Jest stylistką w "Pytaniu na śniadanie". Zdradziła kulisy swojej pracy
My widzimy tylko finalny efekt. Ona zna ten świat od podszewki. Marta Dann jest stylistką w programie "Pytanie na śniadanie". W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedziała, jak wygląda współpraca z gwiazdami i zdradziła zakulisowe "smaczki".
Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski: Jak długą drogę musiałaś pokonać, by znaleźć się na planie "Pytania na śniadanie"?
Marta Dann, stylistka: W zawodzie stylisty pracuję od prawie 12 lat, ale modę kocham od zawsze. Jednak kiedyś nie do końca miałam tę świadomość i wiarę w siebie, dlatego poszłam za tłumem na studia z zakresu marketingu, a następnie w sprzedaż. Ale moda cały czas za mną podążała. Z wielu stron słyszałam, że to odpowiedni kierunek dla mnie. W końcu dostałam pierwszą pracę – Dawid Woliński, którego znałam prywatnie, zaproponował, żebym została jego asystentką. Powiedziałam sobie "teraz albo nigdy". Miałam wtedy okazję poznać to środowisko od wewnątrz.
Potem na mojej drodze stanęła Ania Zeman, która do dziś jest wziętą stylistką. Zaproponowała mi wspólną sesję, podczas której miałam sprawdzić się w roli stylistki. Projekt okazał się sukcesem, co było dla mnie sygnałem, że rzeczywiście mam talent. Finalnie poszłam w kierunku telewizji, a nie sesji zdjęciowych. Dość długo pracowałam z Mają Sablewską przy jej pierwszych programach.
O której godzinie przychodzi się na plan telewizji śniadaniowej?
Niektóre prowadzące przychodzą na plan wcześniej, jednak pracę zaczynamy około 6:30, czyli mamy średnio godzinę na makijaż, włosy i stylizację. Zazwyczaj nie robimy przymiarek wcześniej, bo po prostu nie ma na to czasu. Lecz nie ma też mowy o jakimkolwiek napięciu, bo ubieramy się tuż przed wejściem na antenę, a potem gwiazdy prowadzą program przez cztery godziny.
Kogo ubierasz?
W "Pytaniu na śniadanie" odpowiadam za wizerunek wszystkich prowadzących z wyjątkiem Tomasza Kammela, który ubiera się sam. Dodatkowo stylizuję osoby, które prowadzą "czerwony dywan", pogodynki, czasem reporterów. To pochłania masę czasu. Program jest emitowany siedem dni w tygodniu. Każdy ma przygotowane dwa zestawy w razie sytuacji awaryjnych. Kilka razy zdarzyło się na przykład, że Łukasz Nowicki oblał się kawą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stroje są przez ciebie narzucane, czy może to prowadzący coś proponują?
Finalne stylizacje są zazwyczaj jakimś kompromisem. Jest moja propozycja i ewentualna sugestia ze strony gwiazdy. To zupełnie inny charakter stylizowania. Na sesjach zdjęciowych są modelki i pracuje się głównie na trendach. A tutaj mamy do czynienia z osobami, które są w dużej mierze już ukształtowane, mają swój własny styl, przyzwyczajenia, uwarunkowania. Tomasz Wolny nie przeforsował jednak japonek, które uwielbia i nosiłby je do października, gdyby tylko pogoda na to pozwoliła.
Czasami zdarza mi się trafić ze stylizacją w 100 proc. Przez tak długi okres współpracy nauczyliśmy się siebie wzajemnie. Kluczem do sukcesu są lata praktyki i zaufanie. Trzeba zdawać sobie sprawę, że ta praca jest bardzo dynamiczna, wymagająca. Trzeba reagować na różne sytuacje, np. zmianę prowadzących, o której dowiaduję się o 20:00 lub nie wiem o zamianie i rano do garderoby przychodzi ktoś inny. Lecz jesteśmy zespołem, który szuka rozwiązania, a nie buduje problem.
Czym kierujesz się podczas komponowania każdej stylizacji?
Bardzo duże znaczenie ma charakter programu. Bierzemy pod uwagę wszystkie święta, sytuacje wypadkowe, które przekładają się na stylizacje. Znaczenie mają oczywiście sylwetki prowadzących. Pod uwagę trzeba brać też grupę docelową. Osobiście nie lubię wzorów, stylu eklektycznego, ale wiem, że nasi widzowie kochają kwiaty i kolory. Jestem minimalistką – wyznaję zasadę "im mniej, tym lepiej". Ale niektóre prowadzące lubią biżuterię, lubią, gdy coś się świeci. Więc staramy się wszystko wypośrodkować. Chodzi o to, żeby oni dobrze się czuli i żebym ja była zadowolona z efektu.
