Julia Roberts w urodzinowym wywiadzie. Piątka z przodu jej niestraszna
Piękna sesja i szczery wywiad
Kobiety ją kochają za pełne ciepła oczy i zaraźliwy śmiech. Choć mieszka za oceanem wydaje się być znajomą z podwórka. Gwiazda takich hitów jak "Mystic Pizza", "Pretty Woman" czy "Erin Brockovich" skończyła właśnie 50 lat. Z tej okazji magazyn "In Style" zaproponował jej udział w sesji. Aktorka zapozowała do zdjęć Carterowi Smithowi. A o tym, jak to jest być kobietą po 50-tce, opowiedziała Jessowi Cagle'owi.
Rudzielec i przyjaciółki
Kiedy Jess zapytał Julie Robert o jej sposób na szczęście i dobre samopoczucie, do aktorki podbiegł jej syn, Finn. Szepnął jej coś do ucha, a rozbawiona aktorka powtórzyła na głos: "urodzić rudzielca?". Wreszcie sama odpowiedziała na pytanie dziennikarza. – Trzeba poślubić odpowiednią osobę, urodzić rudzielca i mieć świetnie przyjaciółki. To są trzy klucze do radosnego życia – powiedziała Julia.
Julia kontra Brad Pitt
Jak aktorka przyjęła swoje 50. urodziny? "Z otwartymi ramionami i wdzięcznością", tak jak każde inne. Jedyne, co ją przy tej okazji zaniepokoiło, to pytania dziennikarzy, którzy usilnie dopatrywali się w okrągłej rocznicy czegoś traumatycznego. – Czy ktoś przerabiał to z Georgem Clooneyem czy Bradem Pittem przed ich 50. urodzinami? – pyta retorycznie aktorka.
Farba do włosów czy do ubrań?
Julia na przestrzeni lat mogła pochwalić się różnymi odcieniami włosów – od rozjaśnionych słecznych pasm, przez przydymiony blond do brązu. Jak opowiada, zmianę koloru na ten ostatni doradzono jej przed castingiem do "Mystic pizza". Aktorka nałożyła na włosy całą puszkę koloryzującego musu i pobiegła na przesłuchanie. – Wiedziałam, że są sztywne, a mój partner ich dotyka i na jego palcach zostają czarne ślady – opowiada Julia. Koniec castingu nie oznaczał końca kłopotów. Do domu wracała metrem, po drodze złapał ją deszcz i cała farba z włosów spłynęła na ubranie. Mimo niesprzyjających okoliczności losu, Roberts rolę dostała.
Cały garnek miłości
– Szczerze kocham gotować – mówi aktorka i dodaje, że właśnie dlatego uwielbia Święto Dziękczynienia. – Jedną z moich ulubionych rzeczy w tym święcie jest to, że cały dzień można spędzić na gotowaniu. Nie jest się zobligowanym do robienia czegokolwiek innego – mówi i dodaje, że zamiłowanie do gotowania odziedziczyła po mamie, z którą spędzała dużo czasu w kuchni, przyglądając się, jak przygotowuje potrawy.
Do końca z najbliższymi
Mama Julii Roberts zmarła w 2015 roku, wcześniej stoczyła walkę z nowotworem płuc. Kiedy odchodziła, towarzyszyła jej cała rodzina. Aktorka chciała, by jej dzieci również w tym uczestniczyły. – Byłam w ich wieku, kiedy umarł mój tata. Śmierć była tak tajemnicza, dziwna i przerażająca. Była traktowana w bardzo dziwny sposób. Chciałam, żeby mieli inne doświadczenia – tłumaczy aktorka i dodaje, że mąż wspierał ją w tej decyzji.