Blisko ludziKamil Sipowicz: Kora mimo ogromnego sukcesu artystycznego zawsze cierpiała przez rany zadane jej właśnie przez Kościół

Kamil Sipowicz: Kora mimo ogromnego sukcesu artystycznego zawsze cierpiała przez rany zadane jej właśnie przez Kościół

Kamil Sipowicz: Kora mimo ogromnego sukcesu artystycznego zawsze cierpiała przez rany zadane jej właśnie przez Kościół
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Agata Porażka
15.05.2019 19:00, aktualizacja: 22.06.2019 19:49

Gdy Kora była dzieckiem, wpadła w sidła księży pedofilów. Była jedną z pierwszych osób, które znalazły w sobie odwagę, by otwarcie mówić o tym, co dzieje się za drzwiami Kościoła. O życiu, gdy cała Polska odwraca oczy i zmianach, które są nam potrzebne, opowiada mąż artystki, Kamil Sipowicz.

Agata Porażka, Wirtualna Polska: Kora była jedną z pierwszych osób, które zaczęły publicznie mówić o molestowaniu seksualnym przez księży. Z jakimi reakcjami się wtedy spotkała?

Kamil Sipowicz: Trudno było zaprzeczyć jej relacjom z domu dziecka zamieszczonym w trzech kolejnych wydaniach książki "Podwójna linia życia". Przed śmiercią wyznała mi, że to, co opisała było jedynie szczytem góry lodowej. Zakonnice znęcały się fizycznie i psychicznie nad małymi dziećmi. Wytwarzały atmosferę przerażającego strachu doprowadzając je do ciężkich traum, których nigdy w dorosłym życiu nie dało się już przezwyciężyć. Gdy później zaśpiewała o molestującym ją starym księdzu w piosence "Zabawa w chowanego", ludzie różnie zareagowali. Niektórzy nie chcieli jej wierzyć.

Ona w piosence i w teledysku opowiedziała w sposób poetycki o tym jak ten ksiądz wykorzystywał biedne dzieci z okolic. Sama mieszkała w piwnicy domu na Grottgera i zaproszenie jej, małej dziewczynki, przez starego księdza do pięknego jasnego mieszkania na winogrona było czymś szalenie ekscytującym. On wykorzystywał dziewczynki seksualnie. Nie ją jedną, także jej koleżanki.

Zobacz też: "Tylko nie mów nikomu". Film Tomasza Sekielskiego

Po teledysku i piosence, której żadne radio ani żadna telewizja nie chciały prezentować, spotykała się zarówno z protestem jak i z reakcją ludzi, którzy mieli podobne przeżycia. Ponieważ jest i była artystką, wiele jej było wolno, lecz z drugiej strony nie wszyscy traktowali ją poważnie, bo co innego, gdy mówi artystka, a co innego, gdy mówi prokurator. Żadna osoba, ani ci, co się nad nią znęcali, ani ci, którzy ją molestowali, nigdy nie ponieśli żadnych konsekwencji. Teraz już wszyscy nie żyją. Przynajmniej dzięki jej książkom i tej pięknej piosence ludzie się dowiedzieli. A ci, co nie chcą wiedzieć, to nigdy się nie dowiedzą.

Jak zareagował Kościół na jej słowa?

Kościół wolał nie reagować. Nikt z tego zgromadzenia zakonnego w Jordanowie nigdy jej nie przeprosił. Do tej pory uważają, że nie mają za co przepraszać. Nawet kiedyś tam pojechaliśmy po wielu latach.Ten ośrodek nadal istnieje, zajmują się teraz niepełnosprawnymi dziećmi. Te są jeszcze bardziej bezbronne. Co do samych zakonnic, to Kora zdawała sobie sprawę, że często wysyłano dziewczyny do klasztoru bez ich zgody. Tam nieszczęśliwe, sfrustrowane ze swoimi potrzebami cielesnymi, które musiały tłumić, wyżywały się na dzieciach. Takie miejsca strukturalnie rodzą zło.