Często czytamy w sieci: "kto ją tak ubrał?". Czy przejmujesz się takimi komentarzami?
Należy pamiętać, że zawód stylisty, jak każdy zawód kreatywny, podlega krytyce, ocenom. Jednak ludzie nie mają pojęcia o całym zapleczu, licznych czynnikach, które wpływają na stylizację. Teraz pilnie patrzą na Małgorzatę Tomaszewską, która jest w ciąży. Dziwią się na przykład, że ma na sobie płaszcz. Ale ja musiałam ją ubrać na 14 stopni o poranku, kiedy startuje program, a w jego trakcie pogoda się zmienia. Często te stylizacje zewnętrzne bywają niezrozumiałe dla widzów. Jeśli chodzi o Izę Krzan, czasami proszą o więcej koloru, dziewczęcego stylu, ale Iza stylizacjami oddaje swój charakter i osobowość, a ja to doceniam i szanuje. Przy okazji podzielam jej styl.
Bardzo rzadko czytam komentarze. Nie przejmuję się tymi negatywnymi, bo znam genezę powstania każdego looku. Często w tych komentarzach nie chodzi w rzeczywistości o ciuch, ale do niego najłatwiej się przyczepić i najprościej skrytykować.
Wiele osób zastanawia się, skąd bierzecie ubrania na plan?
Część jest wypożyczana z showroomów, które zajmują się promocją marek. Część wypożyczamy z butików polskich projektantów. Generalnie staramy się promować polskie marki. Wiele z nich zgłasza się do nas i po konsultacjach decydujemy się na współpracę większą lub mniejszą. Rynek jest na tyle nasycony, że mamy wiele opcji, jest z czego wybierać. Sporadycznie zdarza się, że gwiazdy przynoszą coś ze swoich szaf.
W ostatnich miesiącach w "PnŚ" dominował jeans. Jakie trendy przyniesie sezon jesienno-zimowy?
Jeans będzie nadal. To jest dla mnie klasyka, która zawsze dobrze wygląda. Za chwilę zacznie królować czerwień – jeden z dwóch kolorów, które telewizja kocha. Drugim jest niebieski. Pewnie pojawią się oversizowe marynarki, płaszcze, kurtki z przerysowanymi ramionami w zależności od tego, jak długo program nagrywany będzie na zewnątrz. Mimo tego, że widz "Pytania na śniadanie" jest raczej starszy, staramy się przemycać tę modę, żeby nie wszystko było schematyczne i zachowawcze.
Stylizujesz gwiazdy poza śniadaniówką?
Rzadko pracuje już z gwiazdami na ścianki, bo cenię sobie czas spędzany z rodziną. Zdecydowałam się na śniadaniówkę, bo potrzebowałam tej stabilizacji, poukładania codzienności. Ale praca w programie porannym jest na tyle pochłaniająca, że nie starcza już czasu na inne rzeczy. Nie wyobrażam sobie też siebie ubierającej gwiazdy na scenę. Stylizacje artystów są często udziwnione, mocne, ekstrawaganckie. To nie jest moja bajka. Nie podjęłabym się przygotowania takiej stylizacji, bo pewnie nie byłaby ona wystarczająco odjechana. Najbardziej się sprawdzam i lubię tę "codzienność".
Potrafiłabyś wskazać najlepiej ubraną Polkę?
Moim zdaniem dobrze ubrana kobieta to nie taka, która ma na sobie trendy od stóp do głów, ale przyciąga swoim wizerunkiem, ma ten "faktor". Przychodzi mi na myśl kilka takich kobiet, których styl jest mi bardzo bliski i uważam, że mają totalną klasę. Do tej grupy zalicza się Aneta Kręglicka i oczywiście Anja Rubik, która jest moją ikoną i numerem jeden pod każdym względem.
A jakie błędy popełniają znane Polki, jeśli chodzi o modę?
Uważam, że niektóre wydarzenia są za bardzo obrysowane w stylizacje. Na evencie o 12:00 pojawiają się np. długie suknie, błyszczące tkaniny, kokardy, upięcia. W efekcie najpierw idzie stylizacja, a dopiero potem gwiazda, osobowość, a powinno być odwrotnie. Jest za dużo ludzi poprzebieranych. Niektóre gwiazdy mogą sobie na takie szaleństwo pozwolić, bo są w tym kompletne, przykładem jest Michał Szpak.
Rozmawiała Oliwia Rybiałek, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl