyszczykiem i tak powstaje kosmetyk, który aplikujemy na usta. Bardzo ciekawy pomysł, który daje duże możliwości, bo nie ograniczamy się wówczas tylko i wyłącznie do czterech zaproponowanych odcieni. Możemy je dowolnie mieszać, zestawiać, kombinować.
To paletka, która nie tylko cieszy oko, ale też daje bardzo naturalny efekt. Makijaż stworzony przy jej użyciu jest bardzo lekki, świeży, właściwie wiosenny. To trochę zaskakujące, bo cały design opakowania jest bardzo vintage, a tego typu makijaż kojarzy mi się głównie z czerwonymi ustami, mocną czarną kreską na powiekach itp.
Niezależnie od tego, designeerska paletka Lancome to marzenie każdej miłośniczki makijażu. Gdy raz ją otworzysz, trudno będzie ci się oprzeć!

- Brwi są dla twarzy jak rama dla obrazu – to zdanie usłyszałam kiedyś od jednego z makijażystów i trudno się z tym nie zgodzić. W porannym biegu, natłoku spraw, często zapominamy o tym, by poświęcić brwiom chociażby pół minuty, ale makijaż bez dopracowanych brwi jest po prostu niekompletny. Nawet jeśli tak jak ja masz gęste, ciemne brwi, powinnaś o tym pamiętać. Z pomocą przychodzi maskara do brwi marki Dior.
W środku srebrnego opakowania delikatnie koloryzujący tusz do brwi, który nakładamy na włoski za pomocą aplikatora do złudzenia przypominającego szczoteczkę w tuszach do rzęs. Jej precyzja naprawdę robi wrażenie! Wystarczy przeciągąć po brwiach jeden, dwa razy, by włoski ułożyły się w perfekcyjny łuk, nabrały koloru i wyrazu. Efekt choć zauważalny jest bardzo delikatny, a sam kosmetyk nie obciąża włosków. Nie skleja ich, nie tworzy sztucznej kreski. Dodatkowo produkt doskonale pielęgnuje nasze włoski.
Idealny kosmetyk dla miłośniczek prostych, nowoczesnych, a jednocześnie skutecznych rozwiązań!

5 / 9

Monika Zonenberg

Obraz
© WP.PL

Cień do powiek PUPA Milano - KOLEKCJA PRIVEE – 001 LUXURY COPPER (67 zł)

Często opieram swój makijaż na cieniach do powiek. Ucieszyła mnie więc możliwość przetestowania kosmetyku Pupa w odcieniu 001 Luxury Copper. To mieniący się, złoty kolor, choć ja lubię określać go mianem barwy "dyniowej". Na jesień jak znalazł. Cień okazał się bardzo przyjemny w nakładaniu. Dołączony aplikator nabiera idealną ilość, która akurat starczała na pokrycie jednej powieki. Kosmetyk nie rozmazywał się i nie rolował w zagięciach skóry. Nie mam zastrzeżeń.

Eyeliner GIVENCHY VINYL LINER – 06 (119 zł)

Mój poranny pośpiech i brak cierpliwości sprawiają, że rzadko sięgam po eyelinery i kosmetyki, które wymagają precyzji. Nie kryłam jednak swojej ciekawości, gdy mogłam przetestować winylowy liner od Givenchy. Duże podekscytowanie i duża klapa. Liner o niezbyt sprecyzowanej barwie nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Podstawowym kolorem jest czerń, jednak posiada on także fioletowy pigment i drobinki różnokolorowego, drobnego brokatu. Całkiem wygodny aplikator pozwolił mi szybko uporać się z kreską, jednak gumowata, gęsta konsystencja kosmetyku mnie nie przekonała. Co gorsza, szybko wyblakł i łatwo się rozmazywał. Optymistka powiedziałaby, że wczorajszy liner może być dzisiejszym smokey eye, jednak ja nie widzę tu pola do popisu. Jestem zdecydowanie na "nie".

Obraz
© Materiały prasowe

*Pomadka PUPA Milano - MADE TO LAST LIP DUO 013 (64 zł) *
Lubię nosić czerwone usta. Niekiedy nawet na co dzień, kiedy potrzebuje dodatkowej energii. Nigdy więc za dużo czerwonych szminek w mojej kolekcji. Padło na Szminkę Pupa Lip Duo w odcieniu pięknej czerwieni. Szminka składa się z matowej bazy kolorystycznej oraz, znajdującego się po drugiej stronie sztyftu, bezbarwnego błyszczyka. Szminka o pięknym zapachu łatwo rozprowadza się na ustach i świetnie wygląda również bez błyszczyka. W jego blasku nie przypadła mi do gustu, lecz miłośniczki "mokrych" ust będą zachwycone. Opis na opakowaniu obiecuje, że szminka jest wodoodporna. To prawda, bo jej wytrzymałość potrafi dać w kość – ja długo nie mogłam zmyć jej z ust podczas demakijażu.

*Żel do brwi PUPA Milano - EYEBROW FIXING GEL (59 zł) *
Jestem szczęśliwą posiadaczką naturalnie mocnych brwi, przy których podczas porannego makijażu spędzam nie więcej niż 10 sekund. Żel do brwi to jednak mój must have. Utrzymuje włoski w odpowiednim kształcie i pilnuje, by nie wyglądały niechlujnie. Przyznam, że sprawdziłam już wiele marek i mam swoich faworytów. Jak na ich tle wypadł żel do brwi Pupa? Bardzo kiepsko. Mimo iż powinien być transparentny i niewidoczny, nieprzyjemnie osadza się na włoskach, a po pewnym czasie zaczyna się wysuszać i lekko kruszyć. Zawiodła mnie także szczoteczka. Jej długość to jedynie 8 milimetrów, a włoski są króciutkie. Samo nakładanie to proces żmudny i dość irytujący, szczególnie jeśli się śpieszymy. Na ten produkt zdecydowanie bym się nie skusiła.

6 / 9

Marta Dragan

Obraz
© WP.PL

Pomadka do ust Dior Double Rouge - 992 Poison Purple (169 zł)

Pierwsze wrażenie: stylowe, solidne opakowanie z dekoracyjnym srebrnym paskiem. Cudowny, wciągający zapach dokładnie nieokreślony, ale raczej wpadający w różaną nutę.
Aplikacja: Pomadka jest raczej kremowa niż twarda. Dobrze się aplikuje, nie wychodzi poza obwód ust, dlatego nie wymaga konturówki. Szybko zasycha. Nie wysusza ust, nie sprawia wrażenia ściągnięcia. Przeciwnie, usta są mięciutkie, nawilżone i po paru minutach zapominamy, że w ogóle coś na nich mamy. Pomadka jest dwukolorowa – rdzeń z dużą ilością metalicznego pigmentu ma odcień wpadający w brudny róż, warstwę zewnętrzną tworzy matowy fiolet. Po nałożeniu na usta tworzy się ciekawy efekt ombre.
Trwałość: Mimo dużej ilości pigmentów, pomadka po nałożeniu na usta nie błyszczy się, a daje satynowy, półmatowy połysk. Po paru godzinach pomadka zaczyna się lekko zbierać, rolować. Nie wysusza i nie podrażnia ust, a to w przypadku matowych pomadek bardzo cenna zaleta.
Podsumowanie: Zacznę od tego, że moje usta nie znają innego koloru niż czerwony. Odkąd pamiętam, jak ognia bałam się zawsze wszelkich mrocznych odcieni fioletu, burgundu, ciemnego brązu, dlatego jak otworzyłam pomadkę Dior Rouge Double w odcieniu 992 Poison Purple i zobaczyłam tę intensywną purpurę, to lekko przeraziłam się. Teraz już wiem, że zupełnie niepotrzebnie.
Po pierwsze, po połączeniu się dwóch kolorów - matowej purpury i metalicznego różu - tworzy się świetny efekt ombre, dzięki czemu usta wydają się większe.
Po drugie, zauważyłam, że taka kolorystyka sprawia, że zęby stają się bielsze.
Czy jest warta ceny? Myślę, że tak – solidne wykonanie, gwarancje producenta spełnione w 100 proc. Jeśli miałabym kupić kolejną, to zdecydowałabym się na ukochaną czerwień.

Paleta rozświetlająca Too Faced Sweet Peach Glow (169 zł)

Pierwsze wrażenie: Paleta rozświetlająca zamknięta jest w przepięknym, metalowym opakowaniu z magnetycznym zamknięciem i lusterkiem. Po otwarciu od razu unosi się słodki, brzoskwiniowy zapach, który zachęca do użycia. W środku mamy rozjaśniacz, róż i bronzer. Największą gramaturę ma róż. Wszystkie trzy produkty utrzymane są w ciepłej tonacji.
Aplikacja: Formuła produktów jest mięciutka, kremowo-pudrowa, dlatego wystarczą dosłownie dwa ruchy pędzlem, by nałożyć odpowiednią ilość. To, co zwraca uwagę to niesamowicie wysoki poziom pigmentacji. Jeśli nie chcemy bardzo widocznego efekty należy uważać przy nabieraniu i pozbyć się nadmiaru produktu z pędzla. Róż i bronzer idealnie się blenduje i stapia ze skórą.
Trwałość: Zarówno rozświetlacz, róż jak i bronzer utrzymują się do 8-9 godzin. Przez cały ten czas nasza buzia pachnie słodką brzoskwinią. Naprawdę aromat jest tak subtelny i trwały, że czuć go nawet pod koniec dnia.
Podsumowanie: Z pełnym przekonaniem przyznaję, że produkt jest wart swojej ceny. Na plus zdecydowanie działa solidne opakowanie, trwałość, mocna pigmentacja i niesamowity zapach. Jeszcze nigdy nie miałam kosmetyku, który by tak długo pachniał. Można się uzależnić… Serio! Na pewno kupię kolejny raz tę paletkę. Jestem nią zachwycona!

Obraz
© Materiały prasowe

Kremowy cień do powiek i ust Dior Metalizer Duo Eyes & Lips – odcień Plum Reflexion (109 zł)

Pierwsze wrażenie: Produkt jest w formie gęstego płynu zamkniętego w eleganckiej, granatowej tubce.
Aplikacja: Kremu wyciska się dokładnie taka ilość, jaką się chce. Płyn jest dosyć gęsty i szybko zastyga, więc aplikacja musi odbywać się naprawdę sprawnie. Szybkimi ruchami trzeba rozetrzeć produkt na powiekach, bądź ustach.
Trwałość: Produkt nie zbiera się w załamaniu oka. Daje świetny metaliczny połysk. Krem z powodzeniem można stosować jako bazę pod matowy cień, wówczas oko zyska na trójwymiarowym efekcie. Kremowy cień zdecydowanie lepiej nadaje się na powieki niż usta. Czy jest wart swojej ceny? Myślę, że spokojnie można kupić tańszy odpowiednik.

Rozświetlacz do oczu w formie sypkiego pudru Kat Von D Lock-it Brightening Powder - kolor Peach (109 zł)

Pierwsze wrażenie: Puder w formie sypkiej zamknięty jest w niewielkim plastikowym opakowaniu. Minusem jest to, że brakuje w środku puszka. Ja mam najciemniejszy odcień Peach.
Aplikacja: Wystarczy dosłownie niewielka ilość, by cienie pod oczami zostały zakryte. Po nałożeniu mamy pod oczami aksamitny, gładki efekt.
Trwałość: Efekt utrzymuje się przez co najmniej 6-7 godzin. Nie zbiera się w zakamarkach, nie roluje, świetnie stapia się z podkładem.
Podsumowanie: Jestem posiadaczką cery mieszanej z tendencją do przetłuszczania w strefie "T" i zawsze unikałam produktów rozświetlających. W tym przypadku zupełnie niepotrzebnie. Produkt jest miałki i nie zawiera w sobie żadnych drobinek, przynajmniej ja ich nie zauważyłam. Za to świetnie rozjaśnia i wygładza okolice wokół oczu. Minusem jest to, że podobnie jak inne sypkie pudry, po pewnym czasie nad sitkiem (w tym przypadku w kształcie gwiazdki) jest większa ilość produktu, niż pod. Przez to przy każdorazowym otwarciu wysypuje się część pudru. Poza tym produkt jest wydajny, bo dosłownie niewielka jego ilość gwarantuje pożądany efekt. Z pewnością jest wart swojej ceny. Ja go na pewno kupię ponownie.

Kredka do brwi Revlon Colorstay Brow Crayon – kolor 310 Soft Brown (49 zł)

Pierwsze wrażenie: Duża kredka z wykręcaną końcówką w plastikowym opakowaniu. Jaka jest konsystencja kredki? W skrócie można powiedzieć, że to kredka świecowa do brwi. Do złudzenia przypomina te ze szkolnego piórnika.
Aplikacja: Kredka jest bardzo gruba, co moim zdaniem utrudnia aplikację. Przy wąskich brwiach może to być po prostu niemożliwe, bo jest grubsza niż linia włosków. Trzeba wtedy próbować pod kątem, a to do najłatwiejszych nie należy.
Trwałość: Produkt ma za zadanie ujarzmić włoski i podbić ich kolor. Te zadania spełnia w 100 procentach. Efekt utrzymuje się przez cały dzień. Dużo produktów do brwi wywołuje reakcje alergiczne, zmusza do podrapania się, ta kredka jest bezinwazyjna, w ogóle jej nie czuć.
Podsumowanie: Zdecydowany plus za działanie i pożądany efekt, minus za zbyt grubą końcówkę utrudniającą aplikację. Czy kupię ponownie? Jeśli będzie skoncentrowana w bardziej przystępnym wydaniu z cieńszym aplikatorem, to z pewnością tak.

Moi faworyci to: Paletka rozświetlająca i pomadka Diora

7 / 9

Paulina Ermel

Obraz
© WP.PL

Wielofunkcyjna paleta do konturowania i rozświetlania twarzy Highlite'n Con Tour The Balm (180 zł)

Nie potrafię się malować i na co dzień używam jedynie tuszu do rzęs. Co nie zmienia faktu, że podziwiam kobiety, które potrafią konturować twarz tak, aby wyglądała smukło, elegancko i seksownie. Po paletę HIGHLITE 'N CON TOUR sięgnęłam głównie za sprawą opakowania. I tego, że koleżanka obiecała mi, że przy jej pomocy uczyni ze mnie cud natury. I rzeczywiście – na pierwszy rzut oka widać piękne, kolorowe opakowanie w stylu retro. Kiedy otwieramy paletę, zauważamy kolejny plus – duże lusterko, które obejmuje całą twarz. W środku znajdują się cztery kolory do konturowania twarzy, a także cztery do jej rozświetlenia. Jestem fanką naturalnego make up'u i w tym wymiarze paleta spełniła swoje zadanie. Po pomalowaniu nie czułam się, jakbym na twarzy miała maskę, a odpowiednie fragmenty twarzy były jedynie lekko podkreślone. Myślę, że kosmetyk ten sprawdzi się nawet wśród kobiet, które dopiero zaczynają eksperymentować z makijażem.

Obraz
© Materiały prasowe

Dwukolorowa Pomadka, Kolor i Kontur - Le Rouge Sculpt Givenchy (199 zł)

Efekt ombre osiągany za jednym pociągnięciem szminki? Mówią, że to możliwe, ale pomadka Givenchy utwierdziła mnie w przekonaniu, że to tylko dobry slogan reklamowy. Opakowanie szminki przyciąga uwagę – jest solidne, z przyjemnej lekko chropowatej struktury. Do tego minimalistyczny napis "Givenchy" na srebrnym tle. W torebce prezentuje się imponująco. Postanowiłam przetestować tę dwukolorową szminkę – po zdjęciu koreczka moim oczom ukazała się czerwono-fioletowa pomadka. I tu zaczęły się schody. Sięgnęłam po kartonik, w którym była pierwotnie umieszczona, na nim narysowane było, jak stosować kosmetyk, aby osiągnąć pożądany efekt. Mimo tego, że głowiłyśmy się nad rysunkami z koleżankami, ostatecznie po rozszyfrowaniu użycia szminki, efekt w niczym nie przypominał ombre. Czerwień z fioletem się pomieszały, co dało na ustach kolor bordowy. By rzeczywiście efekt był zgodny z pierwotnym założeniem trzeba trochę się nagimnastykować.

SINSKIN to stosunkowo młoda marka na polskim rynku kosmetycznym. Miałam okazję testować tusz TEMPTING LASHES z tej linii. Na stronie producenta możemy przeczytać – wodoodporny tusz do rzęs, spektakularnie podkreślający oraz oddzielający każdą rzęsę, nadaje kuszącą głębię spojrzeniu. Minimalistyczne czarne opakowanie kryje klasyczną grubą szczoteczkę z włosia. Jestem fanką maskar z tego typu szczoteczkami, gdyż rzeczywiście lepiej rozczesują moje rzęsy niż ich gumowe odpowiedniki. Jednak w przypadku tego tuszu natknęłam się na dużą przeszkodę – jego konsystencja była na tyle rzadka, że wręcz trudno było go nałożyć na rzęsy. Musiałam się namęczyć, aby cokolwiek na nich zostało. Problemem może być także szeroka i stosunkowo długa buteleczka, która w połączeniu z innymi kosmetykami może zająć większą część kosmetyczki lub małej torebki.