Czy cokolwiek się zmieniło w Jordanowie od czasu, gdy Kora tam mieszkała?

Teraz jest tam jakaś inna organizacja, ale też związana z Kościołem i zajmująca się tym samym. Kora spotkała kiedyś jedną z tych zakonnic, które ją krzywdziły... Ta jej nie przeprosiła.

Kora wielokrotnie powtarzała: "Wszyscy wiedzą, że jestem antyklerykalna”, wiele także zarzucała Kościołowi. Stał pan przy jej boku, gdy głośno mówiła o tym, co dzieje się za jego drzwiami. Gdybyście mogli coś teraz zmienić w polskim Kościele, co by to było?

Dla nas byłoby najlepiej, gdyby Kościół wrócił do katakumb i do Ewangelii. Dziś emanuje złem. Oczywiście, są dobrzy księża, mogę wielu takich wymienić. Chociażby ksiądz Kaczkowski, czy Duda, który niedaleko mojego domu prowadzi hospicjum domowe. Ale to zło, które jest teraz w Kościele, niestety rzuca na nich cień. Gdyby Kościół miał istnieć, to musiałby zapłacić za przewinienia, których się dopuścił i skupić się tylko na tym, co dobre.

Księża powinni prowadzić hospicja, szpitale, pomagać biednym. Ale pod kontrolą. Powinni czynić to, czego uczył ich Jezus, a nie obnosić się z bogactwem, chodzić w koronkach i ornatach, budować pałace i hodować daniele. Kiedyś budowle kościelne były przynajmniej piękne, a dzisiaj to, co tworzą, nie ma żadnej wartości - jak Licheń chociażby czy słynna wilanowska "wyciskarka do cytryn". Brzydota, głupota i zło. Nawet jak studiowałem na Akademii Teologii Katolickiej, to już wtedy doskonale wiedziałem, co się dzieje.

Jakie ma pan stamtąd wspomnienia?

Homoerotyczna atmosfera, czasami nachalna, a czasami wyrafinowany homoerotyzm. Pewne aluzje w męskiej toalecie albo na filozoficznych pogaduszkach o Platonie. Były tam różne kręgi, choć ja chyba w tym najgłębszym nigdy nie byłem. Czuło się, że są to mężczyźni naładowani erotyzmem. Trochę taka akademia platońska. W sumie nic groźnego, a wielu z tych ludzi do dziś szanuję. Raczej klasyczna efebofilia niż brzydkie słowo na p.

Kora mówiła o tym, jak bardzo zależy jej na "przerwaniu kręgu milczenia” w Polsce. Opowiadała o tym, że bliscy ofiar często bronią Kościoła i pedofilów.

Według mnie ksiądz to nie jest nawet tylko ksiądz katolicki, ale forma dawnego szamana, jeszcze z pogaństwa. Szamani zawsze mogli wiele, dokonywali przestępstw seksualnych, zmieniali płeć, udawali kobiety. Jak się czyta o obyczajach szamanów, to oni musieli robić coś, co odróżniało ich od reszty plemienia. I mam takie wrażenie, że człowiek w tej purpurze ma poczucie, że jest nietykalny, że wolno mu wszystko, nawet gwałcić dzieci. Nie chciałbym, żeby tak było, ale zastanawiam się, czy u nas tak nie jest.

Myślę też, że to nie jest tak, że księża są w medycznym znaczeniu tego słowa pedofilami. Popęd seksualny u mężczyzn, szczególnie młodych, jest tak silny, że muszą go gdzieś skierować. I niestety czasem najbliżej są dzieci, które ufają tym księżom, ale nie wiedzą co się dzieje. W wielu przypadkach ofiary księży kończą jako zniszczeni ludzie, z depresjami, zupełnie sobie nie radzą z dalszym życiem, ze związkami. Zło wyrządzane przez księży promieniuje na innych. Dusza ludzka uszkodzona przez pedofila, uszkadza następne dusze płodzone przez nią. To jest potworne rozprzestrzenianie się zła. Serwują dzieciom naukę Jezusa w pakiecie z molestowaniem seksualnym. Dziecko nie wie co się dzieje, zostaje zaburzona elementarna wiedza o tym, co jest dobre, a co złe.

Często podaje się argument, że są też pedofile wśród artystów, reżyserów. Ale ksiądz jest dla dziecka namiestnikiem Jezusa na ziemi i dla dziecka jest ogromnym szokiem gdy ten namiestnik Boga go gwałci. Dziecko nie wie, czy może o tym komuś powiedzieć. Mamy tu do czynienia z iście diabelskim węzłem. Za tym jeszcze stoi machina hierarchii kościelnej od biskupa poprzez kardynała aż do papieża, która to tuszuje. Na świecie trwa to 2019 lat, a u nas 1000. Nie ma chyba czego świętować. Sam Jezus powiedział, że cokolwiek byście uczynili dziecku złego, to jakbyście uczynili to mnie samemu. Zatem w każdym zgwałconym dziecku jest gwałcony Jezus. Ale do pana biskupa Głódzia i jego karmazynowej ferajny to nie dociera.

Zobacz też: Kora - Zabawa W Chowanego

Słyszy się argument, że to atak na Kościół. Ten jednak, kto ten argument wytacza, posługuje się dziwaczną perwersyjną logiką. Utożsamia bowiem Kościół z samą pedofilią, a to równanie nie jest prawdziwe. Ono krzywdzi tych księży, którzy robią dobrą robotę jak choćby wspomniany przeze mnie ksiądz Kaczkowski czy na pewno wielu innych, których nie znam z imienia. Zresztą, żeby zło było okrutniejsze, to właśnie arcybiskup Głódź rzucał kłody pod nogi księdzu Kaczkowskiemu, gdy ten budował hospicjum.

To nie jest żaden "atak na Kościół", tylko na atak na zło, które niektórzy w tym Kościele wyrządzają od tysiącleci. Można sobie tylko wyobrazić co się działo w czasach kościelnego panowania. Teraz na szczęście jest taka komunikacja, dzięki której możemy się o tym wszystkim dowiedzieć. Chcielibyśmy, żeby oni się z tym skonfrontowali, a nie temu zaprzeczali, czy to ukrywali.

Kora była chyba jednak wyjątkiem od tej reguły.

Tak i nie. Oni tak to tłumaczą, że "zniszczyliśmy ci życie, ale dzięki temu zostałaś wielką artystką". To może jeszcze medal powinniśmy dać temu księdzu? Tak argumentuje to pan Korwin-Mikke właśnie. Jest to argumentacja przewrotna. Bo nie wiemy, czy to trauma uruchamia talent, czy go może hamuje. Czcze dywagacje. Jakkolwiek by było, to Kora mimo ogromnego sukcesu artystycznego zawsze cierpiała z ran zadanych jej właśnie przez Kościół. Bała się go i słusznie, jak widać.

Zobacz też: "Tylko nie mów nikomu": ofiary rozklejały się na planie.

Kora miała tę nadludzką siłę i bardzo mocny charakter, że wyszła z tego, ale to właśnie ta ogromna żywotność miała znaczenie. Jednak w większości przypadków tak się nie dzieje, ona była wyjątkowa. Faceci w ornatach, chodząca pustka duchowa, samozadowolenie wypisane na twarzy, bezczelność, arogancja i pycha. A za tym wszystkim cierpienie dzieci. Wielu z nich to wcielenia wszystkich grzechów głównych. Jest wciąż tylu wiernych, którzy wielbią zadowolonych z siebie arogantów, kłaniają się im, nie uzmysławiając sobie, że ten na ogół cierpiący na nadwagę dziadek w koronkach brabanckich, pięciu innych księży pedofilów chronił, którzy być może ich dzieci lub dzieci ich znajomych gwałcili. Widzą tego na czerwono, niczym grzyb amanita muscaria, ubranego dziadunia i wydaje się im, że to jest jakiś bożek.

Z czego według pana wynika ta wiara Polaków?

Bo przed kimś trzeba się ukłonić. Zawsze musi być ten przywódca religijny. Jak się temu tak przyjrzeć przez lupę, to wszystko zaczyna słabo wyglądać. Ten Wałęsa biedny tu miał jednego księdza ubeka pedofila, tu miał drugiego pedofila. W tamtych czasach ludzie tacy jak Jankowski to byli bohaterzy narodowi. W tej całej historii te dzieci, te ofiary, pozostają ofiarami, są zawsze na samym końcu. Czy je się wykorzystuje w polityce, czy w Kościele, to i tak zawsze idzie za tym jego cierpienie. Tutaj już niczego nie da się zbić.

Dzisiaj w końcu ofiary zaczynają głośno mówić na temat dramatów ukrywanych przez dekady, a niektórzy przedstawiciele Kościoła zaczynają przepraszać. Myśli Pan, że to już czas, gdy nadejdzie zadośćuczynienie za to wszystko, co pedofile zrobili przez lata? Czy coś się teraz zmieni?

Są hierarchowie kościelni, których nikt nie ruszy w tym kraju. Ja się ostatnio zastanawiałem, czy wśród tych księży z episkopatu jest choć jeden, który w Boga wierzy. Z nich wszystkich to biskup Polak jest chyba tylko jedynym takim. Albo najlepiej udaje.

Ostatnio byłem też świadkiem ciekawej rozmowy dwóch pań, podczas której zastanawiały się, co kupić dzieciom na komunię świętą - jakiś złoty łańcuszek, zegarek - a tuż po tym rozmawiały o pedofilii wśród księży. I te panie wiedzą, że jest ta pedofilia i ta komunia z prezentami, ale zupełnie nie łączą ze sobą tych dwóch zjawisk. Tu być może księża gwałcą dzieci, wielu to wie, ale z drugiej strony jest komunia, trzeba kupić dziewczynce łańcuszek, a chłopcu książkę.

Mam nadzieję, że film Sekielskich sprawi, iż ludzie w końcu zaczną zdawać sobie sprawę, że te stadne komunie, chrzty i to dawanie klerowi potwornej władzy również przyczynia się do pedofilii. Zresztą tak jak na filmie widać, mała dziewczynka idzie do komunii u boku księdza, z którym ma "słodką tajemnicę”, a która jest dla niej absolutnie przerażająca. Mam nadzieję, że Polacy zaczną w końcu się nad tym zastanawiać.

Ja na przykład nie chcę, żeby mój wnuk był ochrzczony. Póki nie jest ochrzczony, to nie wpadnie w ich łapy. Nie chodzi na religię, nie chce.

Myśli Pan, że Polacy nie są gotowi na to, by przyznać, że w Kościele są pedofile?

Oni nie chcą łączyć tych dwóch punktów. Jak wczoraj widziałem w telewizji arcybiskupa Głódzia, który właściwie jest przestępcą, bo krył pedofilów, to on był witany przez tłum poprzebieranych w szlacheckie kontusze ludzi. Póki pan prokurator nie zajmie się takim biskupem z jego koronkami i nie powie ludziom kim on jest, tak jak to zrobiono w przypadku kardynała australijskiego i niemieckich, którzy zostali pozbawieni godności i osądzeni, to nic się nie zmieni.

Jestem bardzo ciekaw, jaki będzie tego finał, ale w końcu coś się ruszyło. To też jest teraz egzamin dla społeczeństwa polskiego. Czy będą w stanie myśleć, rozumować i chronić własne dzieci. Ale ja sam byłem świadkiem, jak pod Lublinem osądzonego księdza pedofila gmina broniła przed prokuraturą. Rodzice tych molestowanych dzieci go bronili. U nas wszystko jest możliwe.

"Tylko nie mów nikomu" obejrzało już ponad 15 mln Polek i Polaków. W ramach akcji Wirtualnej Polski #OczekujeReakcji pytamy, jakich decyzji i od kogo oczekują rodacy.

Znasz historię molestowania w Kościele? Napisz do nas przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1384)
Zobacz także