8 / 9

Paulina Brzozowska

Obraz
© WP.PL

Pomadka w płynie Rouge Dior Liquid – Black Mate (169 zł)

Czarna pomadka wygląda naprawdę intrygująco na ustach, dlatego bardzo ucieszyła mnie możliwość wypróbowania tej matowej od Diora. Formuła kosmetyku jest bardzo przyjemna, usta nie są wysuszone. Konsystencja jest nieco lepka, ale mimo to wykończenie pozostaje bardzo matowe. Miałam dość spory problem z wyrysowaniem wyrazistego konturu ust, co nie jest winą tej konkretnej pomadki, ale dotyczy wszystkich szminek w bardzo ciemnych kolorach. Niestety płynna pomadka Diora odbijała się na zębach i miała zbyt słabą pigmentację. Żeby uzyskać pełne krycie, musiałam pomalować usta 2-3 razy. Mimo to efekt był naprawdę ciekawy i wynagradzał wszelkie niedoskonałości. Dla wszystkich kobiet, które lubią intrygujący, oryginalny makijaż!

Obraz
© Materiały prasowe

*Fioletowa NARS Audacious Mascara (129 zł) *

Mam zielone oczy, dlatego fioletowa maskara to dla mnie strzał w dziesiątkę. Ta od NARS pięknie podkreśliła moje tęczówki. Nakładało się ją wyjątkowo przyjemnie. Maskara nie sklejała rzęs, rozprowadzała się równomiernie i nie odbijała się na powiekach. Niestety miałam niewielki problem z trwałością. Po kilku godzinach tusz zaczął się kruszyć i opadać na policzki. Jednak dla tak pięknego kolorystycznego efektu, warto się z tym zmierzyć.

9 / 9

Karolina Wierzbińska

Obraz
© WP.PL

Blush Couture ARTDECO (90 zł)

Ponoć nie liczy się tylko opakowanie, prawda? Ale za opakowanie czasem też warto dopłacić, tym bardziej, jeśli nasza kosmetyczka może wzbogacić się o to stylistyczne cudo.
Kolorowe latające kolibry zdobią opakowanie różu do policzków ARTDECO. Symbolizują lekkość, piękno, delikatność. No i taki jest sam kosmetyk. Trzy odcienie brzoskwini,
zmieszane na palcu, dają ciepły odcień lata. Kosmetyk łatwo się aplikuje, a sam róż dobrze się trzyma przez większość dnia. Poprawiłam go raz przed wieczornym wyjściem do kina. Dobra cena za jakość i piękno.

Obraz
© Materiały prasowe

Roll it Disc Eyeliner ARTDECO (63 zł)

Kiedy ostatnio nasza redakcyjna koleżanka zbierała historie do materiału pt. "Bez jakiego kosmetyku do makijażu nie wyobrażasz sobie życia?", ja miałam jedną odpowiedź. Oczywiście, eyeliner!
Może nie jestem mistrzem dobierania podkładu, moje cienie do powiek nie są nigdy nałożone idealnie, ale o sposobach nakładania eyelinera wiem wszystko. Serio. I ręka mi nie drży. I linia zawsze wychodzi mi dobrze. Na każde oko. Lewe i prawe, a wszystkie wiemy, że to wcale nie takie proste. Z ciekawością więc przymierzyłam się do nałożenia czarnej kreski a'la Adele nowym eyelinerem marki Artdeco.
Wyróżnikiem tego eyelinera jest bardzo charakterystyczny aplikator, zakończony płaskim dyskiem. Innowacyjna końcówka ma ułatwiać równomierne nakładanie tuszu. W teorii. W praktyce, odniosłam wrażenie, że kształt dysku nawet to utrudnia i leciuteńkie nawet wykroczenie poza zaplanowany ruch skutkuje większą masakrę wizualną niż przy klasycznej końcówce. Z założenia czarna kreska na początku i końcu powinna być jak najwęższa – przy tym rodzaju końcówki trzeba się sporo namęczyć w obracaniu dyskiem żeby uzyskać pożądany kształt. Serio, dawno się tak nie irytowałam przy nakładaniu czarnej kreski.
Jakość tuszu, tempo schnięcia, czas trzymania się na powiecie – absolutnie bez zarzutu. Artdeco robi bardzo dobre jakościowo kosmetyki, jednak akurat tym modelem eyelinera jestem mocno rozczarowana.

Linia pomadek Rouge Liquid marki Dior ma trzy wykończenia: matowe, satynowe i metaliczne.
Ja próbowałam na ustach 979 o kolorze dojrzałej śliwki. Jestem zachwycona. Piękny, głęboki, metaliczny kolor, w którym można się zanurzyć. Sama pomadka nawilża usta i dobrze trzyma się przez cały dzień. Pędzelek jest miękki, uroczo włochaty i pięknie się błyszczy. Cena, jak to przy Diorze,
do najniższych nie należy, ale warto wydać pieniądze, jeśli masz ochotę na posmak luksusu na ustach.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (7)